Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2018
Warszawa 2018
Ilustracje: Ewelina Jaślan-Klisik
Oprawa: miękka
Liczba stron: 32
ISBN: 978-83-280-5068-6
"Królik Franek i tajemnica dobrej zabaawy"
Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2018
Ilustracje: Ewelina Jaślan-Klisik
Oprawa: miękka
Liczba stron: 32
ISBN: 978-83-280-5069-3
Obie książeczki urzekły nas od pierwszej chwili. Dziewczynki
wpatrywały się w nie jak zaczarowane, choć jeszcze chwilę wcześniej biły
się o jakąś zupełnie inną zabawkę. Jeszcze nigdy nie widziałem ich tak
zainteresowanych żadną książeczką, a książek mamy naprawdę wiele.
Królik Franek to sympatyczny chłopczyk chodzący do przedszkola. Obie historie opowiadają o trudnych chwilach w jego życiu, chwilach, które przytrafić się mogą każdemu i to nie tylko przedszkolakowi.
Z wielką delikatnością, inteligencją i wrażliwością opowiedziano o sprawach, z którymi dzieciaki mogą się zetknąć w każdej chwili. O inności, tolerancji i przyjaźni, o tym, że warto bawić się razem i nie zawsze trzeba być zwycięzcą, bo grunt to być razem i bawić się dobrze.
"Królik Franek i problem krótkiego ogonka" to opowieść o małej kotce Pusi, która doszła do grupy przedszkolnej Franka. Początkowo wszystkie przedszkolaki, z Frankiem na czele, byli nią zachwyceni. Do czasu, kiedy Pusia obróciła się do nich tyłem i zauważyli, że ma wyjątkowo krótki ogonek. Nagle wielka chęć do wspólnej zabawy zmieniła się w odpychającą niechęć i wręcz strach, bo cóż by się stało, gdyby na przykład Franek zaraził się krótkością i zamiast długich króliczych uszu dostał uszek krótkich? Chłopiec nigdy wcześniej nie zetknął się z niepełnosprawnością, dlatego zupełnie sobie z nią nie radzi i okazuje się, że potrafi być bardzo niemiły i sprawić kotce wielki ból psychiczny. Nawet rozmowa z mamą i z panią przedszkolanką niewiele zmienia. Okazuje się jednak, że bycie innym nie oznacza niczego złego. Tak naprawdę w chwili próby to Pusia okazuje się najlepszą przyjaciółką Franka, a do chłopca dociera, że długość ogonka jest najważniejsza.
Książka w delikatny sposób przedstawia dzieciom problem osób z niepełnosprawnościami, osób w pewien sposób wykluczonych z towarzystwa. Pomaga też rodzicom, którzy być może mają trudności w tłumaczeniu swoim dzieciom, że ich koledzy nie zawsze wyglądają tak samo, nie zawsze są tak samo dobrze rozwinięcie fizycznie czy psychicznie, a jednak należy ich traktować normalnie.
"Królik Franek i tajemnica dobrej zabawy", jak sam tytuł wskazuje, mówi o tym, że nie samo zwycięstwo się liczy, ale właśnie zabawa. Kiedy Franek dostał wymarzoną grę memo, był przekonany, że jest w niej mistrzem. W przedszkolu dotąd zawsze wygrywał. Rodzinne popołudnie z grą okazuje się dla niego ciężką przeprawą. Choć na początku wygrywa, nagle zaczyna przegrywać. Był zbyt pewny siebie i teraz zupełnie nie wie, co się dzieje. I oczywiście posądza wszystkich o oszustwo, bo przecież jest prawdziwym mistrzem w tej w grze i niemożliwe, by to on przegrał. Obrażony idzie do swojego pokoju i próbuje grać sam z sobą. Dochodzi jednak do wniosku, że taka gra nie ma większego sensu i nie jest wcale przyjemna. Któregoś dnia podobna sytuacja zdarza mu się w przedszkolu, ale to on tym razem zostaje oskarżony o oszustwo. Dociera do niego, że źle potraktował rodzinę, źle ich ocenił i zupełnie nie zrozumiał sensu wspólnej gry.
Książeczka traktuje o tym, że chociaż współzawodnictwo może być zdrowe i dobre dla rozwoju dziecka (a także nas, dorosłych) to podstawą zabawy jest miłe spędzanie czasu w gronie bliskich osób. Czy wygrywasz, czy przegrywasz liczy się klimat w jakim przebywasz.
Obie książeczki napisane są ładnym językiem, dużymi literami, co w przyszłości z pewnością pomoże dziewczynkom w nauce czytania. Przejrzyste i wykonane z dużą dbałością przepiękne obrazki, które są zdecydowanie integralną ich częścią, zasługują na wiele pochwał. Jak wspomniałam na początku, dziewczynki były zachwycone, a i ja z wielką przyjemnością oglądałam rysunki królika Franka, jego rodziny i kolegów z przedszkola. Są to naprawdę małe dzieła sztuki dla dzieci.
Królik Franek to sympatyczny chłopczyk chodzący do przedszkola. Obie historie opowiadają o trudnych chwilach w jego życiu, chwilach, które przytrafić się mogą każdemu i to nie tylko przedszkolakowi.
Z wielką delikatnością, inteligencją i wrażliwością opowiedziano o sprawach, z którymi dzieciaki mogą się zetknąć w każdej chwili. O inności, tolerancji i przyjaźni, o tym, że warto bawić się razem i nie zawsze trzeba być zwycięzcą, bo grunt to być razem i bawić się dobrze.
"Królik Franek i problem krótkiego ogonka" to opowieść o małej kotce Pusi, która doszła do grupy przedszkolnej Franka. Początkowo wszystkie przedszkolaki, z Frankiem na czele, byli nią zachwyceni. Do czasu, kiedy Pusia obróciła się do nich tyłem i zauważyli, że ma wyjątkowo krótki ogonek. Nagle wielka chęć do wspólnej zabawy zmieniła się w odpychającą niechęć i wręcz strach, bo cóż by się stało, gdyby na przykład Franek zaraził się krótkością i zamiast długich króliczych uszu dostał uszek krótkich? Chłopiec nigdy wcześniej nie zetknął się z niepełnosprawnością, dlatego zupełnie sobie z nią nie radzi i okazuje się, że potrafi być bardzo niemiły i sprawić kotce wielki ból psychiczny. Nawet rozmowa z mamą i z panią przedszkolanką niewiele zmienia. Okazuje się jednak, że bycie innym nie oznacza niczego złego. Tak naprawdę w chwili próby to Pusia okazuje się najlepszą przyjaciółką Franka, a do chłopca dociera, że długość ogonka jest najważniejsza.
Książka w delikatny sposób przedstawia dzieciom problem osób z niepełnosprawnościami, osób w pewien sposób wykluczonych z towarzystwa. Pomaga też rodzicom, którzy być może mają trudności w tłumaczeniu swoim dzieciom, że ich koledzy nie zawsze wyglądają tak samo, nie zawsze są tak samo dobrze rozwinięcie fizycznie czy psychicznie, a jednak należy ich traktować normalnie.
"Królik Franek i tajemnica dobrej zabawy", jak sam tytuł wskazuje, mówi o tym, że nie samo zwycięstwo się liczy, ale właśnie zabawa. Kiedy Franek dostał wymarzoną grę memo, był przekonany, że jest w niej mistrzem. W przedszkolu dotąd zawsze wygrywał. Rodzinne popołudnie z grą okazuje się dla niego ciężką przeprawą. Choć na początku wygrywa, nagle zaczyna przegrywać. Był zbyt pewny siebie i teraz zupełnie nie wie, co się dzieje. I oczywiście posądza wszystkich o oszustwo, bo przecież jest prawdziwym mistrzem w tej w grze i niemożliwe, by to on przegrał. Obrażony idzie do swojego pokoju i próbuje grać sam z sobą. Dochodzi jednak do wniosku, że taka gra nie ma większego sensu i nie jest wcale przyjemna. Któregoś dnia podobna sytuacja zdarza mu się w przedszkolu, ale to on tym razem zostaje oskarżony o oszustwo. Dociera do niego, że źle potraktował rodzinę, źle ich ocenił i zupełnie nie zrozumiał sensu wspólnej gry.
Książeczka traktuje o tym, że chociaż współzawodnictwo może być zdrowe i dobre dla rozwoju dziecka (a także nas, dorosłych) to podstawą zabawy jest miłe spędzanie czasu w gronie bliskich osób. Czy wygrywasz, czy przegrywasz liczy się klimat w jakim przebywasz.
Obie książeczki napisane są ładnym językiem, dużymi literami, co w przyszłości z pewnością pomoże dziewczynkom w nauce czytania. Przejrzyste i wykonane z dużą dbałością przepiękne obrazki, które są zdecydowanie integralną ich częścią, zasługują na wiele pochwał. Jak wspomniałam na początku, dziewczynki były zachwycone, a i ja z wielką przyjemnością oglądałam rysunki królika Franka, jego rodziny i kolegów z przedszkola. Są to naprawdę małe dzieła sztuki dla dzieci.
Na końcu każdej z książeczek znajdują się pytania "kontrolne", które pomogą rodzicom, a także samym dzieciom, sprawdzić czy młodzi czytelnicy zrozumieli przekaz opowiadania oraz zmuszą ich do przemyślenia kwestii, których Autorka dotknęła w swoich tekstach.
Jedynym mankamentem książeczek jest słabe klejenie. Moje dziewczynki od razu jak chwyciły książki i je rozłożyły do oglądania, usłyszały dziwny dźwięk, a ja zauważyłam, że klej puścił. Wiem, że książeczki o Franku są dla trochę starszych dzieciaczków, ale mimo wszystko naprawdę rozkleiła nam się książka przy nawet dosyć delikatnym użytkowaniu i to już przy pierwszym czytaniu. Poza tym rewelacja.
Jedynym mankamentem książeczek jest słabe klejenie. Moje dziewczynki od razu jak chwyciły książki i je rozłożyły do oglądania, usłyszały dziwny dźwięk, a ja zauważyłam, że klej puścił. Wiem, że książeczki o Franku są dla trochę starszych dzieciaczków, ale mimo wszystko naprawdę rozkleiła nam się książka przy nawet dosyć delikatnym użytkowaniu i to już przy pierwszym czytaniu. Poza tym rewelacja.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz