Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

czwartek, 18 lutego 2021

Maryla i Debora – Magdalena Mosiężna


Wydawnictwo: JanKa
Pruszków 2020
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-62247-72-1
 


 
Od pierwszej chwili zakochałam się w tej okładce, zanim jeszcze przeczytałam opis książki. Ten natomiast przekonał mnie do zamówienia powieści. Nie zawiodłam się. To była prawdziwa uczta literacka. "Maryla i Debora" to lektura, którą mogę polecić każdemu.
Na stronie wydawnictwa znajdziecie informację, że to powieść o dwóch młodych kobietach i dwóch postawach. Moim zdaniem to znacznie więcej. Choć tytułowe Maryla i Debora są głównymi bohaterkami, to osób ważnych dla akcji i całościowego wydźwięku powieści jest znacznie więcej. Mosiężna pięknie ukazuje nam różne charaktery, podejścia, sposoby widzenia świata. I barwnie odmalowuje, dobrze uzasadniając, zmiany w zachowaniu i podejściu do życia powołanych przez nią do życia postaci.
Ostatnie dwa lata przed wojną i lata wojenne to był czas próby dla wszystkich Polaków. Autorka nie podchodzi jednak do tego tematu z pozycji twórcy martyrologii. Choć losy jej bohaterów są bardzo mocno wplątane w Historię przez duże H, skupia się przede wszystkim na ich zwyczajnym, codziennym życiu. Na ich marzeniach, miłościach, pracy, rodzinie. Przedstawia rodziny bardzo różne. Nikolscy, Wetlińscy, w końcu Lemanowie. Różni ich od siebie niemal wszystko. Dużym plusem jest również to, że nie są rodzinami generycznymi. W każdej znajduje się jakaś czarna owca, w każdej ktoś stoi na piedestale. Każdy może z niego spaść, a z najgłębszego nawet dna można się podnieść. 
Akcja powieści rozgrywa się w głównie w Warszawie. Na początku widzimy więc barwną przedwojenną stolicę z jej restauracjami, barami, dansingami. Wesołą, roześmianą, pełną muzyki (która jest w powieści ważnym elementem) i ludzi żyjących spokojnie z dnia na dzień w wolnej Polsce. Na ulicach można spotkać roześmiane pary, grających na harmonii grajków, Żydów w chałatach. Choć to oczywiście nie jest całościowy obraz Warszawy, ale czuć ten klimat wolności i radości. Wojna dla niektórych jest zaskoczeniem, ale przecież większość zdawała sobie sprawy, że jej wybuch to tylko kwestia czasu. I jeszcze zanim Niemcy zaatakowali można było dostrzec różne postawy wobec zagrożenia (wyśmienita scena u Wetlińskich). 
To bardzo mocna strona tej powieści. Żołnierze idący na front, polskie podziemie niepodległościowe, powstańcy warszawscy... Widzimy ich oczami różnych osób i nie zawsze uważani są oni za bohaterów. Ich działania przez jednych są opiewane, przez innych przeklinane. Są tacy, którzy do końca wierzą w zwycięstwo i tacy, którzy skorzy są poddać się, byleby tylko nastał względny spokój. Niepodległość nie jest dla nich wartością wyższą od bezpieczeństwa własnej rodziny.
Wracając jednak do tytułowych bohaterek. Są kompletnie różne. Pochodzą z różnych środowisk. Wyznają inną wiarę. Debora pracuje w sklepie, potem jako pielęgniarka, Maryla jest żoną i matką. Jedna wierna mężowi, druga będąca kochanką cudzego męża. Nie mają prawa się polubić, ponieważ mają totalnie różne podejście do życia. Początkowo nawet z szacunkiem wobec siebie nawzajem  jest problem. Jednak sytuacja "zmusza" je do życia pod jednym dachem. Czy będą potrafiły przezwyciężyć uprzedzenia, niechęć? Czy będą umiały zrozumieć siebie wzajemnie?
Marylę poznajemy jako młodą trzpiotkę, która chce koniecznie uwolnić się spod skrzydeł rodziców. Debora to gotowa do poświęceń żydowska pielęgniarka. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że ta pierwsza będzie bohaterką, a ta druga nie zda egzaminu w czasie wojny. Okazuje się jednak, że życie pisze różne scenariusze. Zaskakuje. I wcale nie jest biało-czarne. Ma wiele odcieni szarości. Mosiężna pokazuje nam wiele tych odcieni. Przecież możnaby uwielbiać Deborę za jej poświęcenie, za jej pracę z chorymi, w końcu za to, że gotowa jest dla drugiego człowieka oddać własne życie, ale przecież żyła z żonatym mężczyzną. Można podziwiać Marylę, że była dobrą matką, kochającą i wierną żoną, ale jej patriotyzm i podejście do dywersyjnej działalności męża pozostawia wiele do życzenia. A i przecież mężczyźni w tej powieści mają wiele odcieni. Aleksander Andrzej wielokrotnie zaskakują. Autorka nikogo nie ocenia. Nie można nawet powiedzieć, że ocenę pozostawia czytelnikowi. Podświadomie rozumiemy, że nie mamy prawa oceniać. 
Nie do przecenienia jest również sam początek powieści, w którym widzimy jak Alicja Nikolska dla ratowania życia synka jest gotowa na wszystko. I jak bardzo zmienia to ją samą. Jak bardzo odbija się w jej podejściu do córki, z którą była w ciąży. Jak niesamowite znaczenie miało to jedno wydarzenie dla tego, jakie więzi łączyły Alicję z Marylą. Jak Maryla ją postrzegała. 
Bardzo też podobało mi się ukazanie dwóch różnych lekarzy bolszewickich. Oraz to jak pięknie Mosiężna odmalowała różne rodziny: szczególnie Wetlińskich i Lemanów. Nie potrafiłam też przejść beznamiętnie obok tragicznej postaci Ireny Gregorowicz, która jest postacią raczej czwartoplanową, a jednak nie sposób o niej zapomnieć.
Lektura powieści zmusza do zadania sobie wielu pytań: czy warto ratować swój świat kosztem innego? Czy należy ratować obcą osobę, której śmierć jest pewna, jeśli się jej nie pomoże? Czy może jednak należy myśleć w pierwszej kolejności o bezpieczeństwie swoich bliskich? Trudne pytania, na które przecież ówcześnie ludzie musieli sobie niemal codziennie odpowiadać. Lubimy przylepiać łatki, oceniać z łatwością. Ten jest bohaterem, bo poświęcił wszystko dla ratowania Żydów z getta. Tamten nie zdał egzaminu, bo myślał jedynie o dobrobycie własnych dzieci. A jak my byśmy postąpili? I czy którakolwiek z tych dwóch postaw jest godna większej pochwały?
Mosiężna pięknie opisuje uczucia bohaterów i nastroje panujących w ich towarzystwie. Cudownie też ukazana jest przyjaźń kobiet – Alicji i Jaskółki, które – choć tak rózne – znalazły w sobie oparcie i wielki szacunek do siebie wzajemnie.
"Maryla i Debora" to opowieść głównie o uczuciach i postawach bohaterów wobec ludzi i wydarzeń. Choć wojna jest tu nie tylko tłem, jest pokazana bardzo subtelnie. Można powiedzieć, że się "nie narzuca". To rzadko spotykany sposób przedstawienia życia w tamtym czasie. Bardzo przyjemne zaskoczenie, choć przecież naprawdę lubię literaturę o tematyce wojennej.
Jest to wyśmienicie napisana powieść. Na dodatek bardzo ładnie wydana. Jej się nie czyta, ją się pochłania. Na dodatek, co dla mnie jest dodatkowo wielkim plusem, jest to pierwsza część trylogii "ukazującej dzieje kilku warszawskich rodzin w dwudziestoleciu, czasach wojny i PRL". Nie mogę doczekać się już tomu drugiego. Wam natomiast gorąco polecam sięgnięcie po debiutancką powieść tej młodej pisarki. 
 
 




Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa JanKa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz