Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

sobota, 13 października 2018

Planer rodzinny na lodówkę 2018/2019

Wydawnictwo: Jedność
Kielce 2018
Oprawa: teczka A4
Liczba stron: 12  plansz (plus 4 notesy, 6 magnesów, 2 arkusze naklejek)
ISBN: 978-83-7971-990-7








Fantastyczny pomysł dla rodzin z dziećmi. Czy jest to must have? Przekonajcie się, co o tym sądzę.
Planer rodzinny, jak już z pewnością zauważyliście na zdjęciu obok jest na rok szkolny 2018/2019. Czy to dobrze? Nie jestem pewna. Osobiście wolę mimo wszystko kalendarze  na dany rok kalendarzowy, choć i z takimi szkolnymi nie raz i nie dwa pracowałam i miewały pewne plusy. Także jak kto woli, ale warto od razu zdawać sobie sprawę z tego, że to jednak planer dopasowany do roku szkolnego.
Kupując "Planer rodzinny", otrzymujecie ładną i wydaje się, że dość trwałą, czerwoną teczkę A4. W niej właśnie znajdują się wszystkie części składowe zestawu, a więc: 12 plansz z kolejnymi miesiącami, 4 notesiki, 6 kolorowych magnesów oraz dwa arkusze z naklejkami. Nie liczyłam , ale jest ich naprawdę sporo.
Arkusze są duże, w formacie A3. Wydaje mi się, że to trochę za wiele, ale z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę że planer ma po pierwsze służyć całej rodzinie, a po drugie być przejrzysty i łatwy do odczytania. Może więc to jest właśnie idealna wielkość. Plansze wykonane są z papieru średniej grubości – na tyle cienkiego, by dobrze przylegać do lodówki, ale na tyle grubego, by przetrwać ten miesiąc intensywnych zapisków, w którym uczestniczą również dzieci. Każdy miesiąc ma jakieś charakterystyczne akcenty, np. grudzień choinkę, a wrzesień kasztany, a także dobrze widoczną sentencję świętego Jana Pawła II. Miejsca każdego dnia jest akurat tyle, by móc tam umieścić najważniejsze informacje oraz ewentualnie naklejki. Wszystkie ważniejsze wydarzenia typu święta i inne wolne dni są już na plansze naniesione.
Do przytrzymywania plansz służą magnesy, co raczej nie dziwi, skoro planer jest lodówkowy. Są ładne, kolorowe, rzeczywiście są w stanie utrzymać plansze. Oczywiście można użyć innych, ale po co, skoro te wystarczają, są niezbyt duże i graficznie wpasowują się w całość.
Dodatkowym atutem plannera są cztery notesiki. Małe na tyle by zmieściły się nawet w kieszeni. Dwa na zakupy, dwa na notatki i liściki do innych członków rodziny. Te na zakupy mnie nie zachwyciły. Pewnie dlatego, że z boku mają dopiski typu: nabiał, pieczywo. To trochę ogranicza, bo jeśli trzymać się tych podpowiedzi, to na niektóre artykuły jest za mało miejsca, a jeśli nie zwracać na nie uwagi – to są zupełnie zbędne i mogą tylko powodować zamieszanie u dzieci, które dopiero uczą się życia.
Ostatnim elementem zestawu są naklejki. W założeniu motywujące, ja jednak – przynajmniej na razie – nie jestem wielkim zwolennikiem takiego systemu motywacyjnego. Dlatego naklejek wolę używać w celu zaznaczenia miłych wydarzeń, spotkań, czy też sukcesów u dzieci. Jednak nie jako motywację, ale raczej element wspomnieniowy. W każdym razie naklejki są ładne, naprawdę przyjemne i można je zresztą wykorzystać nie tylko na planerze.
Zatem? Polecam, uważam, że to całkiem dobry pomysł, jeśli chcemy zaangażować dzieci do planowania i uczyć je upływu czasu, planowania i kontrolowania naszego rodzinnego życia. Jednak czy jest to must have? Trudno orzec. W naszym przypadku akurat nie.
 






Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Jedność
Brak komentarzy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz