Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stulecie Winnych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stulecie Winnych. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 maja 2015

Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli – Ałbena Grabowska




Wydawnictwo: Zwierciadło
Warszawa 2015
Cykl: Stulecie Winnych
Tom III
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 356
ISBN: 978-83-64776-40-3








W końcu doczekałam się zakończenia sagi o brwinowskiej rodzinie Winnych i nie zawiodłam się. Książkę po prostu pochłonęłam za jednym zamachem. Nie dało się oderwać, a sen nie tylko zdawał się zupełnie zbędny (i to mówię ja, Pierwszy Śpioch III RP), ale nawet nie chciał przyjść. Ałbena Grabowska po raz kolejny udowodniła, że dobra historia jest warta znacznie więcej niż odpoczynek, a zaczerwienione od niewyspania i wzruszeń oczy wcale nie są takie brzydkie, jeśli igra w nich iskierka radości z przeżytej literackiej uczty.
Ostatni tom "Stulecia Winnych" opowiada o czterdziestu latach Polski i Polaków. Bo Winni to często typowi przedstawiciele naszego narodu. Choć zasady, jakimi się kierują i prawdy, w które wierzą zdają się powoli tracić na wartości. Czy zatem stulecie Winnych przeminęło bezpowrotnie?
Zacznę trochę od końca, ponieważ tam właśnie zostało umieszczone drzewo genealogiczne rodu, które to Autorka już wcześniej czytelnikom obiecała. Ucieszyłam się niezmiernie, że mogłam je w końcu zobaczyć, tym bardziej, że były momenty, kiedy rzeczywiście bardzo się przydawało. W czasie rodzinnych zjazdów pojawiało się nagle tylu przedstawicieli młodego pokolenia Winnych, o których wcześniej nie było mowy, albo wspomnieni zostali jedynie raz, że gdyby nie ta pomoc dydaktyczna, można by się pogubić. Na szczęście Ałbena Grabowska pomyślała o wszystkim.
Po straszliwym i trzymającym w napięciu zakończeniu drugiego tomu, przychodzi pewna (tylko pewna) ulga. Basia rodzi kolejne bliźniaczki – Urszulę i Julię, czyli Ulkę i Julkę. W domu oczekuje ich już starszy brat, Karol. Czy czeka ich już teraz spokój i pełnia szczęścia? Zaraz, zaraz, przecież to powieść o życiu prawdziwych Polaków, na dodatek mamy początek lat 70. Choć wszyscy cieszą się z przyjścia na świat dziewczynek, to rodziną wciąż wstrząsają mniejsze i większe tragedie. Ewa ciężko przeżyła wydarzenia marca 1968 roku. Teraz mieszka w Izraelu i próbuje odnaleźć swoje prawdziwe miejsce na ziemi. Takich jak ona jest mnóstwo, wszak z Polski do Izraela wyjechali nie tylko Ewa i Benek. 
Akcja powieści jest wartka i wciągająca, a nieraz tak przyspiesza, jakby Autoska zapomniała, że u nas TGV nie ma, raczej długo jeszcze nie będzie, a już z pewnością nigdy dotąd nie było. W kilku momentach byłam na nią trochę zła, bo chciałam jeszcze podelektować się pewnymi chwilami, a bohaterowie mi na to nie pozwalali.
Ulka i Julka są do siebie bardzo podobne, ale, jak to bywa wśród bliźniaczek Winnych, tak naprawdę zupełnie inne. I nie chodzi jedynie o to, że Julka ma każde oko w innym kolorze. Różne charaktery, oczekiwania i pasje zaprowadzą je w życiu w różne miejsca, ale zawsze będą mogły na siebie liczyć. Czy to samo mogą o sobie powiedzieć Kasia i Basia, albo Ania i Mania? Nie zapominajmy, że one nadal żyją, nadal są ważnymi członkami rodziny, ich słowo, ich zdanie wciąż się liczą. Szczególnie zanim dziewczynki urosną i będą mogły decydować o sobie.
Autorka zakończyła wszystkie rozpoczęte dotąd wątki. Dowie się więc czytelnik choćby tego, co się przez lata działo z Pawłem i jak ułożyło mu się życie na swoistym wygnaniu. Pozna też dalsze dzieje Łucji i jej dość smutny koniec (niestety, do ostatniej chwili nie potrafiłam jej polubić). A co z Jankiem i jego miłością do Łucji? Czy w końcu znajdzie szczęście? I czy Ignacy wyjawi im prawdę o tym, jak blisko są ze sobą spokrewnieni, czy jednak zabierze tę tajemnicę do grobu? Sami widzicie, że wątków jest mnóstwo, z pewnością na palcach (nawet rąk i nóg łącznie) nie dałoby się ich zliczyć. Winni walczą więc z szarością komunistycznej Polski, z alkoholizmem i tajemnicami sprzed lat. Nie ominie ich ból spowodowany rakiem u kogoś bliskiego i porzuceniem, w końcu i powstająca po transformacji ustrojowej mafia pruszkowska nie oszczędzi pewnych dwóch kochających się serc.
Autorka przeniosła znaczną część akcji do Pruszkowa, co pozwoliło jej na pokazanie tego, jak mafia powstawała i jak łatwo było w niej utonąć nawet dobremu człowiekowi. Jak łatwo można było kogoś zmanipulować i nim pokierować, jeśli tylko wiedziało się, że ma słaby punkt.
Jedną z najtragiczniejszych postaci tego tomu jest bez wątpienia Jeremi, któremu Autorka poświęciła mnóstwo scen i opisów. Dzięki temu poznajemy go dogłębnie, obserwujemy, jak kształtuje się jego charakter, widzimy jak na dłoni, co nim kieruje. Choć serce krzyczy, by się jednak zastanowił dwa razy, to jednak w pewnym stopniu rozumiemy jego wybory. I to właśnie jest niesamowite.
Z Winnymi wędrujemy ku współczesności, ku naszym czasom, by dopełnić stulecie, które minęło od narodzin Ani i Mani. Pomyślcie tylko – sto lat od chwili, gdy wybuchła Wielka wojna. Jak wiele się od tego czasu w Polsce i Polakach zmieniło... Dwie wojny światowe, odzyskanie niepodległości, komunizm, w końcu przystąpienie do NATO i Unii Europejskiej. Wszystkiemu temu mogła się przyglądać Anna z Winnych. Jak bardzo się zmieniła, ile pozostało w niej z tej dziewczynki łażącej po drzewach, a ile w niej dostojnej matrony? Przekonajcie się sami. Spotkajcie kolejnych niesamowitych Winnych, którzy być może są jedynie wytworem wyobraźni Ałbeny Grabowskiej, a może mają swe prawdziwe pierwowzory. Poczytajcie o pruszkowskiej mafii, o trzecim pochówku tego samego człowieka, o ucieczce sprzed ołtarza, rozmowach z Lechem Wałęsą, czy śmierci w samolocie, który pewnego dnia uderzył w WTC w Nowym Jorku. Bo przez te ostatnie czterdzieści lat również wiele się wydarzyło.
Uwagi? Kilka błędów, których mogłoby nie być, a jednak nie potrafię się czepiać, tak bardzo wciągnęła mnie ta historia. I chciałabym jedynie... by to nie był koniec, by jednak Autorka postanowiła napisać coś więcej. Choćby krótką nowelkę w stworzonej przez siebie rzeczywistości, z bohaterami, którym z takich czy innych względów nie mogła poświęcić tyle literackiej przestrzeni, ile by chciała. Pani Ałbeno, możemy mieć choćby nikłą nadzieję na powrót do Brwinowa czy Pruszkowa i na spotkanie z rodziną Winnych?








Książka przeczytana w ramach Wyzwania:

środa, 28 stycznia 2015

Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli – Ałbena Grabowska

Wydawnictwo: Zwierciadło
Warszawa 2015
Cykl: Stulecie Winnych
Tom II
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-64776-31-1








Cóż można napisać godzinę po zakończeniu lektury drugiego tomu sagi o rodzinie Winnych? Że jest powalająca? Że wbija w fotel? Że przez dwa dni nie myślałam o niczym, jak tylko o losach głównych bohaterów? Że... zdecydowanie trzyma poziom pierwszego tomu, co nie tak często się zdarza?
Antoni nie żyje, Paweł znika gdzieś, a po Brwinowie, jak po całej Polsce, panoszą się hitlerowcy. Coraz bardziej zbliża się też zima, a wraz z nią strach o to, czy starczy jedzenia, czy rodzina przeżyje i jak? Bronia przestaje mówić, a Mania rodzi... bliźniaczki. Czy Kasia i Basia poznają kiedyś swojego ojca, który, choć cudem ocalony przed niemieckim pociskiem, zaginął gdzieś bez słowa?
Losy Winnych będą smutne i wstrząsające, a w nie wpisane losy wszystkich Polaków. Biednych, bogatych, znanych i sławnych oraz tych zwyczajnych, szarych. Aryjczyków i Żydów. Miłość, zdrada, tęsknota, pamięć, poświęcenie. Czy Winnych prześladuje jakieś fatum, czy też Bóg nad nimi czuwa?
W drugim tomie pojawia się mnóstwo nowych postaci. Ania i Mania są dorosłe. Powoli dorastają też dziewczynki. Wojna dobiega końca, a wraz z nim na mapach Europy pojawia się PRL. Nowe rządy, nowy ustrój, nowe zasady. Jak się w nim odnajdą Winni?
Tym razem Autorka nie skupiła się jedynie na losach członków rodziny, ale opowiedziała także wiele innych poruszających historii, jak choćby pokazała losy Oli, byłej więźniarki z Ravensbruck. Łzy same leciały z oczu, szczególnie, że czytałam ten fragment właśnie wczoraj, w 70. rocznicę wyzwolenia obozu w Oświęcimiu.
Ałbena Grabowska znów prowadzi nas po zawikłanych ścieżkach Polaków żyjących w XX wieku. Przez okupowaną Polskę, walczącą Francję, powojenne Stany Zjednoczone, komunistyczną PRL. Choć nadal większość akcji dzieje się w podwarszawskim Brwinowie, tym razem przemierzymy z Winnymi pół świata. Kto z nich powróci do domu, a kto padnie pod kulami nieprzyjaciela? Czyj bezimienny grób pozostanie zagranicą, a komu Ignacy będzie urządzał symboliczny pogrzeb? W końcu, kogo rodzina, jak kiedyś Antoniego, pochowa więcej niż jeden raz?
Znów główne skrzypce grają tu kobiety – Ania, Mania, Kasia, Basia, Ewa i, rzecz jasna, Bronia. To jednak chłopiec będzie prawdziwym skrzypkowym wirtuozem i przyjdzie mu zagrać na niejednym pogrzebie i weselu, choć również i na wielu scenach.
Wplecione w dzieje Polski, losy Winnych poznajemy znów na przestrzeni trzydziestu lat. Tom zaczyna się od wybuchu drugiej wojny, kończy na marcu 1968 roku. Czytając powieść, czułam się niekiedy, jakbym znów oglądała serial "Dom", który uwielbiam. Mam nawet wrażenie, że w pewnym momencie Autorka do niego nawiązała, pewności jednak mieć nie mogę. Niezależnie od tego – książkę czyta się właśnie tak, jakby się oglądało film, czy serial. Jest barwna, pełna życia, napisana przystępnym, a jednocześnie bardzo ładnym językiem.
Czyje losy wzruszały mnie najbardziej? Trudno powiedzieć o jednej osobie. Płakałam jak bóbr nad Olą, choć właściwie pojawiła się tylko na moment. Bardzo przywiązałam się do Broni i Ani, ale to chyba nic dziwnego. Najbardziej żal mi jest Ignasia. Łucji nadal nie cierpię, chyba nawet jeszcze bardziej.
Czy coś mi się nie spodobało? To, że w pewnym momencie akcja straszliwie przyspieszyła i pojawiły się duże przeskoki czasowe. Jakby Autorkę ktoś poganiał, by jak najszybciej doszła do końca i przypadkiem nie napisała za wiele stron. Czuję mały niedosyt, bo można było więcej. Tak to już bywa z dobrymi książkami.
Miałam też czasami wrażenie, że Autorka zapomniała w pewnym momencie, iż jej bohaterowie są już naprawdę dorosłymi ludźmi. Kiedy w czasie wojny do któregoś z kuzynów Ani i Mani mówią "chłopczyku", brzmi to dziwnie, gdy człowiek uświadamia sobie, że ten facet ma już ponad trzydziestkę na karku.
Jeśli chodzi o wydanie. Znalazłam dwie literówki i kilka podwójnych spacji (to naprawdę rzuca się w oczy), a także jeden błąd wynikający z pomylenia imion dwóch synowych Broni. Całkiem nieźle, nawet dobrze, choć nie jest to cud. Wydanie nadrabia jednak rewelacyjną okładką i szyciem (nie klejeniem).
Na zakończenie dodam jeszcze, że na blogu Dla każdego coś dobrego pojawi się w przyszłym tygodniu wywiad z Ałbeną Grabowską. Już dzisiaj serdecznie zapraszam.







Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:

wtorek, 20 stycznia 2015

Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli – Ałbena Grabowska

Wydawnictwo: Zwierciadło
Warszawa 2014
Cykl: Stulecie Winnych
Tom I
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 356
ISBN: 978-83-64776-03-8





Zakochałam się w tej okładce od pierwszego wejrzenia. Później przeczytałam tytuł, który mnie zaintrygował i informację, że to pierwszy tom sagi. Znacie mnie – w tym momencie byłam już ugotowana, na miękko, nóżki się uginały, serduszko biło w rytmie cza-cza i wiedziałam, że tę książkę mieć i przeczytać po prostu muszę.
Nigdy dotąd nie miałam do czynienia z żadnym tekstem, który by wyszedł spod pióra Ałbeny Grabowskiej, ale wiem już, że to się zmieni. Jeśli pozostałe jej powieści są choćby w połowie tak dobre, jak "Stulecie Winnych" to z pewnością warto się z nimi bliżej zapoznać. Po przeczytaniu pierwszego tomu nowej sagi, stwierdzam, że Autorka jest polskim Follettem w spódnicy, a to naprawdę duży komplement.
Pierwszy tom sagi obejmuje niemalże równo ćwierćwiecze. Rozpoczyna się bowiem 26 czerwca 1914 roku, kończy zaś 1 września 1939. I choć echa światowych wydarzeń docierają do bohaterów powieści, to jednak są jedynie pewnymi echami. Mają mniejszy, bądź większy wpływ na ich życie i trudno się temu dziwić – wszak nie sposób zamknąć się w swoim własnym świecie i nie zauważyć ogólnoświatowej wojny, czy innych zmian zachodzących w całym społeczeństwie. Jednak, choć istotne, wydarzenia wielkiej polityki i świata nie są w powieści Grabowskiej najważniejsze. Bardziej subtelnie Autorka podeszła do tematu historii przez duże H, kładąc raczej nacisk na lokalnych działaczy i artystów oraz patriotyzm mniejszych społeczności. Kultura i historia II RP to przecież nie tylko Cud nad Wisłą i przewrót majowy, to także tworzenie się polskiego szkolnictwa, Tuwim, Przyboś, Kossak, w końcu Iwaszkiewicz, Korczak i Grzegorzewska, którzy są również bohaterami powieści. To rozpowszechnienie radia i kina, to radosne polskie piosenki i atmosfera bohemy. To zdecydowanie więcej, niż na ogół przedstawiają autorzy piszący historie rozgrywające się w tamtych latach. Jak wyszło to Grabowskiej? Moim zdaniem, wyśmienicie.
W przededniu zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w podwarszawskim Brwinowie rodzą się dwie dziewczynki. Poród jest ciężki, znacznie bardziej skomplikowany, niż można się tego było spodziewać. Zamiast jednej córeczki na świat przychodzą dwie. Jedna silna i zdrowa, druga – urodzona ostatkiem sił – słaba i nierokująca przeżycia dłużej niż do zmierzchu. Stanisław Winny, siedzący w pokoju obok, nie wiedząc, że na świat przychodzi właśnie druga córka, ofiaruje Bogu dwa konfesjonały dla brwinowskiego kościoła – dwa konfesjonały za dwa życia. Czy kiedykolwiek będzie żałował, że nie obiecał trzech? Tego Wam nie zdradzę.
Dziewczynki dorastają. Obie czerwonowłose, a jednak tak różne. Jednocześnie na tyle podobne, by znalazł się mężczyzna, który stanie przed trudnym wyborem. Do tego jednak dnia upłynie w Wiśle wiele wody, a rodzina Winnych nie raz wyleje potoki łez. Ania i Mania są najmłodszymi wnuczkami Bronisławy i Antoniego (choć, jak się później okazuje, wersja oficjalna nie jest do końca zgodna z prawdą), jednak ich rodzina jest bardzo liczna, dzięki czemu poznamy mnóstwo różnych historii. Niektóre będą wzruszające, jedne smutne, inne radosne. Wszystkie przepełnione uniesieniem, namiętnościami, całą gamą przeróżnych emocji. Na stronach powieści znajdziecie miłość, przyjaźń, strach, zdradę, wstyd, odwagę, okrucieństwo... Samo życie.
Czyja historia najbardziej zapadła mi w pamięć? Nie wiem. Wciąż myślę o biednej Władzi, której życie potoczyło się tak smutnym torem i zakończyło tak nieoczekiwanie. O Stanisławie, który miał szczęście w miłości, ale tylko na krótko. O Ani i Pawle, którzy, choć bardzo się kochali, nie potrafili ze sobą być. I o dzielnym Antonim, który dla rodziny był gotów właściwie na każde poświęcenie. I tylko jakoś Łucji nie polubiłam, choć tłumaczyłam sobie jej zachowanie dziecięcą traumą. Kto wie, może w drugim tomie okaże się sympatyczniejsza i zmienię zdanie.
Wyśmienicie wręcz Grabowska wplątała w losy fikcyjnych członków rodziny Winnych postaci tak ważne dla polskiej historii i kultury, jak Stanisław Lilpop, Jarosław Iwaszkiewicz, Tadeusz Wierusz-Kowalski, czy Jadwiga Reutt i Janusz Korczak. Dla mnie szczególnie ważne było to, że akcja powiesci dzieje się w okolicy, w której mieszkam od niedawna i którą wciąż staram się poznać. Dodawało więc to lekturze dużego uroku, szczególnie, że postaci Korczaka i Grzegorzewskiej są mi bardzo bliskie, a o Iwaszkiewiczach całkiem niedawno przecież czytałam w autobiografii Wiesława Kępińskiego. W Stawisku rozgrywa się wiele ważnych scen, a i część przedstawicieli rodziny Winnych tam właśnie pracuje. Wprowadzenie tych postaci i  osadzenie akcji głównie w Brwinowie i Podkowie Leśnej okazało się strzałem w dziesiątkę (a nawet setkę).
Powieść napisana jest przystępnym językiem, który bardzo przypadł mi do gustu. Jest współczesny, choć nie przeszkadza to w odbiorze teksu którego akcja rozgrywa się dawno temu, jak to się czasami zdarza. 
Dodatkowym atutem książki mogło by być drzewo genealogiczne Winnych (którego jednak nie ma). Szczególnie, że Autorka myliła czasem powiązania rodzinne (najczęściej w stosunku do Bronisławy), co spowodowało dwa, czy trzy razy, że poczułam się lekko zagubiona. Miałam też wrażenie, że gdzieś w dwóch momentach pogubiła się w latach i coś mi matematycznie nie pasowało, ale to rzeczywiście jedyne uwagi krytyczne, jakie mam wobec tego utworu. Nie mogę się już doczekać drugiego tomu, który na rynku ukaże się właściwie lada dzień.




Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Książka przeczytana w ramach Wyzwania: