Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2020
Oprawa: twarda
Liczba stron:42
Ilustracje: Elka Grądziel
ISBN: 978-83-280-7323-4
Odkąd zaszłam w ciążę zaczęłam śledzić dziesiątki stron, forów i grup dotyczących opieki i wychowania. Z niektórych z nich, z oczywistych powodów, już zrezygnowałam, ale przybyły kolejne, o innych profilach. Nikogo chyba nie zdziwi, że jest wśród nich również wiele takich dotyczących książek. Są różne grupy przedszkolne (choć Aria i Rebeka, już ponad czteroletnie, na razie do przedszkola nie chodzą), plastyczne i ogólnie artystyczne. Ważne miejsce wśród tych grup znajdują te dotykające, bardzo mi bliskiej (choć nie bez zdroworozsądkowego podejścia) pedagogiki montessoriańskiej. Przyznaję, że czytanie ich wprawia mnie czasem w bardzo zły nastrój i czuję, że nie daję rady. Moje czterolatki jeszcze samodzielnie nie czytają, nie dodają i nie odejmują, nie znają nazw i charakterystyk wszystkich planet naszego Układu Słonecznego, ani – o, zgrozo, – nie mają kuchni błotnej. Cóż, kosmosem na razie zupełnie się nie interesowały, więc nie naciskałam. Teraz wszystko może się zmienić. Oto dotarła do nas kolejna przesyłka od Wydawnictwa Wilga!
Tym razem zamówiłam dla Dziewczynek "Wielką Małą Niedźwiedzicę" Pauliny Chmurskiej i Elki Grądziel. W Internecie wyglądała naprawdę zachęcająco, ale w rzeczywistości jest jeszcze o wiele, wiele lepsza.
Przede wszystkim, choć niedługa, to przepiękna opowieść o podróży i powierzonym Małej Niedźwiedzicy zadaniu. Czy uda jej się je wypełnić, musicie przeczytać sami. Natomiast mogę Wam zdradzić, że zakończenie powoduje westchnienie nawet u dorosłego czytelnika. Razem z niewielkim zawiniątkiem Mała i Wielka Niedźwiedzica wędrują po Drodze Mlecznej. Mama pokazuje córce, jak piękne jest niebo. Na swej drodze spotykają również niektóre z pozostałych gwiazdozbiorów, i to nie tylko te najpopularniejsze. Słuchajcie, nawet nie miałam pojęcia, że jest gwiazdozbiór o nazwie Psy gończe!
Już z samego opowiadania dzieciaki mogą mieć wielką frajdę. Takie czteroletnie, a może nawet nieco młodsze. Natomiast dla odrobinę starszych dodatkową atrakcją są ciekawostki. Dotyczą różnych zagadnień dotyczących ciał niebieskich, a więc nie tylko gwiazdozbiorów. Maluchom też można je, oczywiście, przeczytać, ale niektóre mogą być niezrozumiałe i niemożliwe do pojęcia (ja przynajmniej nie umiem za bardzo wyjaśnić, że pięć tysięcy stopni Celsjusza to jest naprawdę gorąco, skoro liczą "ledwie" do dwudziestu).
Poza opowiadaniem i ciekawostkami niesamowicie ważną rolę pełnią ilustracje. I tu wielki ukłon dla Elki Grądziel. Szata graficzna jest niezwykła, rysunki, niczym rysowane piórkiem i gwiezdnym pyłerm, ujmują za serce i nie pozwalają oderwać od siebie wzroku. To małe (nie takie znowu małe) arcydzieło.
Bardzo ciekawym pomysłem było umieszczenie w środku mapy nieba. Nie dość, że jest ładna, to zaznaczone na niej gwiazdozbiory powleczone są farbą fluorescencyjną (albo czymś podobnym) i świecą w ciemności, jeśli się je wcześniej naświetli. Wyglądają naprawdę przepięknie i efektownie. Jednym niewielkim minusem jest to, że trochę ciężko się książkę rozkłada i trzeba dość mocno przyciskać, żeby zobaczyć gwiazdozbiory umieszczone na samym środku mapy. Nie bardzo jednak wiem, jak inaczej możnaby to rozwiązać.
W każdym razie książkę polecam dla wszystkich dzieciaków od powiedzmy czterech lat. Przyda się również tym, które już chodzą do pierwszych klas, a o kosmosie jeszcze za wiele nie wiedzą. Jest piękna i po brzegi wypełniona, przystępnie podanymi, ciekawostkami.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga