Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

wtorek, 18 grudnia 2018

Cudowne Boże Narodzenie i inne świąteczne opowieści – Louisa May Alcott

Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Poznań 2018
Oprawa: twarda
Liczba stron: 197 
Tytuł oryginału: A Merry Christmas: And Other Christmas Stories
Przekład (z j. angielskiego): Mira Czarnecka
Ilustracje:Lena Grzesik
ISBN: 978-83-65521-46-0






Boże Narodzenie (dosłownie) tuż, tuż. Jeszcze tylko sześć dni do Wigilii, czas więc już na to, by w domu pachniało piernikiem i pierwszym podejściem do kapusty z grzybami czy karpia. Tak jest i u nas. Dzisiaj ubierałyśmy choinkę. Po raz pierwszy Aria i Rebeka (32 miesiące) brały w tym czynny udział, a właściwie wiodły prym w działaniu. Jakże więc w takim cudownym nastroju nie napisać kilku słów o równie uroczej, typowo bożonarodzeniowej książce, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka?
Louisa May Alcott żyła w XIX wieku i wówczas była pionierką literatury kobiecej i powieści dla dziewcząt. Nic więc dziwnego, że styl jej opowiadań odbiega dość mocno od współczesnych tekstów. I dobrze, naprawdę czuć w nim klimat Bożego Narodzenia. Bez pośpiechu, bez ciągłego zabiegania, gonienia za nie wiadomo czym, bez wszędobylkich smartfonów, deadlinów, czy kredytów branych na to, by kupić drogie i wyszukane prezenty, na które nas nie stać. 
W środku znajdujemy siedem opowiadań, które łącznie zawierają się na niespełna dwustu stronach. Oczywiście niektóre są lepsze, inne trochę słabsze, ale wszystkie jednako trzymają wysoki poziom. Całość rozpoczyna fragment powieści "Małe kobietki" i to jest chyba właśnie ten tekst, który najmniej mnie zauroczył. 
W mojej skromnej opinii na największe wyróżnienie zasłużyły sobie opowiadania "Wybór Kate", "Cicha mała kobietka" oraz "Imbryk pani Podgers". Ujmujące za serce są także – zresztą dość podobne do siebie – "Boże Narodzenie Tilly" oraz "Co może uczynić miłość".  Ładna, choć w zupełnie innym stylu jest też "Opowieść Rosy", choć najmniej świąteczna, bo choć pojawia się w niej element wigilijnej legendy o mówiących zwierzętach, to z samym Bożem Narodzeniem ma jednak niewiele wspólnego (choć narratorem jest... mówiący w wigilijną noc koń).
Wzrusza do łez opowieść o dziewczynce, która straciła rodziców i teraz "tuła się" poniekąd od jednego domu do drugiego. Nie są to domy obce, bo mieszkają w nich wujowie i ciocie i takie właśnie było ostatnie życzenie jej ojca. By Kate poznała każdy z tych domów i sama zdecydowała, gdzie zapragnie zamieszkać. Jest zamożna i miła, każdy więc byłby szczęśliwy z takiego domownika. Nikt jednak nie śmiał przypuszczać, że podejmie taką, a nie inną decyzję. Przy okazji uszczęśliwiając wiele osób, a w szczególności tę jedną, najbardziej pomijaną i zapomnianą w całej rodzinie. To jest prawdziwa magia Świąt.
"Cicha mała kobietka" to również historia sieroty. Patty mieszka jednak od zawsze w sierocińcu i choć jest dobrą, mądrą i bardzo pracowitą dziewczynką, nikt jej stamtąd nie bierze. Inne dziewczynki znajdują kochających opiekunów, albo trafiają do innych domów na służbę, Patty jednak nie. Marzy o dobrych ludziach, którzy by ją wzięli i otoczyli miłością. Jak każda dziewczynka chciałaby być kochana i mieć dobrze. Oczywiście skrycie liczy na to, że będą bogaci, a co za tym idzie i ona taka się stanie. Pewnego dnia zdarza się cud i Patty dostaje się na służbę i... Wcale nie jest tak, jak myślała. Ona kocha swoich pracodawców i stara się być dla nich dobra, uczynna i przydatna, niestety nikt tego nie zauważa. A przecież wystarczyłby jeden uśmiech, jeden pocałunek, jedno ciepłe słowo. Czy zdarzy się świąteczny cud? Czy marzenia Patty się spełnią?
"Imbryk pani Podgers" to historia niespełnionej miłości mężczyzny do kobiety, i wierności wynikającej z poczucia złej oceny swego męża, którą ta kobieta odczuwa. Jednocześnie to ból po stracie dziecka i przywiązanie do pewnych rzeczy, Czy jeden kawałek papieru może coś zmienić? Może uszczęśliwić na raz troje ludzi i dać im szansę na dobre wspólne życie? W Święta Bożego Narodzenia wszystko zdaje się być możliwe. Przynajmniej w opowiadaniach Louisy May Alcott. Może właśnie dlatego trudno się od nich oderwać.
Wszystkie teksty napisane są pięknym językiem. Nawet jeśli w niektórych momentach zdają się być nieco naiwne i zbyt cukierkowe, to przecież tak naprawdę wszyscy tego w tym okresie szukamy. Nadziei, miłości, wiary. Zwykłego i prostego szczęścia. Odrobiny spokoju i radości. Także tej, która płynie z niesienia pomocy innym. Autorka doskonale to rozumie. I choć opowiadania napisano w czasach naszych pradziadków (albo i dawniej, zależy ile pokoleń wstecz możecie policzyć do tamtych dni) to nadal ich treść jest bardzo aktualna.
Urzeka już od  pierwszego wejrzenia elegancka, gustowna i bardzo klimatyczna okładka. Nie można mieć wątpliwości, że trafia w nasze ręce prawdziwa świąteczna perełka. Jeśli dodać do tego również przepiękne ilustracje Leny Grzesik, gruby, lekko kremowy papier, świetnie wykonaną pracę redakcyjną (nie znalazłam błędów, co zdarza się coraz rzadziej), a nawet tasiemkową zakładkę to naprawdę jest to idealny prezent dla każdego miłośnika literatury. Na dodatek nie trzeba brać kredytu, by go zakupić, gdyż stosunek jakości do ceny jest co najmniej niewspółmierny.





Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz