Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artur Kosiorowski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artur Kosiorowski. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 października 2014

Byłem geniuszem czyli z tego co pamięta Winston Smith – Artur Kosiorowski

Wydawnictwo: selfpublishing
Warszawa 2014
Okładka: miękka
Liczba stron:167
Opracowanie ilustracji: Martyna Kaczorowska
ISBN: 978-83-940332-0-0



Pamiętacie, jak napisałam, że jedynym minusem "Wiosny życia" jest brak konkluzji na zakończenie? Teraz już wiem, z czego to wynikało. Oto ciąg dalszy perypetii wiecznego wagabundy. Na dodatek – "Byłem geniuszem..." jest powieścią jeszcze lepszą od swej poprzedniczki.
Nasz główny bohater, który jest narratorem, zrobił sobie przerwę we wszelkich używkach. Stara się dobrze prowadzić, nie pić, nie palić, grzecznie bierze leki, które zapisano mu w psychiatryku. Zapisuje się do wieczorowego liceum, zaczyna obracać w nowym otoczeniu. Happy end iście z Hollywood... A jednak nie. Nie tak łatwo wyrwać się z objęć nałogów, szczególnie, jeśli należą do nich kontakty z pewnymi ludźmi.
Nie będę się długo rozpisywać, ponieważ właściwie jest to chyba niemożliwe. Książka opisuje różne perypetie bohatera i jego znajomych – liczne wyjazdy, spotkania, dyskusje, miłostki, sprzeczki i odwiedziny w psychiatryku. Dodajmy do tego całe mnóstwo najdziwniejszych przemyśleń narratora i jego "jazd" – zarówno związanych z Chorobą i stanami psychotycznymi, jak i wynikających ze spożycia przeróżnych środków, niekoniecznie zapisanych przez lekarza. I to właśnie te przemyślenia i spostrzeżenia są najcenniejsze i najważniejsze. Opisane są natomiast tak niesamowicie, że musiałam sobie zrobić kilka dni przerwy w lekturze, ponieważ sama zaczynałam mieć schizy. Naprawdę ostro. 
Autor zmusza do przemyślenia wielu spraw, spojrzenia na świat z zupełnie innej perspektywy. Jakby chciał nam powiedzieć: "Zapomnijcie o wszystkim, co znacie, wyłączcie się, zresetujcie, a potem spójrzcie raz jeszcze, nowymi oczami.". Udaje mu się to wyśmienicie.
Nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy wyszło tak przez przypadek, ale nie uszło mojej uwadze, że w większości tekst jest poddany bardzo dobrej redakcji i nie ma w nim żadnych większych bubli (a i małych jest naprawdę niewiele), natomiast w niektórych fragmentach, które są spisane w stanach głębokich jazd narratora... błędy niemalże pysznią się swoim istnieniem. Niegramatyczność, źle postawione przecinki i inne cuda, które mogą się przydarzyć choremu człowiekowi. Niezależnie od celowości tego zabiegu – tekst zyskał na wartości (i tak już wysokiej) właśnie dzięki błędom na niektórych stronach.
Polecam każdemu, choć rzetelnie przestrzegam osoby o delikatnej osobowości – leczyć się jeszcze nie muszę, ale powieść wywarła na mój umysł pewien dziwny wpływ.
No i ta okładka. Czyż nie jest psychodeliczna?
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa

czwartek, 13 lutego 2014

Wiosna życia – Artur Kosiorowski

Wydawnictwo: Sowa
Warszawa 2013
Okładka: miękka
Liczba stron: 91
ISBN: 978-83-64033-76-6



Nie będzie długo, bo i sama książka do długich nie należy. Rzadko zdarza mi się czytać coś, co ma poniżej stu stron. Jeszcze rzadziej trafiam na tekst, który jest taki... no właśnie, jaki? Kontrowersyjny? Pełen sprzeczności, bo z jednej strony monotonny, a z drugiej tyle się przecież dzieje... Niełatwo coś takiego napisać, niełatwo też zrecenzować. 
Jeśli bowiem napisze, że "Wiosna życia" to opowieść o mniej więcej roku (może trochę dłużej, może trochę krócej) z życia autora – bo jest to autobiografia – w którym to okresie próbuje wszelakich "środków zmieniających świadomość" możecie się zniechęcić. A jest to historia bardzo ciekawa i mądra. Z drugiej strony jeśli zechcę potwierdzić okładkowy opis, że to "powieść drogi, a główny bohater to romantyczny wagabunda" to... nie do końca będzie się to zgadzać z moim osobistym odbiorem dzieła. Jak więc ująć w słowa to, co Artur Kosiorowski zmieścił na 90 stronicach swojej "Wiosny życia" (wcześniej, w formie ebooka, historia ta ukazała się pod tytułem "1983")?
Siedemnastoletni Artur, którego "wychowała ulica", włóczy się po kraju w czasie wakacji. Szkoła gdzieś tam jet w perspektywie, ale właściwie większego znaczenia to nie ma, bo przecież i tak munie wychodzi nauka. Otwarty na ludzi, chętny przygód, radosny i gotowy do niesienia pomocy. Od pewnej chwili zabójczo zakochany. Taki właśnie jest nasz bohater. Chce pomagać wszystkim, którym może. Ufa, że ludzie są dobrzy. A już z pewnością ci, którzy stają na jego drodze. Nie raz da się wykiwać i okraść, a jednak nadal wierzy. Młody idealista, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Przygód będzie mieć wiele w tym czasie, który nazywa swoją wiosną życia. Przygód radosnych i smutnych, które nie zawsze dobrze się kończą.
Czyta się "Wiosnę życia" dobrze, choć niezbyt szybko. Nie dlatego, że jest to powieść nudna, o nie. Po prostu skłania do licznych przemyśleń, do przystanięcia na chwile i zastanowienia się... nad sobą, nad światem. Mi jest ta historia szczególnie bliska, jako że Autor urodził się w tym samym roku, co ja. Jest zaledwie kilka miesięcy młodszy. Jego okres dojrzewania pokrywa się więc z moim. A jednak... jest tak zupełnie, kompletnie, absolutnie...inny od tego, co ja pamietam, co ja przeżyłam, co jest częścią moich wspomnień z tamtych miesięcy. Z jednej strony więc bliskość, z drugiej całkowite przeciwieństwo. I taka jest właśnie cała "Wiosna życia", powieściowy debiut Artura Kosiorowskiego (choć nie jest to debiut literacki).
Brakowało mi tylko w zakończeniu jakiegoś takiego podsumowania... Co się z nim dzieje teraz. Czy udało mu się wyjść na prostą... I to chyba jedyny minus, ponieważ całość napisana jest bardzo ładnym językiem, korekta spisała się na medal. Wszystko tu jest na miejscu – taki pruski porządek, który bardzo lubię. Pruski porządek doprawiony szczyptą pikanterii w warstwie fabularnej i zapadający w pamięć, zmuszający do myślenia... Idealne połączenie – polecam!



Książka przeczytana w ramach Wyzwania
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa SOWA
 http://www.sowadruk.pl/