Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

wtorek, 8 marca 2022

Magiczne cukierki czy magiczne stemple?

 

 

Do Nate’a, Trevora, Summer i Gołębia dołącza Lindy, odmłodzona Belinda White, która nie pamięta, że kiedyś była naprawdę złą i naprawdę potężną czarodziejką. Adoptowana przez pana Stotta, żyje niczym zwyczajna dziewczynka. No dobrze, nie do końca zwyczajna. Wszak może korzystać z jego zasobów magicznych cukierków, a na dodatek ma doprawdy wyjątkowe, rewelacyjnie widzące, sztuczne oko. Poza tym jest jednak zwyczajnym dzieciakiem i chce tego, co pozostali rówieśnicy. Świetnie się bawić, czuć się bezpieczną i potrzebną, przeżywać wyjątkowe przygody.

Tak, przygody to coś, przed czym nasi bohaterowie nie umieją się ustrzec. Zdają się wręcz przyciągać różnorakie kłopoty. Właściwie nie powinno to dziwić – okolica, w której mieszkają jest dla czarodziejów bardzo interesująca. Na dodatek moc magicznych cukierków działa najlepiej na dzieci. Nie tylko cukierków zresztą. W ogóle magia najlepiej sprawdza się wobec dzieci, dlatego czarodzieje tak często werbują je do swoich przeróżnych działań.

Minął rok od zakończenia wojny z Belindą White. Colson zdaje się znów spokojne i bezpieczne. Kiedy więc pojawiają się bracia Battiato, niezwykli bliźniacy, z wieścią, że John Dart i potężny Mozag zaginęli w tajemniczych okolicznościach, dzieciaki wiedzą, że coś jest na rzeczy. Wszystkie ślady prowadzą tymczasem do salonu gier w sąsiednim Walnut Hills. Dodatkowym problemem jest to, że miejscem tym, jak się wkrótce dowiadują, zawiaduje Jonas White, brat Belindy. Co, jeśli rozpozna ją w Lindy i zechce zrobić krzywdę? Jej, albo tym, którzy ją pokonali (czego jest akurat świadomy)?

Zaczyna się wielka przygoda. Pełna zadań do wykonania, ogromnego ryzyka, niebezpieczeństw nie tylko magicznych i ciągłego balansowania. Komu zaufać? Co zrobić, by stać po dobrej stronie, ale jednocześnie nie sygnalizować tego przeciwnikowi? Jak to jest działać na dwa fronty? Być niejako tajnym agentem? Nasi bohaterowie dowiedzą się tego na własnej skórze i często nie będą to przyjemne doświadczenia. Z pewnością jednak czytelników czeka wyśmienita lektura.

Na początek przyjdzie im zawalczyć o kupony z wygranych gier. Uzbieranie dostatecznej ich liczby pozwala bowiem zakupić wyjątkowe stemple dające magiczną moc. Niestety tej magii nie można łączyć z cukierkami, co czasami jest kłopotliwe. Jednak magia stempli jest o wiele potężniejsza i do tego długotrwała. Żeby jednak nie było zbyt pięknie – Jonas White wiąże lojalność dzieci w naprawdę obrzydliwy sposób. Jaki, co oczywiste, nie napiszę, sygnalizuję jedynie, że jest to dość drastyczne i młodszych, co wrażliwszych czytelników, może nieco przerazić.

Jonas jest potężnym czarodziejem. Choć nie był dotąd znany szerszym kręgom, okazuje się władać mocami o wiele przewyższającymi te, którymi posługuje się pan Stott. To bardzo niebezpieczny człowiek, a na dodatek szuka Uweyi – tajemniczego skarbu, którego twórca, potężny mag Iwa Iza, uważany był za jednego z największych czarodziejów wszechczasów. Uweya ma, zgodnie z legendami, dać władzę nad światem temu, kto ją posiądzie. I to właśnie drogi do niej będą musieli poszukać nasi bohaterowie.

Nie będą sami i nie mam tu na myśli jedynie pana Stotta i braci Battiato. W wyniku konkursów w salonie gier Jonas wyłonił cztery czteroosobowe zespoły, a każdy z nich obdarował wyjątkową mocą. Nadszedł czas współpracy i rywalizacji. Kto zwycięży? Kto będzie musiał oddać stemple? I co się z tym będzie wiązało?

Czy uda się odnaleźć Johna Darta i Mozaga? Czy dzieci wyjdą cało z przeróżnych opresji, w jakich znajdą się za sprawą pościgu za Uweyą? Czy ich przyjaźń i lojalność wobec Johna, Mozaga, pana Stotta zwycięży chęć posiadania niezwykłych zdolności? Jeśli chcecie się dowiedzieć, zapraszam do lektury.

Powieść jest naprawdę wciągająca. Ma wartką akcję, jest pełna niespodziewanych twistów. Czasami nieco mroczna, innym razem trochę zabawna. Napisana lekkim piórem. Bohaterowie są dziećmi, z którymi łatwo się młodemu czytelnikowi utożsamiać, a jednocześnie mają takie moce, o jakich może on jedynie zamarzyć. Co prawda cukierki nie mają w tym tomie już tak wielkiego znaczenia (nie można łączyć ich mocy z mocą stempli), ale na początku okazują się bardzo pomocne.

Jasny jest tu przekaz dotyczący nałogowego grania w gry komputerowe czy na automatach. Oczywiście same w sobie nie są one złe, ba, często rozwijają – inteligencję, spostrzegawczość, refleks. Jednak co za dużo to niezdrowo! Brandon Mull nie pozostawia wątpliwości co do tego, jakie niebezpieczeństwa mogą za sobą nieść, jeśli rodzice pozwalają na nie dzieciom bez żadnej kontroli. Nawet, jeśli taki nałóg nie skończy się wpadnięciem w sidła potężnego czarownika, mogą mieć wiele innych negatywnych skutków.

Na końcu książki, podobnie jak w pierwszym tomie, znajdują się pytania prowokujące do dyskusji na temat wyborów dokonywanych przez poszczególnych bohaterów oraz wyborów, jakie czytelnik podjąłby na ich miejscu. Bardzo polecam z nich skorzystać.

No i ta okładka – po prostu magiczna. Nie widzicie tego na zdjęciu, ale ona cała się mieni zieloną poświatą. Jest przepiękna!

 

 

Wojna cukierkowa. Awantura w salonie gier – Brandon Mull

Wydawnictwo: Wilga

Warszawa 2022

Tytuł oryginału: The Candy Shop War. Ardace Catastrophe

Przekład (z j. angielskiego): Rafał Lisowski

Oprawa: miękka

Liczba stron: 464

Ilustracje: Alicja Kocurek

ISBN: 978-83-280-7654-9

 

 

 

Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga

https://www.facebook.com/WydawnictwoWilga/

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz