Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

środa, 13 października 2021

Wojna cukierkowa – Brandon Mull

 

Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2021
Tytuł oryginału: The Candy Shop War
Przekład (z j. angielskiego): Rafał Lisowski
Oprawa: miękka
Liczba stron: 408
Ilustracje: Alicja Kocurek
ISBN: 978-83-280-7294-7
 
 
 


 
 

Ostatni miesiąc to czas prawdziwej uczty w Wildze. Dwa tomy naszych ukochanych serii: o Boocie i o Mopsiku Peggy to tylko początek. Teraz na arenę wkracza (premiera dzisiaj) "Wojna cukierkowa" uwielbianego przez dzieci i nastolatki, Brandona Mulla. Autora znam, choć jest to moja pierwsza lektura spod jego pióra. Natomiast wiem, że bardzo popularne są jego serie o Pozaświatowcach i Zwierzoduchach (Spirit Animals). Mam nawet te książki na liście do zakupienia w najbliższych latach, gdy Dziewczynki nieco jeszcze podrosną.

Wracając jednak do "Wojny cukierkowej". Nie jest to nowość na polskim rynku, ale wydanie III, w nowej szacie graficznej, z nową okładką. Nie znam wydań wcześniejszych, ale tym jestem naprawdę zachwycona. Okładka podoba mi się znacznie bardziej niż ta poprzednia.

Powieść należy do gatunku fantasy i można ją przyrównać do cyklu o Harym Potterze, choć osobiście lepiej mi się ją czytało niż książki J. K. Rowling.

Miasteczko Colson wydaje się zwyczajnie nudnym miejscem, gdy dziesięcioletni Nate wprowadza się do niego wraz z rodzicami. Okazuje się jednak niezwykłe, a to za sprawą... czarodziejów, którzy poszukują w nim jakiegoś tajemniczego skarbu. Z powodów, które czytelnik wkrótce poznaje, wysługują się w swych poszukiwaniach dziećmi, w zamian oferując im niewiarygodne słodkości. Cukierki o magicznych mocach.

Sklep ze słodyczami nosi niewinną nazwę "Słodki Ząbek". To tam Nate i jego nowopoznani przyjaciele, Summer, Trevor i Gołąb, spotykają panią White. Miłą starszą kobietę, która daje im szansę na latanie, zmienianie się w inne postaci, strzelanie prądem, posługiwanie się telepatią i sporo innych działań, które w dziecięcych umysłach urastają do rangi wielkiej magii. Nie bez znaczenia pozostaje tu również fakt, że dzieci są w szkole prześladowane przez starszych uczniów. Mają więc nadzieję, że słodycze od pani White pomogą im przynajmniej uniknąć kolejnych sytuacji, w których okazaliby się słabsi i bezbronni.

Kolejne zadania robią się nie tylko coraz bardziej niebezpieczne, ale i podejrzane. Wszystko zaczyna się od wykradnięcia z muzeum starego zegarka i książki, należących podobno do przodka czarodziejki. Rozkopywanie grobu śmierdzi, choć tylko w przenośni, ale już polecenie, by wymazać komuś pamięć powoduje, że niektóre dzieci rezygnują z cukierków i odstępują od umowy. Pozostała dwójka działa jednak dalej, prowadząc niebezpieczną grę na dwa fronty. Komu mogą zaufać? Który z czarodziejów jest dobry, a który nie? Jeśli w ogóle któryś jest. Na domiar złego w Colson pojawia się jeszcze John Dart, który jest niejako czarodziejskim policjantem, czy też raczej agentem specjalnym. Jeśli w tym momencie odnosicie wrażenie, że sytuacja robi się dość skomplikowana, szczególnie dla dziesięcioletnich bohaterów, pomyślcie, że nie mają oni żadnego wsparcia ze strony swych rodziców czy nauczycieli, ponieważ pani White uzależniła wszystkich dorosłych od białych krówek swego wyrobu – wyjątkowo uzależniającej słodkości, która sprawia że niczym się już nie przejmują i na nic właściwie nie zwracają uwagi, potulnie stojąc w kolejce po kolejną porcję ukochanej słodkości.

"Wojna cukierkowa" to niesamowita przygoda, pełna zwrotów akcji, niebanalnych postaci, powodująca co i rusz ciarki na plecach. Choć to powieść dla dzieci i młodzieży, czytałam ją z wielką przyjemnością i sama zastanawiałam się, komu dzieciaki powinny zaufać, a kto tego zaufania nie jest godzien. Oczywiście, podejrzewałam, że cała ta awantura zakończy się raczej pozytywnie, wszak to literatura dziecięca, ale naprawdę były momenty, gdy zaczynałam w to wątpić.

Brandon Mull wyśmienicie opisał krainę luster, doprawdy przerażające miejsce, do którego nigdy nie chciałabym trafić. Wymyślanie cukierków i ich właściwości to istny majstersztyk. Akcja trzyma w napięciu. Bohaterowie są ciekawie scharakteryzowani. Mają różne przesłanki do podejmowanych przez nich działań. Opisy miejsc (i cukierków) są bardzo plastyczne. Czytając, widziałam to wszystko oczami wyobraźni, jakbym oglądała dobrze nakręcony film przygodowy. Ilustracji co prawda nie ma wiele, ale są bardzo klimatyczne, idealnie wpasowują się w akcję, będąc taką wisienką na torcie czy posypką na babeczce. 

Poza płaszczyzną czysto przygodową i fantastyczną książka ta ma wiele ważnych przesłań dla młodego czytelnika. Poczynając od tego, że niewinna zabawa może przerodzić się w naprawdę niebezpieczną sytuację. Ilustruje, jak prawdziwe jest stwierdzenie "nie bierzcie cukierków od nieznajomych", do jakich konsekwencji może to doprowadzić. Porusza problem agresji w szkole, a także różnych postaw prześladowanych uczniów wobec niej. Zwraca uwagę na ważką rolę opiekunów. Czasem dzieci chcą, by rodzice dali im spokój i przestali marudzić. Co się jednak stanie, gdy rzeczywiście dorośli przestaną zwracać uwagę na swoje potomstwo, a przez to przestaną być dla niego podporą? 

Moją ulubioną postacią, choć właściwie drugoplanową, jest John Dart. To taki Indiana Jones, który zamiast szukać skarbów, poszukuje (i neutralizuje) "niegrzecznych" czarodziejów. Polubiłam go właściwie od pierwszej strony prologu, choć więcej dowiadujemy się  nim dopiero gdzieś po połowie książki. Ciekawa jestem, kto będzie Waszym ulubionym bohaterem.

Gorąco polecam. Myślę, że jest to książka, która może ucieszyć już ośmio- czy dziewięciolatki, a z pewnością nieco starsze dzieciaki. Jest naprawdę wciągająca, pięknie napisana i ma mądre, ważne, bardzo aktualne przesłanie.

Minusy? Mimo ostrożnego czytania, od tylnej okładki odchodzi już nieco folia. Mam jednak egzemplarz recenzencki, być może książki w sprzedaży będą nieco bardziej odporne.

Już nie mogę się doczekać drugiego tomu w tym wydaniu.



 






Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz