Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2018
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 270
ISBN: 978-83-8116-475-7
Jeśli się nie pomyliłam to moja dwunasta książka Jana Grzegorczyka. Jest on autorem, którego czytam właściwie w ciemno, wiedząc, że się nie zawiodę. Mam wysokie wymagania i zawsze jest w stanie im sprostać.
"Dziesięć
wyśmienitych tekstów, które poruszają do głębi i każą przystanąć w
naszym zabieganym życiu. Zastanowić się nad jego prawdziwym sensem." Tymi słowami opisywałam w skrócie "Niebo dla akrobaty". "Posłańcy uśmiechu" to w pewnym sensie kontynuacja tamtej książki, choć i nie do końca. Tym razem temat "ugryziony" został z innej strony. "Posłańcy..." to 25 wywiadów na 25-lecie hospicjum św. Kamila. Bo to właśnie o nim było "Niebo...", choć dopiero teraz się o tym dowiadujemy.
Grzegorczyk już we wstępie zapowiada, że bał się wracać do tematu. Nie chciał też tworzyć swoistej laurki dla tego gorzowskiego miejsca. Szczególnie, że w przeciągu tego ćwierćwiecza istnienia przeżywało ono i wzloty i upadki. Także wiele nieciekawych, przykrych sytuacji, które wielu ludziom wyrządziły krzywdę.
Nie chciał stworzyć laurki... i nie stworzył. O ile "Niebo..." tak ciężkie w temacie, było – oprócz ogromnego smutku, bólu, cierpienia – opowieścią o miłości i nadziei, o tyle "Posłańcy..." są w wydźwięku bardzo przygnębiający. Muszę przyznać, z wielkim smutkiem, bo nie tego się spodziewałam – męczyłam się nad tą lekturą. Choć przebijają przez te teksty miłosierdzie, miłość, przyjaźń, dobro to... głównym wątkiem większości opowieści są różne kryzysy i niesnaski pomiędzy pracownikami i wolontariuszami. To nie jest opowieść o pacjentach, nie jest opowieść o byciu przy nich, z nimi, dla nich. Choć na początku tak się wydaje, kiedy rozmowy dotyczą powstania "Kamila", to niestety dalej jest coraz smutniej.
Oczywiście jest kilka takich tekstów, dla których warto by się było przebijać nawet przez dwukrotnie dłuższą książkę i dla nich tej pozycji nie przekreślam, a wręcz mogę nieśmiało polecić. Przykładami niech będą "Jezus ze śmietnika" czy "Boża minimalistka". To ważne rozmowy, które z pewnością na długo jeszcze pozostaną w mojej pamięci. Szczególnie ten drugi, który jest swego rodzaju drogowskazem, jak pozostać człowiekiem pełnym dobra i nadziei mimo naprawdę ciężkiego krzyża.
W książce znajduje się dużo zdjęć, trochę szkoda, że biało-czarnych, ale i tak bardzo wartościowych, ukazujących wiele ważnych chwil z "życia" hospicjum. Razem z "Niebem dla akrobaty" "Posłańcy uśmiechu" tworzą pewną całość, z którą warto zapoznać się łącznie. Druga część jest jednak znacznie słabsza od pierwszej. Czy to zmęczenie materiału, czy może moje oczekiwania były zbyt wygórowane i nie do końca idące w tę stronę, w którą podążył Grzegorczyk – trudno orzec.. W każdym razie i tak czekam z niecierpliwością na jego kolejne książki i z pewnością po nie sięgnę.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz