Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ines Thorn. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ines Thorn. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 czerwca 2012

Kupiecka baronowa - Ines Thorn

Jak ta kobieta wyśmienicie pisze – powiedziałam ostatnio do męża, kiedy zdejmowałam z półki „Kupiecką baronową”, ostatni – niestety – tom historii o rodzinie Geisenheimerów z Frankfurtu. Po chwili jeszcze dodałam, że muszę koniecznie spojrzeć, co jeszcze napisała i – o ile tylko zostało przetłumaczone na nasza polską mowę – kupić to. Rzeczywiście, Ines Thorn jest niesamowitą pisarką – wystarczy jeden dzień, by połknąć, i to dosłownie, trzysta niemal stron jej powieści. Ta lekkość przy poruszaniu trudnych tematów, ta znajomość realiów z dawnych czasów, te dopieszczone kreacje i widoki, a jednocześnie skomplikowane relacje międzyludzkie i rozterki, które przecież mogą się przytrafić każdemu z nas.
„Kupiecka baronowa” kończy historię rodu – choć sama doskonale wiem, że nie zawsze kończy się sagę wtedy, kiedy się zaplanowało, cicho więc marzę, że autorka jeszcze do tego rodu powróci, jako i ja uczyniłam ze swoimi bohaterami.
Mamy rok 1792. Rewolucja francuska, gilotyna, Marsylianka. Wolność, równości braterstwo. Trójkolorowe kokardy i rządy jakobinów. Co ma do tego wolne miasto cesarskie i to na dodatek w roku wyboru nowego cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego? Jaki ta rewolucja będzie miała wpływ na kupiecką rodzinę Geisenheimerów?
Nie ma tym razem żadnego wielkiego mężczyzny, który by prowadził dom kupiecki. Jest Theda, wdowa po Teodorze. I jest jej trójka dzieci – Jago, który chce być poetą i zamiast siedzieć za pulpitem, układa rymy w kawiarni; Stefan – który z kupiectwem również ma niewiele wspólnego, a rewolucja we Francji pokazuje mu świat z zupełnie nowej perspektywy i kusi swymi ideami; jest w końcu, zaledwie szesnastoletnia, Friederike, która postanowiła podarować ukochanemu to, co miała najcenniejszego. Biedna Theda, nie jeden raz naje się wstydu, nie dwa razy będzie musiała sprowadzić dzieci ze złej drogi i ratować je przed pochopnymi decyzjami. Nie trzy razy… odmawiać swej ręki, w końcu nie minął nawet rok od śmierci męża, a już pojawiają się adoratorzy.
Theda jednak nie jest zainteresowana ponownym zamążpójściem. Nie wierzy w miłość, ponieważ nigdy jej nie zaznała, a przynajmniej zdążyła już dobrze zapomnieć, czym ona może być. I przyrzekła sobie dawno temu, że nie będzie kochać. Wierzy w dom handlowy, choć sama nie jest najlepszym kupcem. Będzie więc starała tak ożenić swego pierworodnego, by to jego małżonka zajęła się pracą. Co z tego wyniknie? Jak Jago, poeta-marzyciel, który szuka muzy, będzie traktował żonę z musu? Czy Stefan pogodzi się z rozlewem krwi, czy nadal będzie stał na stanowisku, że rewolucja może się bez niego powieść? Co zrobi najmłodsza córka, gdy zrozumie, że stała się kobietą, a jej dzieciństwo zostało bezpowrotnie utracone?
Wszystko to we Frankfurcie oczekującym na wojska francuskie, a później przez nie okupowanym. W tle kupcy, Alten Limpurg, bogate salony, dobrze zaopatrzone spichlerze, pojedynki na honor i karczmy, w których proletariat stara się zjednoczyć przeciwko patrycjuszom, opowiadając o tym, jak wspaniale będzie się żyło w porewolucyjnym świecie. Do tego cała galeria niezwykle przedstawionych postaci drugoplanowych.
Gorzko-słodka opowieść o ludzkich dylematach, szukająca odpowiedzi na trudne pytania. Jednocześnie tak prawdziwa i porywająca, że nie sposób się od niej oderwać. Nic, jednie czytać i polecać dalej.
Jeśli zaś chodzi o samo wydanie – jak poprzednio – ładna okładka, niewiele błędów, schludnie i przyjemnie. W sam raz na nadchodzące lipcowe upały, które mają osiągnąć… nie będę straszyć. Szczególnie, że ta powieść z pewnością Was jeszcze trochę rozgrzeje emocjonalnie.

niedziela, 27 maja 2012

Córka drukarza - Ines Thorn

Dlaczego śliczna i cnotliwa Lila udała się do obozu wojskowego z pistoletem i kogo chciała zabić? Jaki jest powód oziębłości Andreasa w stosunku do jego pięknej żony? Dlaczego Marga nie znajduje w swoim mężu wsparcia, a jedynie napotyka na pogardę? Wszystko jednak od początku.
Gutta i Bertram zmarli, doczekali się jednak – jak wiemy – dzieci. „Córkę drukarza” rozpoczyna kondukt żałobny jednego z nich – Gerona. Geron Geisenheimer wsławił rodzinne nazwisko i dzięki niemu ród stał się znany i bardzo szanowany. Gdy umiera… wiadomo – gdy nie wiadomo, w czym jest problem, chodzi o pieniądze. Zaskakujący testament sprawia, że Rieke, żona Andreasa (który jest wnukiem Gerona) jeszcze bardziej znienawidzi swoją szwagierkę Lilę i poprzysięgnie, że położy jeszcze swoją dłoń na spadku po wielkim kupcu i patrycjuszu.
To historia jednej rodziny, ale każda jej odnoga stanowi niejako o własnym losie, jest jednocześnie wplątana w intrygi całości rodziny, ale jest też bytem samym w sobie. Słowami samej Ines Thorn – „tak podobni jak byli do siebie bracia (czyli Andreas i Arno), tak różne były ich żony (Rieke i Lila)”. Pierwsza nie zawaha się przed niczym, by osiągnąć swój cel – zajść w ciążę i spłodzić potomka, który odziedziczy znaczną część majątku. Do czego jest zdolna się posunąć? Oj, nawet się nie spodziewacie. Lila natomiast to uosobienie dobra – mądra, spokojna i pobożna – znakomita żona, perfekcyjna pani domu, matka kochająca dzieci – jednym słowem wzór cnót wszelakich. Jest jednak tylko człowiekiem, a wiadomo – mylić się jest rzeczą ludzką. Lila popełnia więc błąd, który doprowadzi do całej masy przykrych i bolesnych wypadków. Chcąc skryć tajemnicę, którą nosi od wielu lat, będzie musiała znieść upodlenie i chwilową bezdomność, by ostatecznie odnieść zwycięstwo.
To jednak również historia Judith – wdowy, która bardzo pragnie nie być samotna. Nie potrafi jednak wybrać pomiędzy dwoma mężczyznami, którzy zabiegają o jej względy, mimo że jest już niepierwszej młodości (niedługo, jak się obawia, jej córka wyjdzie za mąż i odejdzie z domu). Który z nich okaże się godny tej zacnej damy o wielkim sercu, która cudem chyba tylko uniknęła śmierci, gdy we Frankfurcie panowała czarna śmierć?
Kim jednak jest tytułowa córka drukarza, której pewnego dnia wróżka przepowie, że to ona przedłuży ród, który będzie dalej rósł w siłę? To Marga, kuzynka Arna i Andreasa, która mieszka w Lipsku. Prowadzi drukarnię, którą odziedziczyła po ojcu, jednak nie ma łatwego życia. Daleko jej do patrycjuszowskich wygód frankfurckiej części rodziny, a o miłości ze strony męża powinna już dawno zapomnieć. Wyszydzana, wyzywana i poniżana przez małżonka i syna, stara się nie poddawać. Los się do niej uśmiechnie, przejdzie jednak długą i bardzo bolesną drogę.
Ines Thorn pokazała swój kunszt i uowodniła, że jest prawdziwą mistrzynią. Druga część sagi o wielopokoleniowej frankfurckiej rodzinie kupieckiej w niczym nie ustępuje „Córce kupca”. Wciąga całkowicie i zniewala pod każdym względem. To kupieckie wolne miasto w czasie oblężenia i czarnej śmierci. To ciągłe walki katolików z protestantami i… winionymi za wszelkie niepowodzenia Żydami. Piękna i wzruszająca opowieść o zmaganiach z losem – tymi codziennymi drobnymi problemami, z którymi – mimo upływu czterech wieków – nadal możemy się spotkać każdego dnia i tymi wielkimi – które spowodowane są przez Historię przez wielkie H. Nie ma tu jednak jednej silnej kobiety, która przeciwstawia się swojemu miejscu w społeczeństwie –jak Gutta. Wydaje się, że drugi tom jest jeszcze głębszy, jeszcze mądrzejszy. Każda z bohaterek bowiem jest kobietą z krwi i kości – to nie tylko papierowe lalki, pojawiające się na stronicach książki. One żyją pełnią życia, a każda szuka swojego sposobu, by to życie spożytkować jak najlepiej. Każda ma swoje priorytety i swoje doświadczenia, dzięki czemu żadna nie nudzi. Mężczyźni są może trochę słabiej opisani, ale także każdy z nich jest inny. Autorka nie powiela scenariuszy, ani charakterystyk. Budowani przez nią bohaterowie są tak naturalni, jak to tylko możliwe na czasy, w których przyszło im żyć.
Cudownie, że udało się Thorn wpleść w kilku miejscach – i jak to pięknie uzasadniła – ukochane powiedzonko Gutty – „Głupstwo i błazenada”. Dodała tym delikatnym akcentem sporo smaczku, choć i tak jej książka jest idealnie przyprawiona.
Kilka błędów – zliczyć można na palcach jednej ręki. Naprawdę nie mogę się przyczepić. Książka z piękną okładką – po prostu dobrze wykonana. Jeśli już musiałabym się pożalić – kto wpadł na pomysł, by na grzbiecie tytuł napisać w poziomie, kiedy na pierwszym tomie jest w pionie? Teraz, kiedy książki stoją obok siebie, wygląda to naprawdę dziwnie. Tyle ode mnie – wkrótce zabieram się za trzeci tom – kończącą sagę – „Kupiecką baronową”.



czwartek, 27 października 2011

Córka kupca - Ines Thorn




Pierwszy tom sagi. Nie mogę się doczekać kolejnych!
Niemcy, noc sylwestrowa, początek nowego wieku. Tej nocy, 1 stycznia roku pańskiego 1500 na świat przychodzi chłopiec. To niedobry znak, tym bardziej, że poród jest trudny i do tego… pośladkowy. Ojciec się go wyrzeka i dziecko trafia do służącej.
Gdy ma kilkanaście lat, trafia do zakonu i tam dowiaduje się, że ludzie mają imiona. Jemu braciszkowie nadadzą imię Bertram. Przez lata uczy się wiele, czyta i liczy i zastanawia się, jakie jest jego miejsce na świecie. W końcu zrozumie i postanowi spełnić marzenia – zostać kupcem. Wyrusza w podróż do Frankfurtu i tam poznaje Guttę, córkę bogatego i cenionego kupca.
Gutta zawsze kochała pracę w kantorze ojca. Zupełnie nie interesowało jej małżeństwo, piękne suknie, makijaże i bale. „Głupstwo i błazenada” zwykła o nich mówić. Wiedziała, że jeśli będzie miała wyjść za mąż to jedynie za kogoś, kto będzie w stanie to uszanować i da jej wolność, a nie uwięzi w sypialni.
Czy związek tych dwóch, jakże różnych od siebie ludzi, których prawdziwą miłością jest handel ma szansę na przetrwanie? Czy w końcu będą potrafili przyznać, że się pokochali i wybaczyć sobie te wszystkie lata, gdy się ranili? Czy Bertram w końcu pogodzi się ze swoim najzagorzalszym przeciwnikiem – Ludovikiem?
To piękny obraz kupieckiego Frankfurtu i niebanalni bohaterowie, obok których nie sposób przejść obojętnie. Pokazuje, jak trudno jest odnaleźć się w świecie pełnym zabobonów. Bertram najbardziej kocha córkę, która przyszła na świat w ten sam sposób, co on. Niemalże nienawidzi swej pierworodnej, która nie była chłopcem, a przecież dziewczynki generują jedynie koszty, a chłopcy zarabiają pieniądze. Jak zareaguje na to stwierdzenie Gutta, która przecież całe dni dzieli między wychowywanie dzieci i kantor męża?
Ciekawie napisana, czasami trochę zabawna, nieraz gorzko-słona powieść o ambicjach i poświęceniach, a także trudnej miłości, która zdaje się niemożliwa. Czy jednak na pewno?