Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dla dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dla dzieci. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 marca 2023

Gdy dziecko nie radzi sobie ze śmiercią mamy

 

 
 

Jest to jedna z najtrudniejszych recenzji, jakie przyszło mi napisać. Książka przeznaczona jest, zgodnie z opisem Wydawnictwa, dla dzieci powyżej dziewiątego roku życia, a jej tematyką jest radzenie sobie ze śmiercią najbliższej osoby i z przeżywaniem żałoby. Jak widać, sam temat bardzo ciężki, nawet dla dorosłego. Jak zatem „ugryźć” go, by był przystępny dla dziecka? Wystarczająco delikatny, subtelny, a jednocześnie nie przemilczający ważnych kwestii? Oto jest pytanie. Czy „Na skrzydłach motyla” sprostała temu zadaniu?

Książka pisana jest wierszem, co mnie totalnie zaskoczyło i zbiło z tropu. Wydawało mi się, że wierszowane książeczki dla dzieci mam już raczej za sobą, wszak na stanie w domu dwie siedmiolatki. Tymczasem ta dedykowana dziewięciolatkom jest wierszowana. Czy wychodzi jej to na dobre? Moim zdaniem nie. Trudno mi się było skupić w niektórych miejscach, szczególnie że rymy są nierównomiernie rozłożone. Niejako z automatu umysł chciał je odnajdywać, co przeszkadzało w skupieniu się na treści.

Zastanawia mnie również, czy dziewięciolatki lubią jeszcze książki wierszowane. Szczególnie, że dzisiejszy młody czytelnik ma naprawdę szeroki wachlarz literatury dopasowanej do swojego wieku. Natomiast dla młodszych książka nie nadaje się z powodu zarówno bardzo trudnych treści, jak i gdzieniegdzie mrocznych ilustracji.

Właśnie: ilustracje. Tu, przyznaję, duży plus. Są naprawdę bardzo ładne, klimatyczne, dopasowane do treści. Niektóre jednak są dość przerażające i ograniczenie wiekowe ma w tym przypadku spory sens. Graficznie jednak książka bardzo mi się podobała.

Natomiast już na początku poczułam pewien dyskomfort czytając o tym, że grzeczne dziecko to takie, które je „ładnie zupkę i kotlecik”. A sposób, w jaki Bazyl odzywa się do innych (np. mówiąc do babci: ty stara ruro!) przeraził mnie. No i wisienka na torcie: diagnoza lekarza, który mówi do chłopca po wypadku, z że jego chorobą jest… syndrom niegrzecznego dziecka. Może się czepiam, ale tyle się dzisiaj mówi o niepiętnowaniu człowieka (szczególnie młodego), a jedynie jego zachowań. Że należy mówić dziecku nie, że jest niegrzeczne, ale że się niegrzecznie zachowuje. Myślę, że takie podejście do tematu może tylko pogłębić traumę małego żałobnika.

Przeklinanie, totalne olewanie dorosłych i inne zachowania, które, owszem, są w pewnych momentach żałoby dopuszczalne, powinny zostać jakoś wyjaśnione. Tak, by młodzi czytelnicy nie uznawali, że są to ogólnie przyjęte normy w czasie żałoby i zostaną wybaczone z powodu samego faktu tejże. Brakuje tu jakiejś opowieści, jakiegoś wyjaśnienia ze strony motyla, że żałobę można w różnoraki sposób przeżywać, ale ranienie innych nie jest akceptowalne. Szczególnie, jeśli i oni tę żałobę współdzielą.

Właściwie cała książka jest o różnych złych zachowaniach i trudnych emocjach, ale o samej stracie dowiadujemy się dopiero na końcu. Samo przyznanie się do tęsknoty nie wyjaśnia jednak wiele. Mimo wszystko o samej stracie i radzeniu sobie z nią jest tu niewiele.

Natomiast bardzo podoba mi się pomysł prowadzenia chłopca przez motyla. To, że motyl jest przewodnikiem po uczuciach, wspomnieniach i tęsknotach. Tak ulotnych, jak samo życie motyla, jak jego delikatne skrzydła. Piękne to.

Znalazłam jeden błąd, więc niewiele, ale dość poważny: nagła zmiana imienia głównego bohatera na Marcel. Skąd to się wzięło, nie wiem.

Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. I może też dlatego nie najlepiej odebrałam tę książkę. W odróżnieniu od pozostałych pozycji wydawnictwa Świetlik, którymi jestem zachwycona, ta nie trafiła do mojego serca i nie do końca wiem, komu ją polecać. Warto jednak przekonać się samemu – wszak to jedynie moje zdanie.

 

 

Na skrzydłach motyla – Laura Dockrill & Gwen Millward

Wydawnictwo: Świetlik

Tytuł oryginału: Butterfly Brain

Przekład (z j. angielskiego): Joanna Jagiełło

Ilustracje: Gwen Millward

Białystok 2023

Oprawa: twarda

Liczba stron: 90

ISBN: 978-83-8321-234-0

 


środa, 30 listopada 2022

Dolce vita na Radosnej 123

 

 
 

Już od pierwszego wejrzenia książeczka wpada w oko. Twarda oprawa, okienka, piękna, dopracowana grafika. Gdy ją otwieramy, naszym oczom ukazuje się tytułowa kamienica: Radosna 123. Przez okienka widzieliśmy kilka pomieszczeń, teraz naszym oczom ukazuje się ich więcej. Wszystko dopracowane, piękne, wróżące naprawdę smakowitą włoską ucztę.

Cóż, się zawiedziecie się, idąc dalej. I to nie tylko pod względem graficznym. Książka napisana jest piękny językiem, ciepłym, trafiającym do serca. Czyta się ją jednym tchem, choć brakuje tu spektakularnych akcji czy wydarzeń, o których można by opowiadać przez lata.

To powiew świeżości. Wśród literatury stawiającej na wielkie wow! – to wesoła, lekka, radosna, ciepła opowieść o tym, jak piękna może być codzienność. O przyjaźni, celebrowaniu każdego dnia, serdeczności i tym, jak ważne jest tworzenie serdecznych społeczności, w których każdy czuje się bezpiecznym i docenionym.

Książka składa się z dwunastu opowiadań – po jednym na każdy miesiąc roku. Niby nic szczególnego się w niej nie dzieje, lecz dzieci potrafią łapać chwilę, cieszyć się nią, z codziennych zdarzeń uczynić wyjątkowe przygody, a i pan Angelo – stróż – im w tym bardzo pomaga. Pod tym adresem znajduje się kamienica niczym z serialu „Dom”. Wszyscy się znają, są dla siebie serdeczni. Stróż jest poważany, dba, z sercem, o kamienicę i jej mieszkańców. To mała społeczność, niczym duża rodzina.

Głównymi bohaterami jest czwórka dzieci: Pietro, Sofia, Karin i Jay. Towarzyszą im ich rodziny, stróż Angelo i jego pies. Angelo to typowa złota rączka, człowiek, do którego wszyscy lgną. Któremu rodzice ufają w opiece nad swoimi dziećmi, z kontaktu z którym dzieci wynoszą wiele wartości. Kochający swego psa, Polda, radosny otwarty, zawsze gotów pomóc, pełen pomysłów, jak sprawić by życie mieszkańców kamienicy, którą mu powierzono było jeszcze piękniejsze.

Interesującemu tekstowi towarzyszą piękne ilustracje i ornamenty na każdej stronie (dopasowane do miesiąca, o którym opowiada rozdział). Duże litery będą ułatwieniem dla dzieci, które uczą się czytać i chcą tę przygodę poznawać samodzielnie.

Jednym słowem zwyczajność i codzienność ukazana z delikatnością i radością, z których bije słońce Italii i włoski temperament – pełen radości i serdeczności.

 

 

Ulica Radosna 123 – Lodovica Cima

Wydawnictwo: Świetlik

Białystok 2022

Oprawa: twarda (z okienkami)

Tytuł oryginału: Via del Sorriso 123

Przekład (z j. włoskiego): Anna Włodarkiewicz

Ilustracje: Giulia Dragone

Liczba stron: 112

ISBN: 978-83-8321-002-5

 

 

wtorek, 8 listopada 2022

O naprawdę Podstępnym i Przerażającym planie powstrzymania Świąt

 

 

Kiedyś, kiedy mieliśmy jeszcze telewizję, oglądałam taki program telewizyjny: „Urzekła mnie Twoja historia”. Mnie natomiast całkowicie i od pierwszego wejrzenia urzekła okładka najnowszej powieści Alexa T. Smitha, zatytułowana „Jak Zrzędus chciał zepsuć Święta”. Bo czyż nie jest piękna? Czego nie widać na zdjęciu, ma jeszcze cudne złocenia, dzięki czemu jest jeszcze bardziej świąteczna.

Słyszeliście wcześniej o Zrzędusie? Nie? Właściwie to nic dziwnego. Na świecie jest tylko jeden taki. Mieszka w odosobnieniu, nie lubi ludzi, nie lubi miasta, nie lubi lasu, nie lubi ciemności ani światła, nie lubi zimna ani ciepła. Ba, lubi jedynie trzy rzeczy: brukselkę, zniszczony sweter z brukselką i Kij. A najbardziej ze wszystkiego nie lubi Świąt. Wiecie, te wszystkie światełka, ozdoby, kolędy, przyjemne zapachy i uśmiechy na ludzkich twarzach – doprowadzają go do szału.

No i szalę goryczy przelewa brak brukselek w sklepie. Tego już Zrzędus znieść nie może. W napadzie wielkiej złości wpada na iście szatański – o, przepraszam – Podstępny i Przerażający plan. Wyrusza na Biegu Północny, by powstrzymać Święta…

To prawdziwa powieść drogi w wydaniu dziecięcym. Zanim Zrzędus dotrze do swojego celu, spotka całe mnóstwo wyjątkowych postaci, które wywrócą jego życie do góry nogami. W przenośni i dosłownie. To niezwykła, pełna ciepła opowieść o przyjaźni, którą trzeba dopiero odkryć. O samoakceptacji i uświadomieniu sobie, że można być kochanym. O więziach, które są ważniejsze od prezentów i choinkowych lampek. Pełna niezwykłych postaci, tryskająca humorem (nawet w tytułach rozdziałów). Czasami lekko przerażająca, cały czas trzymająca jednak mocno w napięciu. Bo choć (w końcu to literatura dziecięca) wiemy, że skończy się dobrze, to nie mamy pojęcia, co może wydarzyć się po drodze. A ze Zrzędusem i towarzyszącą mu od pewnego momentu Futrzanką nigdy nic nie wiadomo. Właściwie tylko tyle, że będzie ciekawie i zabawnie.

Co musi się stać, by taki zrzędliwy, marudny, złośliwy kalafior (brokuł, głąb – sami sobie wybierzcie jedno z określeń, którymi raczyła go Futrzanka) jak Zrzędus mógł poczuć magię Świąt? I co, jeśli sam Mikołaj… A nie, tego nie napiszę. Musicie sami się przekonać, co naprawdę dzieje się na Biegunie Północnym.

W książce brakuje odniesień do narodzin Jezusa, co pewnie niektórych ucieszy. To typowa świecka opowieść świąteczna. Nie nazywałabym jej nawet bożonarodzeniową. I choć brakuje w niej tego, co w Bożym Narodzeniu najważniejsze – gwarantuje czytelnikom przednią zabawę, moc emocji, mnóstwo dobrego humoru i całkiem sporo świątecznej magii.

Co jakiś czas pojawiają się też „czarne strony” (nasze określenie) – bardzo tajemnicze, prowadzące do kulminacyjnej sceny, których znaczenia nie sposób jednak wcześniej zrozumieć. Można się domyślać, ale raczej i tak z tego domyślania niewiele wychodzi. Tym lepiej – niespodzianki w książkach są mile widziane.

Książka jest pięknie napisana, cudownie przełożona (czegóż innego można by się spodziewać po takim tłumaczu?) – wręcz poetycko. No i te ilustracje… mogłabym tak na nie patrzyć i patrzyć. Są po prostu fenomenalne! Dodatkowym plusem jest duża czcionka, co ułatwia czytanie dzieciom.

Naprawdę dużo czytamy, ale to zdecydowanie najlepsza książka dziecięca, na jaką trafiłyśmy w tym roku. Gorąco polecam wszystkim!

 

 

 

Jak Zrzędus chciał zepsuć Święta – Alex T. Smith

Wydawnictwo: Świetlik

Białystok 2022

Oprawa: twarda

Tytuł oryginału: The Grumpus and his Dastardly, Dreadful Christmas Plan

Przekład (z j. angielskiego): Piotr W. Cholewa

Ilustracje: Alex T. Smith

Liczba stron: 174

ISBN: 978-83-8321-069-8