Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2020
Tytuł oryginału: The Pug who wanted to be a Reindeer
Przekład (z j. angielskiego): Ewa Kleszcz
Oprawa: miękka
Liczba stron: 139
Nie znamy wcześniejszych części książki, ale Ariunia już kazała zapisaś, że od Zająca będzie chciała je dostać. Peggy zrobiła u nas prawdziwą furorę, a na końcu recenzji będę miała i dla Was pewną niespodziankę związaną z tą powieścią. Przeczytajcie jednak najpierw, dlaczego ta książka zrobiła na nas tak wielkie wrażenie.
Okładka. Jest prześliczna, pozłacana, bardzo bożonarodzeniowa. I od razu wywołała masę pytań. Ale jak to, piesek reniferem? Ależ, mamo, to tylko opaska. A dlaczego ma listki na ogonku... I tak dalej. Zaintrygowane opowieścią, słuchały zatem, nastawiając uszy i nie mogąc się doczekać kolejnych ilustracji.
A tych jest wiele, naprawdę. Bardzo ładne i eleganckie. Zabawne, czasem nieco śmieszne, dodające całej książce wyjątkowości. Biało-czarne, co może nie zachwycać najmłodszych, ale czterolatkom już się bardzo podobało. Mnie również.
Co dalej? Od razu dowiadujemy się, że Peggy została zaadoptowana przez rodzinę Chloe w okolicy poprzedniego Bożego Narodzenia, tymczasem kolejne Święta właśnie się zbliżają. Niedługo minie zatem rok odkąd mopsik mieszka ze swoimi nowymi właścicielami, których bardzo kocha. Z racji wspomnień jest zdania, że Boże Narodzenie to najpiękniejszy czas w roku, pełen radości, szczęścia i rodzinnej bliskości. Nie pojmuje, co się właśnie dzieje wśród jego najbliższych. Chloe pokłóciła się z przyjaciółką, Ruby nie lubi swojej nauczycielki z przedszkola, Finn posprzeczał się z przyjacielem, a mama codziennie przychodzi do domu przygnębiona, ponieważ brakuje klientów w jej nowo otwartej kawiarni. Sami widzicie, że sytuacja nie jest zbyt przyjemna, a atmosfera mało świąteczna.
Peggy postanawia wziąć sprawy we własne łapki i... zostać reniferem. Renifery mają bowiem moc, a na dodatek są przecież blisko Świętego Mikołaja. Niestety wszystkie pomysły, które ma Peggy nie tylko nie przynoszą sukcesu, ale kończą się fiaskiem. Rodzina jest w rozsypce, a działania pieska jeszcze bardziej ją denerwują. Pewnego dnia Peggy, nie mają innego wyjścia, przynajmniej w jej mniemaniu, wykopuje tunel pod płotem i ucieka. Musi trafić do szkoły Chole, gdzie przebywają prawdziwe renifery. Niestety i to się nie udaje, postanawia zatem ruszyć na Biegun i tam naprawić sytuację swojej rodziny.
Spotka ją wiele różnych przygód, niektóre z nich będą zabawne, inne nieco przerażające. Na swej drodze napotka pomocnego wiewióra i starszą panią, która uratuje ją przed mrozem. Ale na swych króciutkich nóżkach, jak się można spodziewać, daleko nie zajdzie. Wciąż gnana wielką miłością, oddaniem i chęcią niesienia pomocy, nie podda się jednak.
Tymczasem rodzina rozpocznie poszukiwania, które zakończą się w zupełnie dla niej niespodziewany sposób. Choć nie zostanie prawdziwym reniferem, Peggy pojedna wszystkich i sprawi, że Święta będą jednak bardzo szczęśliwym czasem. Bo reniferem można być w sercu,, nie potrzeba do tego prawdziwych rogów. Wystarczy opaska i... WIELKIE SERCE. Największym cudem jest bowiem miłość.
Książka napisana jest bardzo przyjemnym, przystępnym językiem. W zabawny i wzruszający sposób pokazuje otaczający świat oczami niewielkiego, bardzo sympatycznego pieska. Wydana została na dość grubym, lekko pożółkłym papierze i wydrukowana jest dużą czcionką, dzięki czemu te ponad sto stron pochłania się bardzo szybko. I na pewno jest to bardzo pomocne dla dzieci, które rozpoczynają samodzielną przygodę z lekturą. Gorąco polecamy, nie tylko na okołoświąteczny czas!
A teraz obiecana niespodzianka. Na fanpage'u rusza konkurs, w którym możecie wygrać egzemplarz powieści "Mopsik, który chciał zostać reniferem". Wystarczy polubić fanpage'a Dune Fairytales i fanpage'a Wydawnictwa Wilga, udostępnić informację o konkursie na swoim profilu oraz zgłosić chęć wzięcia udziału w konkursie. Proste? To do dzieła. Konkurs trwa do 5 grudnia, losowanie zwycięzcy w Mikołajki (wysyłam jedynie na terenie Polski).
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz