Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

czwartek, 28 listopada 2019

Gdzie mieszka szczęście – Barry Timms, Greg Abbott

Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2019
Oprawa: twarda
Liczba stron: 24
Tytuł oryginału: Where Happiness Lives
Przekład (z j. angielskiego): Olga Miękus
ISBN: 978-83-280-6250-4







Dziewczynki pokochały tę książkę od chwili, kiedy została wypakowana z paczki. I wcale się im nie dziwię. Jest bowiem naprawdę przepięknie wydana. To jedna z tych książek, które wspomina się po latach, kiedy chce się poczuć szczęśliwe dzieciństwo i coś wyjątkowego. Na dodatek to nie tylko piękne ilustracje, które od razu przykuwają uwagę dzieci, ale również niesamowicie mądra historia z morałem. Ważna i aktualna właściwie zawsze, choć może właśnie teraz, w gorączce przygotowań przedświątecznych i szalonym pędzie szukania idealnych prezentów, prześcigania się, kto dostanie więcej, kto ładniej, kto drożej – tym bardziej.
Co jest takiego niezwykłego w opowieści o trzech małych myszkach? Opowieści krótkiej, bo liczącej zaledwie 24 strony wierszowanego tekstu. Przy czym i tego tekstu nie jest na każdej stronie aż tak wiele. Co w naszym przypadku akurat świetnie się sprawdza na krótkie czytanie na końcówkę śniadania czy obiadu. Czyta się bowiem szybko i można spokojnie przeczytać ją dwa, a nawet trzy raz dziennie i to bez znudzenia. 
Wracając do meritum – o czym zatem jest "Gdzie mieszka szczęście"? To historia szczęśliwej Myszy Szarej, która mieszka wraz ze swą żoną i potomstwem w niewielkim domku w lesie. Choć nieduży, domek ich jest bardzo szczęśliwy, wszyscy się kochają i często uśmiechają. Jak to jednak w życiu bywa, Mysz Szara odkrywa, że nieopodal znajduje się domek... większy, bogatszy, ładniejszy. I zaczyna zazdrościć. Właścicielem owego domostwa jest Mysz Biała, która wydaje się wcale nie być szczęśliwa i nie docenia swego bogactwa? Dlaczego? Ponieważ wie o istnieniu znacznie bogatszego, niesamowitego, bajecznego wręcz domu. Obie Myszy wybierają się zatem na spacer i docierają do tego miejsca, w którym wita ich Mysz Brązowa.
Wieże, kopuła, fontanna, teleskop w obserwatorium, pokój do gry w bilarda, pokój do gry na gitarze, a sama właścicielka wita ich w sukni z diamentami. Można pozazdrościć. Tymczasem okazuje się, że właścicielka niesamowitego domu wcale nie jest szczęśliwa. Jest samotna i szczęście czuje jedynie w tych chwilach, kiedy przez teleskop obserwuje pewien domek zamieszkiwany przez radosne myszy. Oczywiście, jak się pewnie domyślacie, chodzi o domek Myszy Szarej.
Tym sposobem dochodzimy do konkluzji, że liczy się nie tyle miejsce i wygody, ale to, z kim mieszkamy. Nie wielkość, a panująca wokół radość. Nie bogactwo, ale miłość.
Jednak sama opowieść to jedno. Nie można bowiem pominąć strony graficznej książki. Jest ona doprawdy wyjątkowa. To nie tylko piękne ilustracje lubianego przez nas Grega Abbotta. Książka bowiem ma całe mnóstwo okienek, pod którymi coś się ukrywa, wyciętych, zamkniętych, rozkładanych na róże strony. Dodaje jej to pewnej tajemniczości, budzi w młodym czytelniku dodatkową ciekawość. A sama kreska Abbotta nawiązuje do najlepszych dzieł dziecięcych – przypomina mi moje młode lata, książki z mojego dzieciństwa, ciepłe, pełne miłości opowieści czytane w zimowe wieczory, kiedy za oknem leżała śnieżna pierzyna, a na biurku obok stała pachnąca choinka z kolorowymi lampkami. Wspaniałe wspomnienia. 
Podsumowując zatem – ważna historia z morałem w pięknym wydaniu, napisana wpadającym w ucho wierszem. Czego chcieć więcej pod choinkę?
 




Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz