Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2020
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Ilustracje: Paweł Pawlak
W nasze ręce trafiła kolejna książka dotykająca problemu radzenia sobie z uczuciami i emocjami. Tym razem głównymi bohaterami są króliczka Stefcia i jej dziadkowie, a szczególnie tytułowy dziadek.
Mama Stefci musi jechać w delegację, w związku z czym zawozi córeczkę do dziadków, gdzie ta ma spędzić trzy dni. To da niej nic nadzwyczajnego, ponieważ praca mamy wymaga dość częstych wyjazdów. I choć nie jest to główny, ani nawet specjalnie istotny, wątek tej opowieści już w tym miejscu widać, że książka dotyczy ważnych spraw, o których z dziećmi trzeba rozmawiać. Nie ma się co oszukiwać, że takie delegacje są rzadkością, szczególnie kiedy rodzice mają do wyboru wyjazdy albo utratę pracy. Niestety nie dowiadujemy się, gdzie jest tata Stefci, choć taka informacja mogłaby być przydatna. Z drugiej strony dzieci same mogą dopowiedzieć sobie część historii i zastanowić się nad różnymi jej wariantami. Pierwsza strona książki i już całkiem sporo przyczyn do ważnych rozmów z maluchami.
Stefcia cieszy się z tego, że znów będzie miała ładny widok z babcinego pokoju. Będzie mogła oglądać najpiękniejsze w okolicy kwiaty. Wiemy już jednak, że coś niepokoi Stefcię w dziadku, nie wiemy jednak co. Króliczki docierają w końcu do domu dziadków i tu Stefcię czeka niemiła niespodzianka. Pokój babci jest obecnie niedostępny, w związku z czym najbliższe trzy noce będzie spała w myśliwskim pokoju dziadka. Skrzypiące schody i myśliwskie trofea na ścianach nie napawają jej optymizmem, ale Stefcia nie chce nikomu sprawiać kłopotu. Cieszy się, że zabrała ze sobą książkę o dziewczynce, która niczego nie chciała się bać.
Niestety czytanie dziewczynce nie wychodzi, a ponury pokój wywołuje u niej nieprzyjemne uczucia. Ma problemy ze spaniem. Sytuacji nie polepsza wiadomość o złodzieju kwiatów, który grasuje po okolicy. Mówią o tym wszyscy napotkani na ulicy sąsiedzi, kiedy razem z babcią Stefcia idzie na spacer.
Teraz dowiadujemy się, choć w nieco zakamuflowany sposób, ddaczego Stefcia może nie przepadać za swoim dziadkiem. Dziadek uważa bowiem, że miejsce dziewczynek jest w kuchni. Na szcęście ulega wnuczce i pozwala jej przyjść do warsztatu i pomagać sobie w budowaniu pułapki na złodzieja. Znowu temat poboczny, ale jakże ważny, któremu można i należy poświęcić sporo czasu. Niekoniecznie w trakcie lektury, ale przy okazji, nawet kilkanaście dni po przeczytaniu książki. Ja zresztą często w różnyh tematach nawiązuję do postaci z książek, które czytalismy bądź czytamy. Zupełnie poza czasem przeznaczonym na czytanie.
Ostatnia noc jest najgorsza, na szczęście następnego dnia wieczorem po dziewczynkę ma przyjechać mama. Tymczasem dziadek kończy robienie pułapki. Niestety, dochodzi do spięcia i w piwnicy, do której przed chwilą weszła Stefcia, gaśnie światło. Dziewczynka jest oczywiście przerażona, ale... znacznie bardziej boi się dziadek, który nie spodziewa się spotkać nikogo w piwnicy. Stefcia znajduje go później na dachu, przestraszonego i jakby mniejszego niż zwykle. I to ona pociesza dziadka, a nie odwrotnie. Ona wykazuje odwagę i tłumaczy, że czasami można się trochę bać i żeby się dziadek nie przejmował. A kiedy dochodzi do rodzinnego spotkania przy herbatce i dziadek chce przyznać się do tego, że to on w strachu podeptał piękne babcine kwiaty, Stefcia przerywa mu i przypomina, że strach jest częścią naszego życia, a każdemu należy się wybaczenie i druga szansa.
Wszystko kończy się dobrze. Dziadek przestaje polować i zaczyna robić zdjęcia. Złodziej zostaje złapany i okazuje się szalonym artystą, któremu dziadek udostępnia swoje fotografie kwiatów. Mama zaś wciąż nie może wyjść z podziwu jaką ma dojrzałą, mądrą i dobrą córeczkę. I przyrzeka rzadziej jeździć w delegacje, by spędzać z nią więcej czasu.
Książka ma w sobie tak wiele wartości, porusza tak różnorodne zagadnienia, a przy tym jest napisana pięknie i ciekawie. Ponadto jest ona idealnym pretekstem do rozmów o różnych stereotypach i to nie tylko z dziewczynkami, ale i z chłopcami. Charakteryzuje się również oryginaną techniką ilustracji – wklejankami tworzącymi barwne i ciekawe kolaże. Jednym słowem to książka ważna i piękna pod każdym względem i z pewnścią spodoba się młodym czytelnikom, a także pomoże im rozumieć, że strach ma często wielkie oczy. Polecam!
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz