Liczyłam
na coś innego. Cóż, przeliczyłam się i… na dobre mi to wyszło. Myślałam, że „Najdziwniejsze
kraje” to pozycja podobna do innych krajoznawczych. Przeczytam w niej o
niesamowicie ciekawych dzikich ludach, nieprawdopodobnie dziwacznych
zwierzętach, urzekająco pięknych miejscach zapadających w pamięć. Tymczasem…
Książka
ta porusza bardzo poważne problemy, dotyka tematów, o których za często się nie
mówi, które w pewnym stopniu stanowią temat tabu. Jakich?
Traktuje
o tym, jak władcy krajów trzeciego czy nawet czwartego świata wyprzedają
należącą do państwa ziemię zagranicznym inwestorom. Cóż w tym dziwnego? Co strasznego?
Otóż, ten niebagatelny proceder prowadzi czasami do wyprzedania nawet połowy gruntów
nadających się w danym państwie pod uprawę. Co natomiast mają począć mieszkańcy
żyjący z uprawy roli? Kto pomyśli o nich, kiedy w rachubę wchodzą naprawdę grube
pieniądze?
Sporo
w tej niewielkiej książeczce informacji dotyczących Azji. Przerażają tu jednak nie
dzikie pantery żyjące w tamtejszych dżunglach, ale ludzie, którzy dla swoich
braci i sióstr są niczym wilki. Czasami strach mnie ogarniał, kiedy zdawałam
sobie sprawę, jak niedaleko są te kraje. Jak blisko… jak szybko możnaby się w
nich znaleźć przy dzisiejszych możliwościach podróżowania, a jak daleko
kulturowo się znalazły.
Fascynujący
był esej – bo cała ta książeczka składa się z 17 esejów – o rewolucji
kulturowej, która nastąpiła w Japonii w drugiej połowie dziewiętnastego wieku.
Jej powody, jej sukcesy i uchybienia, wszystko, co przecież w dwudziestym wieku
odbiło się na historii, gospodarce i kulturze całego globu. Aż trudno nieraz
uwierzyć, że niecałe dwieście lat temu był to całkowicie zamknięty kraj, gdzie „obcy
barbarzyńcy”, czyli Europejczycy i Amerykanie byli naprawdę niemile (i rzadko)
widziani.
Esej
traktujący o tym, kto obejmie duchową władze w Tybecie po obecnym Dalajlamie
przysporzył mi chyba najwięcej problemów ze względu na nieznane określenia.
Gubiłam się w imionach i stanowiskach. To, oczywiście, nie wina autora, ale
pewnie mojej ignorancji. Doczytam jeszcze trochę o tych kwestiach, ponieważ temat
jest naprawdę bardzo interesujący i zawiły. Świetnie też ilustruje, jakie panują
układy i powiązania pomiędzy Tybetem i komunistycznymi Chinami.
Bez
wątpienia największe wrażenie zrobił na mnie esej pod tytułem „Polowanie na białych
Murzynów”. Wstrząsnął mną do głębi, hoc nie on jeden. Ale chyba najdłużej
zapadnie mi w pamięci.
Gorąco
polecam również zapoznanie się z tekstem o Eurabii, który daje sporo do
myślenia i przedstawia naszą codzienność z trochę innej perspektywy, choć można
się mu przeciwstawiać i mieć do niego wiele moralnych zastrzeżeń.
Najważniejsze
chyba jest to, że autorzy tej pozycji pokazali nam świat z innego punktu
widzenia. Nie rozpisywali się tu o zabytkach, które warto zobaczyć, historii,
którą należy poznać, ani bohaterach, o których powinniśmy przeczytać.
Przedstawili problemy, które palą ludzi zamieszkujących ciekawe rejony świata.
Zadają też pewne istotne pytanie między linijkami swych tekstów – czy wyjeżdżając
na zagraniczne wakacje, myślisz w ogóle o ludziach, którzy tam żyją? O ich
problemach? Ich zgryzotach? Ich boleściach? A jeśli nie, to czy nie jest na to
najwyższy czas?
Uważam,
że jest to jednak z tych pozycji, które naprawdę warto mieć w swojej
biblioteczce, a nie tylko pożyczyć i przeczytać. To niewielka książeczka, do której
warto co jakiś czas wracać. Choćby po to, by nie popaść w totalną znieczulicę.
„Najdziwniejsze
kraje. Poznać i zrozumieć człowieka” została wydana „pod patronatem” Focus Cywilizacje.
Można ją zakupić w księgarniach, bądź z czasopismem (numer wrześniowy) oraz w
sprzedaży wysyłkowej, choć z pewnością pojawi się również na Allegro.
Jedyne
zastrzeżenie, jakie mam – dlaczego nie wyjustowano tekstów w ramkach? Czyta się
to ciężko, nieprzyjemnie i psuje cały efekt. Zamiast skupić się na ważnych
tematach w nich poruszanych, wkurzałam się, że moje biedne oczy muszą biegać po
krzywych linijkach, jakby nie wystarczyło im już szare tło. Reszta książki jest
naprawdę dobrze złożona, znalazłam bodaj dwa (niewiele znaczące) błędy, ale te
tabelki mnie dobiły. A że jest ich dużo, to niestety za nie stawiam spory
minus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz