Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elżbieta Cherezińska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elżbieta Cherezińska. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 kwietnia 2023

Przekleństwo rodu Borków

 


 

Po dłuższej przerwie znów przyszła kolej na powieść autorstwa Elżbiety Cherezińskiej. Nie zawiodłam się. Jej „Sydonia. Słowo się rzekło” jest historią wciągającą, intrygującą i zmuszającą do przemyśleń.. A przy okazji świetnie napisaną i ukazującą kawał ważniej historii z perspektywy, której na co dzień raczej nie spotykamy.

Z wypowiedzi Cherezińskiej wynika, że legendy o Sydonii są bardzo powszechne na Pomorzu i wciąż popularne. Ja się z tą postacią spotykam po raz pierwszy. I wcale się nie dziwię, że Autorka od dawna chciała o niej pisać. To wielce intrygująca osoba, nie tylko jak na swoje czasy. Przyznać trzeba, że jej losy nadają się na wątek wybitnej powieści, ale są i świetnym materiałem na film, czy nawet serial. Ciekawe, czy kiedyś doczekamy się dobrej ekranizacji.

Wracając jednak do samej powieści. Podzielona jest na dwie części, poprzedzone prologiem. Przyznaję, że prolog ten zupełnie mi się nie podobał, choć rzeczywiście wyjaśnia pewne kwestie, które wypłynęły przy lekturze drugiej części. Jest to jednak, moim zdaniem, najsłabszy fragment całości.

W pierwszej części poznajemy życie Sydonii Bork począwszy od młodych lat, które spędziła na książęcym dworze w Wołogoszczy (Wolgast) aż do chwili jej aresztowania w wieku około siedemdziesięciu lat. Przyglądamy się dworskiemu życiu, balom, polowaniom, intrygom. Nawet wśród dwórek księżnej i jej córek. To barwna opowieść, pełna informacji o zwyczajach, o modzie, o edukacji. Wartka akcja, nietuzinkowe postaci, intrygi, miłość, zauroczenie, próba „ratowania” honoru rodziny. Do tego luterańskie spojrzenie na świat i pojawiające się co jakiś czas w różnych miejscach na świecie procesy przeciwko… czarownicom.

Sydonia w pewnym momencie musi opuścić dwór i już na niego nie powraca. Przez kilka dekad tuła się po rodzinie. Najpierw z siostrą, którą się niejako opiekuje, później sama. Wszystko to dlatego, że ich brat nie chciał ich spłacić i, mimo wyroków książęcych, wciąż uchylał się od corocznych wypłat należnych siostrom kwot. Życie ówczesnych kobiet nie było łatwe. Nawet tych ze szlacheckich rodów. Jeśli nie znalazły sobie odpowiedniego męża, zdane były na łaskę szeroko pojętej rodziny. A Sydonia, no cóż, łatwa w obejściu nie była. Nie chciała być potulną niewiastą, podległą we wszystkim mężczyznom i przyjmującą los, jaki zgotował jej brat. O, nie. Ona kochała czytać, uczyć się, poznawać świat. I znała prawo. Wiedziała, jak się procesować. Właściwie całe jej życie to jeden proces po drugim. I dlatego wciąż pozostawała skłócona z częścią rodziny. Nawet ci, którzy jej początkowo sprzyjali, w końcu się od niej odwracali, gdyż chcieli chronić dobre imię Borków.

Skąd pomówienie o bycie czarownicą? To jasne. Wszak kobieta samodzielnie myśląca, myśli niewłaściwie. A jeśli do tego wszystkiego zna się na ziołach, przyrządza napary, maści i wyciągi… na pewno ma na swoich usługach jakiegoś diabła czy innego czorta. I na pewno rzuca uroki. I przeklina. I…jątrzy, spiskuje, mści się, w końcu na pewno zabija…

Nie chcę zdradzić za wiele. To, co już napisałam to zaledwie wierzchołek góry lodowej, w której monumentalności możecie się rozsmakować w czasie lektury. Zapraszam.

W drugiej części mamy nagłą zmianę perspektywy. Pojawia się narrator pierwszoosobowy. Przemawia do nas sama Sydonia. I mówi o sprawach, które dotąd postrzegaliśmy zupełnie inaczej. Wiele kwestii, których byliśmy niemal pewni w pierwszej części, okazuje się innymi. Ciekawy twist. I perspektywa nad wyraz pomysłowa. Ponieważ Sydonia opowiada nie tylko o swej przeszłości, ale również teraźniejszości. O celi, w której jest przetrzymywana. O procesie inkwizycyjnym, który się przeciw niej toczy, o torturach, którym jest poddawana. Tak, razem z nią idziemy na miejsce kaźni, razem z nią jedziemy drabiniastym wozem i już, już widzimy stos, który za chwilę zapłonie. Narrator trzecioosobowy nie oddałby tego tak poruszająco.

„Sydonia. Słowo się rzekło” jest wyśmienitą historią, którą bardzo dobrze się czyta. Niekonieczne szybko, ale bardzo dobrze. Cherezińska ukazała nietuzinkowych bohaterów, bardzo ludzkich w ich zachowaniach, ale i bardzo różnorodnych. Co ciekawe, nie ocenia ich. Przynajmniej w moim odbiorze.

Wartka akcja przeplatana jest fragmentami dotyczącymi pism procesowych, warzenia piwa, poszukiwania roślin leczniczych, czy wybierania odpowiednich strojów. Poznajemy więc sporo kwestii, którymi na co dzień Sydonia i jej otoczenie się zajmowali. Ten pejzaż codzienności odmalowała Cherezińska w detalach, i chwała jej za to. Wyśmienicie się to czyta.

Niesamowite wrażenie robiły na mnie również te fragmenty, w których Autorka, ustami swych bohaterów, przypomina, że Księstwo Pomorskie nie należy do Rzeczpospolitej. Pomorze jest neutralne i samorządne. A Polaków Pomorzanie nie lubią niemal w takim samym stopniu jak mieszkańców Marchii Brandenburskiej. Tak, miasta, które nie raz odwiedzamy, o których na co dzień myślimy jako o polskich, w tamtym czasie nie tylko do Polski nie należały, ale wręcz były do niej wrogo nastawione.

Pomocne w lekturze okazały się drzewo genealogiczne Gryfitów oraz mapa Pomorza datowana na dekadę po śmierci Sydonii, a także daty wskazujące na czas, w którym dzieje się akcja kolejnych rozdziałów.

Generalnie lekturę gorąco polecam, jak wszystkie książki spod pióra Elżbiety Cherezińskiej, z którymi się spotkałam. To pięknie opisany kawał historii. Warto go poznać. I to w takim wydaniu właśnie.

 

 

 

Sydonia. Słowo się rzekło – Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Poznań 2023

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Liczba stron: 584

ISBN: 978-83-8702-750-1

 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

http://www.zysk.com.pl/


 

 

 


piątek, 13 lipca 2018

Legendarne amerykańskie wydawnictwo opublikuje „Hardą” i „Królową” !

Legendarne amerykańskie wydawnictwo opublikuje „Hardą” i „Królową”    

Wydawnictwo Tor, które jest częścią międzynarodowej grupy wydawniczej Macmillan, nabyło prawa do anglojęzycznego wydania dwóch bestsellerowych tytułów „królowej współczesnej powieści historycznej” – Elżbiety Cherezińskiej.

„Harda” oraz „Królowa” stanowią opowieść  o niezwykłej kobiecie, nie tylko z perspektywy polskiej historii, ale także średniowiecznej Europy. Świętosława była córką Mieszka I i siostrą Bolesława Chrobrego, ale na kartach historii zapisała się przede wszystkim jako królowa Szwecji, Danii i Norwegii oraz matka króla Anglii.

Autorka z entuzjazmem wypowiada się o planowanym angielskim tłumaczeniu: "Bardzo się cieszę, że to »Harda« ukaże się na amerykańskim rynku, bo ta powieść, choć koncentruje się na losie piastowskiej, ale i skandynawskiej królowej, opowiada też, niejako na marginesie, o frapujących początkach państwa polskiego. Jednocześnie, jako opowieść o kobiecie w świecie męskiej polityki, staje się historią uniwersalną, wciąż aktualną i zrozumiałą dla wszystkich. . Świętosława przed ponad tysiącem lat poradziła sobie w Szwecji i Danii, przeżyła dwóch mężów, słynnych i bitnych wikingów, wierzę, że da sobie radę w Ameryce.”

Andrzej Zysk, dyrektor działu praw wydawnictwa Zysk i S-ka, podkreśla szczególną rolę silnej kobiecej postaci w historycznych realiach powieści: „Jest coraz więcej sygnałów z różnych rynków o wielkim powrocie powieści historycznej. Dobrze napisanej, często z silną postacią kobiecą. I dlatego historia Świętosławy przyciąga taką uwagę. Bardzo cieszy nas, że na rynek amerykański wprowadzi ją Tor, który od 30 lat, bez przerwy, jest uważany za najlepszego wydawcę przez magazyn Locus. Elżbieta Cherezińska dołącza do świetnego, choć na razie nie tak dużego grona polskich autorów wydawanych w Stanach Zjednoczonych.”

Elżbieta Cherezińska – pisarka i teatrolożka, zadebiutowała opowieścią o łódzkim getcie „Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum”. Jest autorką cyklów „Północna Droga” i „Odrodzone Królestwo” („Korona śniegu i krwi”, „Niewidzialna korona” oraz „Płomienna Korona"). Książki te stały się bestsellerami i utwierdziły dominującą pozycję Elżbiety Cherezińskiej wśród autorów powieści historycznej.

Macmillan Publishers jest jedną z największych firm wydawniczych działających na globalnym rynku, która dysponuje szeroką gamą  książek dla dzieci i dorosłych we wszystkich kategoriach i formatach, Wiele z nich zdobywa znaczące nagrody. Tor jest najbardziej renomowanym wydawcą fantasy i science fiction na świecie. W swojej ofercie ma też szeroki wybór powieści historycznych i thrillerów, a także literaturę faktu.

Zysk i S-ka, wydawca oryginalnych edycji książek autorstwa Elżbiety Cherezińskiej, istnieje na polskim rynku od 1994 roku. Czytelnicy cenią wydawnictwo za ciekawą i bogatą ofertę książek z gatunku science fiction, fantasy, powieści grozy, a także literatury obyczajowej i faktu. Dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka na polskim rynku ukazały się książki takich zagranicznych autorów jak George R.R. Martin, Arundhati Roy, Helen Fielding czy Stephen Hawking, oraz polskich debiutantów i debiutantek, np. Małgorzaty Kalicińskiej, Elżbiety Rodzeń czy Roberta Ziółkowskiego.

środa, 6 września 2017

Płomienna korona – Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Poznań 2017
Cykl: Odrodzone Królestwo, tom III
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 1082
ISBN: 978-83-8116-058-2




Trzy lata czytelnicy czekali (z pewnością z niecierpliwością, jak i ja) na zakończenie cyklu "Odrodzone Królestwo". I oto jest "Płomienna korona". Elżbieta Cherezińska znów przenosi nas w czasy rozbicia dzielnicowego, dając o 300 stron więcej niż miały poprzednie tomy. Dzieje się, oj dzieje, jak to na piastowskie średniowiecze przystało!
Władek wraca z banicji i stara się o połączenie polskich ziem. Rzecz w tym, że... wciąż coś traci. Miasta, dzielnice. Pomorze! Och, strasznie mu współczułam. Na lekcjach historii wyglądało to zdecydowanie mniej dramatycznie. Urodził się, powalczył, zdobył koronę, odbudował królestwo, spłodził syna, któremu zostawił koronę. Dobrze, to spore uproszczenie, ale... Władek Cherezińskiej to zupełnie inna postać i właśnie takiego Łokietka wolę.
W "Płomiennej koronie" widzimy trochę więcej świata, nie tylko Polskę. Więcej zawirowań, zdaje się, jest w Czechach niż w Polsce. Tam dopiero możemy obserwować naprawdę niesamowite intrygi. I to również wśród kobiet, wszak po śmierci Wacława III nie pozostał żaden męski spadkobierca. 
Tak jak żaden człowiek nie jest samotną wyspą, tak żaden kraj nie żyje w oderwaniu od tego, co dzieję się naokoło jego granic. Szczególnie kraj, który de facto nie istnieje i granic nie posiada. Dlatego tak ważne jest ukazanie wydarzeń w Czechach, na Węgrzech, czy na ziemiach będących pod zwierzchnictwem Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Jak się okazuje nawet obrona Akki nie pozostaje bez wpływu na losy rozbitej Polski.
Jakub Świnka, który w pierwszym tomie wybijał się na czoło bohaterów, został tu potraktowany trochę po macoszemu. Już nie jest pierwszoplanową postacią, przez większość powieści w ogóle się nie pojawia, jest co najwyżej wspominany. Zdecydowanie więcej możemy teraz poczytać o krzyżakach, jest także wątek templariuszy i joannitów. Cherezińska wprowadza nową osobę wśród cichych ludzi i jest to postać naprawdę nietuzinkowa. Pojawią się oczywiście również herbowe bestie, kapłani Trzygłowa, zielone dziewczyny od Dębiny. Ludzie Starej Krwi i... ktoś o wiele, wiele od nich starszy.
Ubawimy się czytając o "intrygach" i ploteczkach wśród klarysek. Zresztą i tam pojawi się prawdziwa tajemnica, która będzie powodowała wypieki na naszych policzkach. Och, poznać ją, co za gratka...
Moimi zdecydowanie ulubionymi bohaterami tej części cyklu są Rikissa, bis regina oraz Michał Zaremba. Choć jeszcze kilka osób bardzo polubiłam, to córka Przemysła jest najbliższa memu sercu (jak w pierwszym tomie Kinga). Michał zaś, cóż... Kryje w sobie niesamowitą tajemnicę.
W recenzjach poprzednich tomów pisałam, że głównym ich bohaterem jest Polska (zresztą zdanie to z recenzji "Korony śniegu i krwi" znalazło się później na okładce "Niewidzialnej korony"). Tym razem tego nie powtórzę. To powieść przede wszystkim o Władysławie Łokietku i o władzy. Nie o Polsce, a o koronach, nie tylko o koronie polskiej.
"Nie daj Boże zjazd piastowski!" – można by podsumować wszystkie intrygi, zdrady, zabójstwa. Ja tam jednak cieszę się niezmiernie, że Cherezińska pisze o moich kochanych Piastach. I niech pisze dalej. Czy będzie ciąg dalszy? Niby Autorka nie mówi nie, a nawet... W końcu tyle pytań pozostało bez odpowiedzi. Ja natomiast z niecierpliwością czekam na powieść o królu Jadwidze.
Rozdziały, jak w poprzednich tomach, rozpoczynają się zawsze od wskazania, o kim dany fragment opowiada. Pomaga to nie pogubić się wśród tych wszystkich Henryków, Władysławów, Jadwig i Elżbiet. Niestety zrezygnowano tym razem z drzew genealogicznych, co jest, moim zdaniem, posunięciem bardzo niefortunnym. Cieszy mapa na wyklejce, ale to za mało.
No i problem podstawowy. Czas, który upłynął od lektury "Niewidzialnej koron" sprawił, że wiele już zapomniałam. Początki czytania były trudne, nie od razu umiałam się odnaleźć w tym bogato przedstawionym, pełnym ciekawych postaci, świecie. Gdybym dysponowała nadmiarem czasu, najpierw chętnie przeczytałabym powtórnie poprzednie tomy. Jednak przy dzieciach to niemożliwe. Polecam jednak, jeśli ktoś dopiero zaczyna "przygodę" z "Odrodzonym Królestwem", przeczytać wszystkie trzy tomy jeden za drugim. Przerwy lekturze nie służą, szczególnie trzyletnie.
Powieść napisana jest ładnym językiem. Postaci są przekonujące. Wydarzenia opisane tak barwnie, że czujemy, jakbyśmy byli ich świadkami. Akcja trzyma w napięciu, choć niby wiadomo, że Władysław i tak zwycięży i zostanie królem, a jego następcą będzie Kazimierz, który rodzi się dopiero gdzieś w połowie książki. Co do treści nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Do tego dochodzi jeszcze cudna okładka, która oczarowała nawet moje siedemnastomiesięczne córeczki.
Polecam z całego serca.









Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

środa, 28 czerwca 2017

Zapowiedź



Już 10 lipca ukaże się jedna z najgorętszych premier tego lata. Królowa polskiej powieści historycznej powraca z powieścią "Płomienna korona", wieńczącą cykl "Odrodzone Królestwo".
Książę Władysław powrócił z banicji i Kraków otworzył przed nim swe bramy. Ale Królestwo wciąż jest podzielone, w Starszej Polsce władają książęta Głogowa, w Czechach trwają zawirowania tronowe, a na północy Krzyżacy zaczynają swą grę o Pomorze. Grę, która rozpętała gdańskie piekło.
Władysław znów musi walczyć z wrogami, którzy naciskają na niego ze zbyt wielu stron. Pokonać potężnego biskupa Muskatę, co zbuntował Małą Polskę przeciw prawowitemu władcy. I nagle, dzięki uporowi Małego Księcia, wszystkie pasma porażek zaczynają zamieniać się w drogi wiodące do celu – Odrodzonego Królestwa. Czy siła Władysława płynie tylko z jego charakteru, czy też dodaje mu jej miecz króla banity? Miecz, którego niezwykła historia wpleciona jest w dzieje Polski.
W trzecim i ostatnim tomie trylogii „Odrodzone Królestwo” Elżbieta Cherezińska pokazuje znanych nam bohaterów – Władysława Łokietka i jego żonę Jadwigę, która wyrasta na Wawelską Panią, arcybiskupa Świnkę i jego następców, biskupa Muskatę i Rikissę, która ponownie zasiada na czeskim tronie. Kobiety Starej Krwi i Starcy Siwobrodzi wplątują się w wojnę, losy renegata templariuszy zaś, Kunona, niebezpiecznie splatają się z losem Królestwa. Płatni zabójcy, Guntersberg, Hunia i karzeł Grunhagen, znów nie próżnują.
W finale niewidzialna korona zamienia się w prawdziwą, na skroniach nieugiętego księcia, Władysława Łokietka.

czwartek, 13 października 2016

Królowa – Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Poznań 2016
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 590
ISBN: 978-83-65521-38-5







Dalszy ciąg fascynującej opowieści o moich ukochanych Piastach, a szczególnie Świętosławie i naszym pierwszym królu, Bolesławie.
"Żadna sztuka stracić życie na wojnie. Prawdziwy wyczyn to je zachować, nie tracąc honoru." I na tych dwóch, wypowiedzianych przez Bolza, zdaniach mogłabym poprzestać, ponieważ wyśmienicie oddają klimat "Królowej". Wojen bowiem w tej powieści wiele – i dosłownie i w przenośni.
Walka o cesarski tron, wojny czeskie, sprzymierzenie się wszystkich wrogów – to tylko niektóre przeciwności, na które natknie się książę Bolesław, który dąży do stworzenia silnej Słowiańszczyzny i niezależnej Polanii. Podboje angielskie, walki o władze w Skandynawii... Zdrady, romanse, śluby, śmierci. Mnóstwo śmierci i mnóstwo zdrad. I ciągłe, nieustające próby, by schrystianizować zarówno Europę środkową, jak i północną.
Życie Świętosławy zostaje wywrócone do góry nogami, kiedy pewien zaufany człowiek zdradza jej tajemnicę. Giną po kolei jej bliscy, a ona... dostaje koronę kolejnego królestwa. Dlaczego zatem nie jest szczęśliwa? Gdzie popełniła błąd?
Bolesław jest bliski osiągnięcia celu, kiedy jednak zupełnie się tego nie spodziewa, otrzymuje cios prosto w plecy. Jak to się dzieje, że wśród najbardziej oddanych przyjaciół znajduje się zdrajca?
Dzieci dorastają, a rodzice – jak to rodzice – wraz z nimi przeżywają ból. Bolesław i Świętosława chcą dla swych potomków jak najlepiej, ale nie każdemu jest dane, by spełniać swe marzenia. Drogi Bolesława i jego pierworodnego syna, Bezpryma, coraz bardziej się rozchodzą. Świętosława i Olof również widzą świat z zupełnie różnych perspektyw. A jej młodsze dzieci? 
Odmalowane z wielką pieczołowitością początki polskiej państwowości i toczących się procesów, które ukształtowały dzisiejszą Europę środkową i północną to dokładnie to, czego oczekiwałam po tej lekturze. Czytając "Królową" miałam wrażenie, jakbym tam była, widziała, słyszała... Do tego całe mnóstwo intryg, niespodziewanych zwrotów akcji, barwnych postaci. 
Wydaje się, że na stronicach tej księgi dzieje się jeszcze więcej niż w "Hardej". Na dodatek mniej jest północnej poezji, która mnie raczej rozpraszała i nie dość, że nie wnosiła niczego istotnego, to po prostu zupełnie nie trafiła w mój gust. Myli się jednak ten, kto pomyśli, że "Królowa" nie jest poetycka. Oj, jest i to bardzo. 
Ponadto postaci są bardziej dopracowane niż w pierwszej części. Nikt już nie jest tylko biały czy tylko czarny. Charaktery są nie tylko cechą wrodzoną, ale również wypadkową życiowego doświadczenia, może dlatego z wiekiem bohaterowie Cherezińskiej stają się bardziej... ludzcy. A Świętosława to już nie ta harda dziewczyna, która nikomu nie pozwala na działanie niezgodne z jej wizją – do dojrzała, mądra kobieta, która bacznie obserwuje otaczający ją świat i potrafi wysnuwać wnioski, również z działań innych osób. Oj, przydałaby nam się teraz taka Sigrida, przydała. 
I co chyba również nie bez znaczenia – tym razem Cherezińska skupia się bardziej na Polanii i cesarstwie, mniej tu wikingów i północnych wojen. Nie, żebym coś przeciwko wikingom miała, jednak zdecydowanie wolę wątki piastowskie.
Do wydania mam nadal tę samą krytyczną uwagę, co przy "Hardej" – nieszczęśnie zrobione drzewa genealogiczne, z których tak naprawdę niezbyt wiele wynika.
Z pewnością chętnie obejrzałabym film (czy nawet serial) nakręcony na podstawie tej niesamowitej dylogii. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że wkrótce otrzymamy zakończenie trylogii "Odrodzone Królestwo", na które chyba wszyscy miłośnicy prozy Cherezińskiej z wielką niecierpliwością czekają. 




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

piątek, 1 lipca 2016

Harda – Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2016
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 590
ISBN: 978-83-7785-959-9






Kolejna fascynująca opowieść o moich ukochanych Piastach. Zresztą nie tylko moich – co doskonale widać po tym, jak chętnie i dużo pisze o nich Cherezińska.
Nie dokończyliśmy jeszcze trylogii "Odrodzone Królestwo", a Autorka postanowiła przedstawić nam jeszcze wcześniejsze czasy. Rzeczywisty początek, kiedy Polska nie jest jeszcze nawet królestwem, które może się odrodzić. Czasy Mieszka I i Bolesława Chrobrego oraz jego niesamowitej siostry, Świętosławy zwanej Hardą. 
Świętosława, Harda Pani, Sigrida Storrada. Matka i babka królów. Piastówna, dzięki której słowiańska krew popłynęła w żyłach skandynawskich władców. To również dzięki niej Cherezińska mogła połączyć dwa swe ukochane tematy – Piastów i Skandynawię. Jak jej to wyszło?
Początki polskiego państwa, które dopiero przyjęło chrzest. Mieszko, polański książę, oddalił swe pogańskie małżonki, ochrzcił się w Warcie i przyjął na swą jedyną księżną ukochaną Dobrawę. Ta dała mu dwoje dzieci – następcę tronu, Bolesława oraz córkę, Świętosławę. Córki zaś są radością ojców, jak z przekąsem powie pewnego dnia książę. Są również kartą przetargową w wojnach, to nimi "opłaca" się sojusze. Czy i Świętosławę czeka taki los? Jak się na to zapatruje harda dziewczyna z niewyparzonym językiem, której nic nie wydaje się straszne?
To oczywiście nie tylko historia jednej dziewczyny, ale całego narodu. Choć nastały czasy księży i kościołów, lud wciąż czci w lasach pogańskich bożków. Wciąż ważne jest puszczanie wianków, ogniska w noc kupały, szukanie kwiatu paproci, który ma dać dziewczynie miłość i bogactwo. Zresztą nie tylko na polskich ziemiach trwa ciągła walka między starym a nowym. Szwecja, Dania, Norwegia – wszędzie tam "zimny Chryst" wypiera lokalne wierzenia i chrzest jest kartą przetargową. Czasami dla zwycięzców, czasami dla przegranych. Bo czyż religia nie jest doskonałym pretekstem, by pociągnąć za sobą zastępy dzielnych wojów i bić przeciwnika?
To barwna opowieść o tym, jak kształtują się nowe państwa, ale również o tym, na czym polega władza, honor, miłość. Wyobraźcie sobie, że książęcy orszak przemierza trasę od Poznania aż na Węgry, by oddać ziemi zmarłą księżniczkę. Nie dzisiaj, ale w tamtych czasach. Wiele tygodni w siodle, z taborem, z trumną wiezioną na wozie. By oddać honor ukochanej małżonce i jednocześnie... A nie, to już musicie doczytać sami.
Cherezińska znów porywa samym tematem i rozmachem opisywanej historii. Bohaterowie są naturalni, jakby zaraz mieli wyskoczyć z kart książki. Kochają, nienawidzą, boją się, mają marzenia. Przy tym wszystkim są wplątani w wielką politykę, która stała u zarania dzisiejszej Europy. Trwa walka papiestwa z cesarstwem, Kościoła katolickiego z pogaństwem różnych ludów, w końcu najzwyczajniejsze w świecie podchody pomiędzy władcami sąsiadujących z sobą ziem. Dzisiaj wiemy, kto odniósł zwycięstwo, wtedy jednak nic nie zdawało się być przesądzone i to napięcie czuć na każdej stronie "Hardej".
Cherezińska świetnie poradziła sobie z napisaniem powieści o tych odległych czasach. Przy tym główną i tytułową bohaterką uczyniła kobietę, o której prawie nic nie wiadomo. Zresztą nawet gdyby pisała o kimś, na temat kogo można znaleźć bogate źródła – mimo wszystko średniowiecze kojarzy się raczej z etosem rycerskim, a nie kobiecym. Pamiętajcie jednak, że "Harda" to nie jest typowa powieść historyczna, to raczej – podobnie jak cykl "Odrodzone Królestwo" – powieść z granicy historii i fantastyki. Być może to jedyny gatunek, który pozwala zapełnić luki w historii początków naszej państwowości..
Minusem są drzewa genealogiczne zamieszczone z tyłu książki. Minusem? Na ogół to wielki plus. Nie tym razem. Co z tego, że ukazują pewne połączenia między bohaterami, skoro nie ma na nich żadnych dat. Na dodatek małżeństwa są zaznaczone w dziwaczny sposób i na pierwszy rzut oka żony zdają się być córkami... Wszystko się miesza. Może to dlatego, że tak naprawdę nikt nie potrafi ze stuprocentową pewnością potwierdzić, że Świętosława... w ogóle istniała.
Jesienią kontynuacja opowieści. Zatem niecierpliwie oczekujemy nadejścia złotej polskiej jesieni i "Królowej".





Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

wtorek, 1 grudnia 2015

Turniej cieni – Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:815
ISBN: 978-83-7785-669-7






Jeśli myślicie, że Afganistan zainteresował Europę pod koniec XX wieku to jesteście w wielkim błędzie, jako i ja byłam. Już niemal dwieście lat temu toczyły się o niego zawzięte walki – tak za pomocą wielkich armii, jak i w salonach, wśród polityków i szpiegów. To o tym między innymi jest "Turniej cieni", choć ciężko wskazać jeden główny temat tej wielowątkowej historii.
Przyznaję, że początkowo najnowszą powieść Cherezińskiej czytało mi się bardzo ciężko. Odkładałam ją co chwilę z kilku powodów. Jednym z nich było nagromadzenie nazwisk i ciągła zmiana miejsc, w których rozgrywała się akcja. Wszystko to szło dość ślamazarnie póki nie pokazała nam Azji. Około dwusetnej strony historia robi się naprawdę ciekawa, a od połowy wciąga całkowicie. O ile pierwsze 150 stron czytałam miesiąc, o tyle resztę (czyli 650 stron) dosłownie połknęłam w niecały tydzień. 
O czym zatem napisała tym razem Autorka takich bestsellerów jak "Korona śniegu i i krwi" czy "Legionu"? Otóż przenosimy się do pierwszej połowy XIX stulecia. Właśnie dogorywa powstanie listopadowe. Wielki zryw okazuje się straszliwą klęską dla Polaków marzących o uwolnieniu swej Ojczyzny spod jarzma trzech zaborców. Szeregowi żołnierze, o ile nie oddali za Polskę krwi, zostają siłą wcieleni do armii rosyjskiej, inteligencja i przywódcy  tak polityczni, jak i wojskowi – udają się na emigrację. Tam zaś różnie się dzieje. Kilka skłóconych ze sobą obozów nie potrafi w żadnym razie dojść do porozumienia w sprawie kształtu przyszłej wolnej Rzeczypospolitej, jak więc mają cokolwiek osiągnąć... Rozpoczynają się swoiste podchody.
Tymczasem Rosja rośnie w siłę i pragnie stać się Trzecim Rzymem, który już nigdy nie upadnie. Wielka Brytania, największe i najsilniejsze imperium ówczesnego świata, nie jest tą perspektywą zachwycona. Trwa więc walka nie tylko na polach bitew, ale i w gabinetach prominentnych polityków. Niektórych z nich Czytelnik pozna całkiem dobrze. 
Kim są główni bohaterowie tej opowieści? Jest ich trzech, choć wydaje się nieraz, że znacznie więcej. Zdecydowanie jednak na pierwszy plan wysuwają się historie trzech Polaków: Rufina Jozafata Piotrowskiego, Jana Prospera Witkiewicza i Adama Gurowskiego. Pierwszy zrzucił mnisi habit, by pójść do powstania. Emigracja skierowała go do Paryża, gdzie wciąż stara się odnaleźć siebie i swoją misję, ponieważ głęboko wierzy, że ma do dokonania coś, co przybliży ukochaną Polskę do odzyskania wolności. Drugi został skazany za działalność spiskową i jako nastolatek zaledwie trafił na Syberię. Teraz przymierza wzdłuż i wszerz azjatyckie stepy i spotyka się z ważnymi osobistościami we wschodnich krajach, by budować potęgę cara. Trzeci, choć był w powstaniu dowódcą, zdaje się, że zupełnie zatracił siebie. Jego nazwisko ludzie raczej wypluwają niż wymawiają, a to dlatego, że napisał kilka bardzo niepochlebnych dzieł o Polsce, które miały za zadanie pokazać światu, że to Rosja jest najsilniejszym mocarstwem i przekazać ideę panslawizmu. Każdy jest inny, a nikt taki, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Bo i historia nie jest jedynie czarnymi zgłoskami zapisanymi na białym papierze. To skomplikowane jednostkowe sytuacje, układy i układziki, podchody, szpiegowanie, naciąganie rzeczywistości, zamykanie w więzieniach i zabijanie niedogodnych świadków. Istny turniej cieni.
Cherezińska pięknie pokazuje ówczesny świat. Odmalowuje go z wielką dokładnością, co zresztą nie zdziwi żadnego z jej Czytelników. Wschód pachnie targami pełnymi przypraw i świeżo zaparzoną herbatą. Syberia wywołuje zimne dreszcze. Wreszcie Europa jawi się jako gniazdo zepsucia i rozpasania, dbające tylko o swoje dobro. Czy tak rzeczywiście wyglądało życie w pierwszej połowie XIX wieku? Całkiem możliwe.
"Turniej cieni" to wyśmienicie i z wielkim polotem opowiedziana historia szpiegowsko-polityczna rozpoczynająca się w 1831 roku, a kończąca w roku 1855. To osiemset stron przedstawiających życie mniej i bardziej wybitnych jednostek, genialnie wykreowanych bohaterów, których losy Czytelnik śledzi z zapartym tchem. To w końcu Polacy, którzy szukają swej polskości. To miłość do Ojczyzny, patriotyzm, chęć oddania życia za coś ważnego, za coś, w co się wierzy i to w świecie, w którym trudno się z kimkolwiek porozumieć i trudno komukolwiek zaufać. Wszak "nie jest niczym trudnym być patriotą wśród bohaterów, trudniej jest zachować miłość do rodaków wśród tchórzy, kłótników, zdrajców". To opowieść, w której Polacy potrafią być wielcy, ale są przecież tylko ludźmi. To wciąż wielka miłość do Ojczyzny, którą jednak każdy przejawiać może w inny sposób. Ot, choćby wykorzystując instytucję ketmana.
Cherezińska uśmiecha się czasem do Czytelnika, wspominając o Adamie Mickiewiczu, Charlesie Dickensie, a nawet o Sherlocku Holmesie. Części, na które podzieliła swą powieść poprzedzają natomiast motta będące cytatami zaczerpniętymi z "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego" Mickiewicza. Książkę wzbogacają mapy, które pomagają rozeznać się w sytuacji, a także kilka rycin.
Co chyba jednak najciekawsze – główni bohaterowie, choć tak literacko odmalowani przez Autorkę, to postaci autentyczne. Być może i Wy będziecie mieli ochotę, po zakończonej lekturze "Turnieju cieni" zapoznać się bliżej z ich biografiami.
Błędów znalazłam dosłownie kilka, można zliczyć na palcach jednej dłoni, co przy tak opasłej księdze jest nie lada wyczynem.
Żeby jednak nie było zbyt różowo, to teraz uwagi krytyczne. Osiemset stron to naprawdę niemało. Ta książka jest po prostu fizycznie ciężka, to znaczy – sporo waży. Na dodatek jest duża. Można by było na to przymknąć oko, jednak to zupełnie niemożliwe, ponieważ druk jest na tyle mały, że po przymknięciu oczu niewiele da się zobaczyć. To jeden z głównych powodów, dla których początki czytania były tak trudne. Jako, że mam wadę wzroku, musiałam książkę trzymać blisko twarzy, a tego z kolei nie wytrzymywały na dłuższą metę moje ręce. Spokojnie można by tę wspaniałą opowieść podzielić na dwa tomy, szczególnie że sama Autorka dzieli ją na siedem części, z czego piąta zaczyna się niemal dokładnie w połowie.






Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:
http://www.zysk.com.pl/



Książka przeczytana w ramach Wyzwania:

wtorek, 4 sierpnia 2015

Taka wspaniała wiadomość


Elżbieta Cherezińska, autorka takich bestsellerowych powieści jak Legion czy Korona śniegu i krwi oraz Niewidzialna korona, będące częścią cyklu Odrodzone królestwo, powraca z nową książką!


Lata 30. XIX wieku
Kluczem do panowania nad Azją jest Afganistan, o który Wielka Brytania rywalizuje z Rosją. W Wielką Grę, nazywaną przez Rosjan Turniejem Cieni wplątane są losy Polaków: Jana Witkiewicza – młodzieńca ułaskawionego z wyroku śmierci i zesłanego na Syberię, Adama Gurowskiego – ucznia Hegla i przyjaciela Heinego, arcyzdrajcy sprawy polskiej, a także Rufina Piotrowskiego – prostego żołnierza i najsłynniejszego uciekiniera z syberyjskiej katorgi. W śniegach Syberii, na gorących piaskach afgańskich pustyń i wybrzeżach Morza Czarnego trwa Wielka Gra. Bohaterowie rzucają cienie, ktoś jednak pociąga za sznurki marionetek. Fascynująca opowieść o Polsce. O ludzkich losach, przeznaczeniu, zdradach i niezłomności.


Dane techniczne dotyczące wydania w miękkiej i twardej oprawie:
Elżbieta Cherezińska
Turniej cieni
Liczba stron: około 816 stron
Format: 150x230mm
Wydanie: 1
Seria: -
Oprawa: miękka ze skrzydełkami/twarda z obwolutą
Gatunek: powieść historyczna
ISBN: 978-83-7785-669-7/978-83-7785-668-0
E-book: tak
Cena detaliczna: 45 zł/59 zł



środa, 8 października 2014

Legion – Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2013
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 800
ISBN: 978-83-7785-377-1






Po dwóch tomach serii Odrodzone Królestwo stałam się prawdziwą fanką Cherezińskiej. Nie ma się co dziwić – wydane dotychczas dwa tomy trylogii są po prostu wspaniałe, wyjątkowe i takie... polskie. Zastanawiałam się, jak Autorka poradzi sobie z okresem tak współczesnym, jak druga wojna światowa i z tematem tak bardzo wrażliwym jak żołnierze wyklęci. Jest się z czym zmierzyć, nie tylko dlatego, że powieść liczy sobie 800 stron i kiedy dodać do tego jeszcze twardą oprawę – jest po prostu ciężka fizycznie. Warto jednak poćwiczyć mięśnie rąk, by poznać tę niesamowitą i porywającą opowieść. Nie tylko kartę z naszej rodzimej historii, ale wiele kart.
Bohaterów w "Legionie" jest wielu, choć można wymienić kilku pierwszoplanowych. Będą to z pewnością Jaxa, Żbik, Zub-Zdanowicz zwany najpierw Dorem, a później Zębem, Fenix i jego ukochana Pola. Początkowo, muszę przyznać, kompletnie się gubiłam w tym, kto jest kim. Nie pomagały nawet, sprytnie wplecione, krótkie biogramy postaci. Później się polepszyło i już nie miałam problemów, by socjalistę Jakuba odróżnić od narodowca Jaxy itd. Biogramy natomiast były... kroczące, co jest olbrzymim plusem i ukłonem w stronę czytelnika. Co jakiś czas, gdy bohater nie pojawiał się przez ileś rozdziałów, Autorka przypomina pokrótce, kim jest i za każdym razem dodaje nowe i istotne informacje. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim sposobem narracji, który jest bardzo zwięzły i przypomina coś na kształt kartek z kartoteki. Od razu widać, że teraz nastąpi kilka słów o bohaterze, można też do tych biogramów łatwo wrócić, ponieważ wyróżniają się czcionką z reszty tekstu. Na początku nie byłam do tego zabiegu przekonana, ale zmieniłam zdanie.
O czym? O Brygadzie Świętokrzyskiej. Tego można dowiedzieć się właściwie wszędzie. Choć to nie do końca prawda. Bo "Legion" to coś znacznie, znacznie więcej niż historia BŚ. Przez pierwsze 500 stron nawet słowem o niej nie wspomniano. Za to doskonale poznacie członków różnych organizacji polskiego podziemia. Lewicę, centrum, prawicę. Socjalistów, komunistów, narodowców. Związek Jaszczurczy powstanie na Waszych oczach. A Polacy, którzy walczą o wolną Polskę, mają najróżniejsze wizje co do tego, jak powinna ona wyglądać po wyzwoleniu spod okupacji. Ojczyzna nie jest dla nich jakimś górnolotnym słowem, nad którym należy wylewać potoki łez. Jest namacalna, rzeczywista, pamiętają ją przecież. Niektórzy z nostalgią, inni z nienawiścią, ale była i ma się odrodzić.
Kiedy walczą, potrafią działać razem. AK z NOWem, a nawet z GL, kiedy zajdzie potrzeba. Kiedy jednak walka dobiega końca, a zamiast strzałów słychać ludzkie głosy... wszystko się wali, niczym domek z kart. Nie potrafią się porozumieć właściwie w żadnej kwestii. Polityka... 
Pomiędzy walkami, zdobywaniem broni, uwalnianiem Żydów (nawet narodowcy ich ratowali, choć nazywano ich już wówczas polskimi faszystami), dywersją, ochroną wiejskiej ludności, planowaniem mniejszych i większych akcji jest też czas na zwyczajne – o ile w czasie wojny takiego terminu w ogóle można użyć – życie. Na miłość. Na śluby. Na rodzenie dzieci. A nawet na zwyczajną śmierć, bo przecież ludzie umierali także ze starości i chorób, nie wszyscy ginęli w obozach koncentracyjnych, czy w czasie pacyfikowania ludności przez okupanta (okupantów). Nie dziwi więc, że tak ważną postacią jest Pola, która choć przez pewien czas działała w konspiracji, jest przedstawiona przede wszystkim jako kobieta i matka, która stara się jak może, by jej dzieci nie były głodne i zmarznięte i która własne szczęście potrafi dla nich poświęcić, nawet jeśli... Nie, nie, żeby nie zdradzić za wiele, ugryzę się w (język?) palec.
Cherezińska nie mówi, że ten jest dobry, a tamten zły. Pokazuje ludzi z krwi i kości ze wszystkimi ich zaletami i wadami, przywarami, marzeniami, pobudkami. Bo przecież nikt nie jest do końca nieskazitelny, nikt nie jest święty. W czasie wojny zaś... wiele się może zmienić. Autorka nie piętnuje właściwie nikogo, nawet Volksdeutch niekoniecznie musi zasługiwać na kulkę w łeb. Bo wojna potrafi odczłowieczyć, ważne jest więc, by mimo wszystko podejść do każdego indywidualnie – o ile tylko jest to możliwe. Bóg-Honor-Ojczyzna przede wszystkim, chciałoby się rzec, nie zapominajmy jednak, że lewicowe stronnictwa z pewnością się tą maksymą nie posługiwały.
O żołnierzach wyklętych napisano w ostatnich latach całkiem sporo tekstów, choć wciąż wydaje się, że za mało. Dlatego też "Legion" jest tak ważny. Szczególnie właśnie z tego powodu, że Autorka nie pokazuje tylko jednej strony medalu. Lawiruje pomiędzy stronnictwami, pokazując równocześnie, co się dzieje na scenie politycznej, a co w terenie, gdzie zamiast dyskusji o kształcie rządu ważniejsze są kurze jaja i kilka nabojów do pistoletu. 
"Legion" to w dużej mierze dialogi. Dla tych, którzy nie przepadają za długimi opisami – lektura doskonała. Poznajemy bohaterów poprzez akcję i ich rozmowy. Potocznym, prostym językiem (choć zróżnicowanym w zależności od tego, skąd kto pochodzi i z kim rozmawia). Przede wszystkim – naturalnym dla danej sytuacji.
Łzy wzruszenia? Pojawiły się, a jakże. Czasem w miejscach, w których się ich zupełnie nie spodziewałam. Myślę jednak, że nie można "Legionu" postrzegać jako książki, nad którą powinno się, czy też trzeba sobie popłakać. To nade wszystko powieść o ludziach, którzy się nie poddali, którzy walczyli za swoje ideały, niezależnie, jakie one były. O sile i wytrwałości.
Nie zaprzeczę, że znalazłam trochę literówek. Nie będę usprawiedliwiać, że książka jest długa. Literówki są i basta. Nie jest ich dużo, ale mogłoby być mniej. 
Okładka... Widzicie powyżej obwolutę. Klimatyczną, spokojną, a jednocześnie budzącą wiele emocji. Bo ten las, w którym ukrywali się partyzanci i to słońce, którego promienie gdzieś tam pojawiają się, niby wróżąc kolejny dzień. Choć wiemy, że wielu tego następnego poranka nie doczekało. Do tego jeszcze polsko-czerwone akcenty. Wszystko buduje klimat powieści. Zdejmujecie obwolutę i Waszym oczom ukazuje się okładka. Ciemna, smutna, znów z napisami – tym razem w kolorze krwi. I wszechobecna jaszczurka. Odwracacie, a z tyłu... To już musicie zobaczyć sami. I doczytać, czego symbol umieszczono na tylnej okładce. Dopiero wówczas zrozumiecie całość, wówczas pociekną prawdziwie słone łzy.





Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Zysk i S-ka



Książka przeczytana w ramach Wyzwania