Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

poniedziałek, 18 października 2021

Kevin J. Anderson o świecie Diuny, Gwiezdnych wojnach, pisarstwie i swojej wizycie w Polsce (oraz wielu innych ciekawych sprawach)

Wywiad został przeprowadzony na początku czerwca 2021 roku.

 

Tworzysz nie tylko w uniwersum Diuny. Jesteś bardzo płodnym pisarzem. Masz na swoim koncie ponad 120 książek, wciąż piszesz. O Gwiezdnych Wojnach, o Supermanie. No i masz całe mnóstwo swoich własnych światów. W których jest Ci najlepiej? Tworzenie, w których tworzysz z nic sprawia Ci największą przyjemnością?

Cóż, w sumie jest już teraz aż 170 książek! Mój umysł jest najszczęśliwszy, kiedy tworzy historie. Kiedy byłem małym dzieckiem, H.G. Wells i jego „Wojna światów” zainspirowały mnie do zostania pisarzem i były powodem wykonania przeze mnie kilku projektów.Diuna” wywarła ogromny wpływ na moje życie, odkąd pierwszy raz ją przeczytałem, w wieku około 12 lat. Dorastałem z postaciami z komiksów, takimi jak Batman i Superman, a możliwość napisania ich historii miała dla mnie ogromne znaczenie. Szczególnie bliskie mojemu sercu są opowieści, które piszę z moim przyjacielem, mentorem i idolem, Neilem Peartem – „Clockwork Angels”, „Clockwork Lives” i (mająca się wkrótce ukazać) „Clockwork Destiny”. Bardzo lubię tworzyć nowe utwory, gdziekolwiek mnie zabiorą, i nie chcę robić w kółko tego samego.

 

Opowiedz pokrótce, jak wygląda tworzenie tomu „Diuny”. Jak dzielicie się pracą z Brianem Herbertem?

W tej chwili, gdy odpowiadam na te pytania, spędziłem wieczór na korektach ostatnich stron maszynopisu „The Lady of Caladan” i razem z Brianem prawie skończyliśmy szkic do „The Heir of Caladan”, ostatniej książki z tej trylogii. Kilka razy mieliśmy burze mózgów na Zoomie i napisaliśmy do siebie wiele e-maili, i tak opracowaliśmy około 70 rozdziałów do napisania. W normalnych czasach po prostu poleciałbym, aby go odwiedzić i zostać z nim przez kilka dni, podczas gdy planowalibyśmy nową powieść. Kiedy już mamy bardziej szczegółowy zarys, dzielimy rozdziały na pół i każdy z nas zabiera się za pisanie swojego szkicu rozdziałów. Kiedy obaj skończymy, składamy całą książkę i po kolei redagujemy rękopis (od 6 do 12 razy), aż zostanie dopracowany i będzie gotowy do publikacji.

 

Czy takie współautorstwo jest łatwiejsze czy trudniejsze od pisania samemu? I z jakich powodów?

Jest inne, pod pewnymi względami łatwiejsze, pod innymi trudniejsze. Kiedy mam własną oryginalną powieść, mogę napisać co mi się podoba, bez żadnych kompromisów. Kiedy jednak piszę z partnerem – jak Brian – możemy również połączyć nasze doświadczenia i wiedzę, i we dwóch tworzymy coś, czego żaden z nas nie mógłby zrobić sam. Brian i ja pracujemy razem od prawie 25 lat, napisaliśmy razem ponad 3 miliony słów i nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

 

Jaka jest Twoja ulubiona postać z Diuny? I dlaczego?

Wybiorę dwie, jedną stworzoną przez Franka Herberta i jedną z naszych autorskich kreacji. Jeśli chodzi o nasze oryginalne postacie, moim ulubieńcem jest niezależny robot Erasmus,  szczera, ale spaczona maszyna, która chce zrozumieć ludzkość… i przeanalizuje w tym celu tysiące ludzi. Pisanie o nim było świetną zabawą i jest on prawdopodobnie naszą najpopularniejszą postacią. Z oryginalnej „Diuny” moją ulubioną postacią, z którą lubię pracować jest książę Leto Atryda, być może największy bohater w serii, człowiek, który głęboko kocha swojego syna i konkubinę, jest do cna honorowy, który wie, że jest w pułapce, a mimo to wciąż mierzy się z wyzwaniem. Włączając w to „The Heir of Caladan” Brian i ja napisaliśmy sześć pełnych powieści z nim w roli głównej.

Foto własne: Kevin J. Anderson i moja skromna osoba w Lublinie, Falkon 2013


Nowa „Diuna" miała wejść na ekrany kin w 2020, w setną rocznicę urodzin Franka Herberta. Mamy roczne opóźnienie. Czy jednak, mimo zaistniałej sytuacji, uczciliście jakoś z Brianem rocznicę urodzin jego ojca?

Właściwie nie wiedziałem, że to był powód wyznaczenia tego czasu. Urodziny Franka przypadają w październiku, a pierwotna data premiery przypadała na grudzień. Niezależnie od tego, każdego roku w urodziny Franka pilnujemy, żeby opublikować coś wyjątkowego w naszych mediach społecznościowych, aby pomóc fanom również o tym pamiętać.

 

Przed pandemią mówiło się o serialu diunowym. Bardziej konkretnie o opowieści rozgrywającej się pośród Bene Gesserit. Czy ten plan jest nadal aktualny, może rozważany? Czy pandemia spowodowała, że kompletnie go zarzucono?

Nie mogę rozmawiać na ten temat.

 

Kończycie kolejną diunową trylogię. Czy są jakieś plany na dalsze tomy, czy planujecie teraz zamknąć serię?

Po „Nawigatorach Diuny” zrobiliśmy sobie pięcioletnią przerwę (pracując nad wieloma innymi diunowymi projektami), zanim rozpoczęliśmy Trylogię kaladańską. „The Dune of Caladan” był jedną z najlepiej przyjętych ze wszystkich naszych nowych powieści w świecie Diuny, a „The Lady of Caladan” ukazuje się tej jesieni. Właśnie zaczynamy pisać „The Heir of Caladan”. Jest wiele innych komiksów w uniwersum Diuny, gier, możliwości filmowych i telewizyjnych. Ale Brian i ja jesteśmy przede wszystkim pisarzami. Nie wiemy dokładnie, co będziemy dalej robić, ale jestem pewien, że będziemy dalej współpracować.

 

Pojawia się coraz więcej komiksów diunowych. Jak pracuje się nad scenariuszem do komiksu? Czy ta praca bardzo różni się od pracy nad powieścią? A jak współpracuje Ci się z ilustratorami?

Napisałem wiele komiksów, począwszy od Gwiezdnych Wojen, poprzez Predatora, X-Files, po komiksy o superbohaterach DC i Marvela, i uwielbiam pracować w tym formacie. Diuna to taka WIZUALNA seria, wydaje się idealna do adaptacji w formacie komiksowym. Pisanie scenariusza komiksowego bardzo różni się od pisania powieści, ponieważ trzeba opowiedzieć historię za pomocą serii statycznych obrazów, ograniczonych do określonej liczby stron… ale dobry artysta usuwa wszelkie granice. Staramy się w skrypcie nadać określony kierunek, ale także dajemy artystom swobodę, której potrzebują, aby wykonać swoje zadanie jak najlepiej.

 

Prace nad nowym filmem spowodowały ponowne pojawienie się Diuny w różnych sferach popkultury. Powstają nowe gry komputerowe, planszowe, nowe figurki. Jedną z gier tworzą nawet Polacy. Jak to się w ogóle stało? Jak wygląda współpraca z Polakami?

Naprawdę nie wiem. Nie jestem związany z licencjami na gry.

 

Czy w 2022 roku planowane są jakieś inne gałęzie, które rozwiną temat Diuny? Czy może ktoś już o coś się do Ciebie i Briana zwracał?

Dzięki naszym ciągle wychodzącym kolejnym powieściom i dużemu rozszerzeniu na komiksy i liczne gry (zarówno gry planszowe, jak i gry online w fazie rozwoju) oraz oczywiście opcje filmowe i telewizyjne… to całkiem sporo.

 

Źródło: Kevin J. Anderson, archiwum autora

 

Marzy mi się od lat diunowa książka kucharska. Sama nawet zaczęłam swego czasu zbierać nazwy i opisy potraw występujących na stronach powieści z uniwersum Diuny. Na rynku są takie książki, np. ze świata Gry o Tron (mam ją i z niej czasami korzystam). Czy myśleliście z Brianem nad stworzeniem podobnej pozycji?

Brzmi to interesująco, a w dokumentach Franka Herberta mamy też kilka jego ulubionych rodzinnych przepisów. Jednak w tej chwili nasze plany są tak wypełnione licznymi projektami, że ten nieprędko znajdzie się na szczycie listy.

 

Napisałam kiedyś opowiadanie w świecie Diuny. Zapewne wiele jest takich osób. Czy bierzecie pod uwagę taką możliwość, by kiedyś zebrać opowiadania innych autorów (raczej fanów niż znanych pisarzy) i wydać je wspólnie? Czy to zupełnie nie wchodzi w rachubę?

Nakład pracy, której wymagałoby z naszej strony samo czuwanie nad ciągłością, nie mówiąc już o kwestiach prawnych i prawach autorskich, praktycznie to uniemożliwia.

 

Uwielbiam twoją powieść „The Last Days of Krypton”. Czy jako mały chłopiec fascynowała Cię postać Supermana? Jak to się stało, że i w tym świecie postanowiłeś pozostawić po sobie ślad? Jak Ci się pisało tę książkę?

O tak, dorastałem czytając o tak wielu czołowych postaciach komiksowych. Kochałem Supermana, Batmana, Spidermana, X-Menów, Hulka. Co ciekawe, powieść „The Last Days of Krypton” powstała za sprawą Diuny – wiceprezes wykonawczy DC Comics był wielkim fanem Diuny i poznałem go w światku wydawniczym i na konwentach komiksowych. Wysyłałem mu kopie każdej nowej książki z uniwersum Diuny, która się ukazała, a on przysyłał mi nowe komiksy DC. Aż pewnego dnia wpadłem na pomysł na historię upadku Kryptona, coś jak Ostatnie dni Pompei… zadzwoniłem do niego i zaproponowałem książkę. Pomysł bardzo mu się spodobał, napisałem powieść, a potem drugą, „Enemies and Allies” (o pierwszym spotkaniu Supermana i Batmana). Naprawdę lubiłem pracę nad tymi projektami.

 

A jaka w ogóle była Twoja ukochana książka z dzieciństwa? Czy jest jakiś tytuł, który pozostawił w Tobie na stałe ślad? Czy któraś z książek przeczytanych w latach szkolnych sprawiła, że postanowiłeś zostać pisarzem?

Cóż, głównie „Diuna”, z oczywistych względów, ale zakochałem się też w twórczości Raya Bradbury'ego i Arthura C. Clarke'a. Kiedy byłem w liceum, uwielbiałem wszystkie powieści o Johnie Carterze z Marsa autorstwa Edgara Rice'a Burroughsa. Po prostu przeczytałem wszystko, co wpadło mi w ręce.

 

Osobiście nie jestem fanką Gwiezdnych Wojen. Widziałam wszystkie filmy, ale raczej do nich nie wrócę. Myślę jednak, że masz w Polsce spore grono fanów. Dlatego zapytam – który tytuł z tego uniwersum lubisz najbardziej? Zarówno z Twoich powieści, jak i innych autorów.

Widziałem oryginalny film „Gwiezdne wojny” (teraz znany pod tytulem „Nowa nadzieja”) w kinie, kiedy chodziłem do liceum. Ten film ZMIENIŁ science fiction na zawsze. Był to pierwszy popularny na całym świecie film głównego nurtu, który sprawił, że wszyscy dostrzegli potencjał science fiction. Napisałem siedem własnych autorskich powieści, nigdy nie marząc o pracy nad Gwiezdnymi Wojnami, kiedy ktoś w Lucasfilm zauważył moją pracę i skontaktowano się ze mną, abym pisał w tym uniwersum. Moje pierwsze książki, trylogia Akademii Jedi, pozostają moimi najlepiej sprzedającymi się książkami w całej mojej karierze, a to z kolei pozwoliło mi pracować nad komiksami w światach „Z Archiwum X” czy „Star Treka”, a ostatecznie doprowadziły mnie do współpracy z Brianem w cudownym uniwersum Diuny Franka Herberta – więc tak, powinnaś być wdzięczna za Gwiezdne Wojny!

 

Źródło: Kevin J. Anderson, archiwum autora

 

Najnowszy film łączy się też z „Gwiezdnymi Wojnami”. Oczywiście mam na myśli Oscara Isaaca. Myślisz, że „Diuna” Denisa Villeneuve’a okaże się kinowym hitem? Nawet abstrahując od pandemii. Czy spodoba się fanom, czy zainteresuje tych, którzy „Diuny” nie znają?

Przykro mi, nie mogę rozmawiać na temat filmu.

 

Prowadzisz kursy kreatywnego pisania, masz własne wydawnictwo, nadal sporo piszesz. Co najbardziej lubisz robić w czasie wolnym? I ile w ogóle tego czasu ma dla najbliższych tak zapracowany człowiek jak Ty?

Na szczęście najbardziej lubię pisać i opowiadać historie oraz pomagać innym pisarzom, więc cały ten napięty harmonogram i ciężka praca również wydają się być najlepszym, co mi się przytrafiło. Mieszkam w bardzo pięknej części Stanów Zjednoczonych, z mnóstwem gór i naturalnej scenerii, i naprawdę lubię wędrówki górskie… ale także dyktuję moje historie podczas spaceru, więc nawet to jest czas na pisanie. Moja żona Rebecca (we wrześniu tego roku obchodzimy 30. rocznicę ślubu) również jest pisarką, więc nasze rozmowy dotyczą zwykle projektów związanych z pisaniem, a nadto mam trzech młodych wnuków – spędzam z nimi czas i upewniam się, że interesują się także science fiction!

 

Źródło: Kevin J. Anderson i Brian Herbert, archiwum własne Kevina J. Andersona

 

Jesteś aktywny w mediach społecznościowych. Powiedz, jak wyobrażasz sobie kontakt z fanami przez najbliższe lata, jeśli pandemia nie ustąpi tak szybko, jak byśmy sobie tego życzyli?

Cóż, media społecznościowe UTRZYMYWAŁY mnie w kontakcie z fanami na całym świecie, nawet podczas pandemii. Kiedyś podróżowałem co miesiąc (często kilka razy w miesiącu), żeby móc bezpośrednio spotkać się z moimi fanami. W tej chwili nie byłem na konwencie od półtora roku i naprawdę zaczynam się niecierpliwić. Jestem zaszczepiony i pełen nadziei. Ale w międzyczasie piszę wiele postów (Twitter @TheKJA, Facebook https://www.facebook.com/KJAauthor), publikuję zdjęcia, a nawet pojawiam się wirtualnie na konferencjach przez Zooma (choć naprawdę nie jest to dla mnie satysfakcjonujące!)

 

Lubisz wędrówki górskie. Czy można powiedzieć, że góry to Twoja pustynia? Z jednej strony wyciszenie, z drugiej ciągłe wyzwania?

Uwielbiam też pustynię i jeżdżę tam tak często, jak tylko mogę. W rzeczywistości moja inspiracja do skontaktowania się z Brianem Herbertem w sprawie kontynuowania sagi Diuny przyszła do mnie, gdy byłem w Dolinie Śmierci, jednej z największych pustyń w USA. Czerpię radość z natury, piękna krajobrazu, a to nie tylko daje mi samotność, ale także inspiruje do dostrzeżenia majestatu wokół mnie. Pomaga mi ekstrapolować, jak może wyglądać obcy świat.

 

W 2013 byłeś w Polsce, w Lublinie, na Falconie. Co najbardziej Ci się u nas podobało? Co zaskoczyło? Pamiętam, że bardzo dziwiłeś się, iż jednym z często u nas stosowanych w wypiekach składnikiem jest mak (jedliśmy wtedy rogale marcińskie). Coś jeszcze?

Uwielbiałem ludzi, fantastyczne jedzenie, kulturę. Zawsze fascynowała mnie Europa Wschodnia i była to moja pierwsza wizyta tam (od tamtej pory byłem w Czechach i mam zaplanowaną podróż na Ukrainę). Oprócz Falkonu w Lublinie spędziłem też trochę czasu w Warszawie na podpisywanie książek i wystąpieniach. Myślę, że polska wódka jest najlepsza! Ale najbardziej zainteresowało mnie to, że nawet po drugiej stronie globu nadal mamy tak wiele wspólnych powiązań w książkach, które kochamy, filmach, które oglądamy i science fiction, które nas inspiruje.

 

Foto: Kevin J. Anderson i Michał Skalec, u nas w domu, listopad 2013

 

Czy, uwzględniając oczywiście ustąpienie pandemii, masz w planach jakieś wyjazdy do Europy? A może do Polski? Czy jest, Twoim zdaniem, choćby najmniejszy cień nadziei na to, że kiedyś zawita do nas również Brian?

Oczywiście wszystko zależy od tego, jak szybko po pandemii wszystko wróci do normy, ale mam już zaplanowane wyjazdy na Ukrainę i do Włoch. Mam wielką nadzieję, że będę mógł wrócić do Polski – to duży kraj, a widziałem tylko niewielką jego część, a podczas tej krótkiej wizyty zyskałem wielu przyjaciół i wiele wspomnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz