Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2018
Ilustracje: Dorota Prończuk
Oprawa: twarda
Liczba stron: 152
ISBN: 978-83-280-4889-8
Któż z nas nie zna Pana Kleksa? Chyba każdy wychowany w PRLu doskonale pamięta wypieki na twarzy w chwili, gdy czytał tę niezwykłą książkę, a także wówczas, gdy przyszło mu obejrzeć Pana Kleksa na ekranie telewizora. Pamiętam do dzisiaj, jak wielką frajdą i rodzinnym wydarzeniem było zasiadanie przed telewizorem i oglądanie naszych pierwszych kaset VHS, na których był "Pan Kleks w kosmosie". Nadal potrafię przytoczyć część dialogów z tego filmu, wciąż znam słowa niektórych piosenek, choć minęło już ćwierć wieku od tamtych wiekopomnych wydarzeń. W obecnej chwili pojawia się na rynku nowe wydanie "Akademii Pana Kleksa". Coś idealnie wpasowującego się w nurt komponowania biblioteczki dla naszych Dziewczynek.
"Akademia..." to książka niezwykła z wielu różnych powodów. Język, piękna polszczyzna, którym została ta powieść spisana jest zjawiskiem coraz rzadszym. Nawet wychwalani i nagradzani współcześni autorzy książek dla dzieci nie mogą mierzyć się (przynajmniej moim zdaniem) z takim geniuszem jak Brzechwa. Tu każde słowo ma znaczenie, każde jest użyte poprawnie, każda scena jest plastyczna, każda postać niczym oglądana na żywo. Wszechobecny, popularny (i nawet całkiem przyjemny w czytaniu) Harry Potter to czarodziej, który jakiś czas temu stał się swoistą ikoną popkultury. Pan Kleks był jednak dużo wcześniej. Też czarodziej, też magiczna szkoła. A jednak wszystko jest inne. Rzecz dzieje się w Polsce. Pan Kleks nie jest zakompleksionym uczniem, ale wielkim czarodziejem i wybitnym pedagogiem. Na dodatek ma kontakt z postaciami ze wszystkich właściwie bajek.
Adaś Niezgódka, narrator i jeden z głównych bohaterów powieści, trafia do Akademii Pana Kleksa, ponieważ rodzice nie potrafili sobie poradzić z tym, że nic mu w życiu nie wychodziło. Liczą na pomoc wielkiego czarodzieja. Czy mu się uda? A może pytanie należy zadać inaczej – czy Adaś rzeczywiście potrzebuje takiej pomocy, o jakiej myślą jego rodzice?
"Akademia Pana Kleksa" to wybitne dzieło o pięknie przyjaźni i oddaniu. O cieple, miłości, magii. O dorastaniu i dojrzewaniu (bo to nie to samo). W końcu to historia pobudzająca wyobraźnię do granic niemożliwości. Zabawna, mądra, wbrew pozorom bardzo życiowa. Dla dzieci, dla młodzieży, ale nawet dla dorosłych. Może nam przypomnieć jak to jest być dzieckiem, marzyć, cieszyć się z drobnostek. Warto do niej czasami wracać.
Nowa odsłona "Akademii..." wydana została w twardej oprawie, wydrukowana na pięknym kredowym papierze. Litery są duże, co z pewnością jest pomocne dla dzieci, które uczą się czytać (oraz dla zmęczonych rodziców). Dodatkowym plusem, i to bardzo dużym, tego wydania są kolorowe ilustracje autorstwa Doroty Prończuk. Osobiście przywykłam do, znanych mi z lat dziecięcych, prac Jana Marcina Szancera. Człowieka, którego twórczość bardzo cenię i lubię. Przyznaję jednak, że to, co zobaczyłam w najnowszym wydaniu "Akademii..." jest piękne. Barwne, radosne, dokładnie ilustrujące treść obrazy są dokładnie takie, jak można by się spodziewać po kimś, kto jest wielkim miłośnikiem Pana Kleksa, po kimś kto malować nie tylko porafi i kocha, ale kto przez to tworzy coś wielkiego. Początkowo trochę się bałam, czy po otwarciu książki nie zrażę się tym, że to nie Szancer. Nic takiego się nie stało, a nowa odsłona bardzo przypadła mi do gustu. Zresztą Dziewczynkom (które dotąd jedynie słuchały Kleksowych audiobooków) również.
Polecam z całego serca każdemu. Nawet tym, którzy – jak ja – mają na półce jakieś starsze wydania powieści.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości WydawnictwaWilga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz