Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą G. K. Chesterton. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą G. K. Chesterton. Pokaż wszystkie posty

piątek, 3 stycznia 2020

Człowiek, który był Czwartkiem. Koszmar senny – Gilbert K. Chesterton

Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Poznań 2019
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 232
Tytuł oryginału: The Man Who Was Thursday
Przekład (z j. angielskiego): Tomasz Bieroń
ISBN: 978-83-8116-782-6





Choć na Dune Fairytales możecie znaleźć na razie recenzję zaledwie jednej książki autorstwa Chestertona, to miałam okazję przeczytać ich już kilka. A następnie jeszcze zapoznać się z jego biografią, która wyszła spod pióra Krzysztofa Sadło. Dzisiaj kilka słów o powieści zupełnie innej od wszystkich, na której lekturę czekałam dość długo, a teraz doczekałam się dzięki wydaniu jej nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. 
Jest to naprawdę oryginalna, cudownie dziwaczna, prowokująca do myślenia opowieść o angielskim detektywie nazwiskiem Syme, który infiltruje grupę anarchistów. Tajemnica, przygoda, powieść szpiegowska, satyra społeczno-polityczna, filozoficzne rozważania, studia psychologiczne, surrealizm, absurd... mnóstwo chrześcijańskiej symboliki, która uwidacznia się dopiero z postępem lektury. Zresztą tak dzieje się w większości powieści Chestertona, protestanta z urodzenia, który dokonał konwersji na katolicyzm.
„Człowiek, który był czwartkiem...” to wyjątkowa książka, która zaczyna się od powieści szpiegowskiej, tajemniczej policji infiltrującej anarchistów i swoistej gry w chowanego. Dość wcześnie pojawiają się filozoficzne wędrówki, które później staną się niejako osią powieści. Stół w barze, który okazuje się windą prowadzącą do lokalnej, podziemnej siedziby anarchistów, jest początkiem prawdziwej jazdy bez trzymanki", która z każdą chwilą staje się bardziej wyboista, dzika i na pewno coraz dziwniejsza.
Nie trzeba być praktykującym chrześcijaninem, aby zrozumieć lub wyciągnąć coś z tej historii, ale część alegorii może umknąć czytelnikowi, który nie jest zaznajomiony z podstawami Księgi Rodzaju. Kostiumy noszone pod koniec książki, przedstawiają to, co zostało stworzone w danym dniu. Niedziela, „szabat”, „pokój Boży”... Nie bez znaczenia jest również imię dziewczyny, którą polubił Syme, Rosamond, co po łacinie oznacza „Różę Świata”, tytuł nadawany zwykle Maryi Dziewicy.
Powieść czyta się po prostu doskonale i na długo pozostaje ona w pamięci. Choćby ze względu na takie cytaty jak ten z ostatniego rozdziału: Dlaczego każda najmniejsza rzecz na ziemi toczy wojnę ze wszystkimi innymi? (...) Dlatego, aby temu bluźniercy szatanowi można było rzucić w twarz jego największe kłamstwo, abyśmy naszymi łzami i cierpieniem zasłużyli na prawo powiedzenia mu prosto w oczy: <kłamiesz!>..
Mamy tu magiczny realizm, filozofię i humor, a wszystko to u Autora, który wielu kojarzy się głównie z książkami o chrześcijańskiej ortodoksji, więc i dla wielu może okazać się nieco zaskakujące.
Nie zawiodłam się! To najciekawsza książka Chestertona, z jaką się dotychczas spotkałam. Gorąco polecam!



 
 



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

wtorek, 30 grudnia 2014

Obrona rozumu – Wybór publicystyki – G. K. Chesterton

Wydawnictwo: Fronda
Warszawa 2014
Oprawa: twarda
Liczba stron: 411
Przekład (z angielskiego): Jaga Rydzewska
ISBN: 978-83-64095-43-6





"Obrona rozumu" G. K. Chestertona to wybór esejów tego wybitnego angielskiego pisarza. Kończy się w ten sposób pewien cykl, którego wcześniejsze tomy nosiły następujące tytuły: "Obrona świata", "Obrona człowieka" i "Obrona wiary". Dla wyjaśnienia dodam, że żadnego z nich nie miałam jeszcze okazji czytać, choć do dzieł Chestertona zabierałam się już od dłuższego czasu.
Jakie więc są moje wrażenia z lektury "Obrony rozumu"?
Jak wspomniałam (co zresztą wynika z podtytułu), książka jest zbiorem publicystyki, przede wszystkim z lat 1930-1936. Można tu znaleźć zarówno całe eseje, jak i ich fragmenty, czy skróty.
Tekstów jest naprawdę dużo, bo aż 95. Poruszają przeróżne problemy, jedne są dłuższe, inne krótsze. Wszystkie jednak napisane inteligentnie, wręcz błyskotliwie, czasem z dużym poczuciem humoru, zawsze zaś z szokującą spostrzegawczością zjawisk, co cechuje Chestertona.
O czym pisał Chesterton w latach 30 ubiegłego stulecia (choć zaznaczam, że niektóre eseje pochodzą z lat 50, a nawet 70)? O moralności, historii, przyszłości. O bluźniercach, bigoterii i przemijaniu. O kulturze, narodach Europy, wolności, kobietach i amerykańskim ideale. W końcu o reliktach średniowiecza, smaku życia i niepraktycznej edukacji. O tej ostatniej, wydawało mi się, szczególnie często wspominał. Odnoszę wrażenie – i na podstawie tego wyboru esejów trudno raczej mieć inne zdanie – że Chesterton był bardzo krytyczny wobec tego, co ówcześni mu ludzie uważali za postęp kultury. Dostrzegał, że zabija on różnorodność, prowadząc do sztucznej unifikacji. Ogromy wpływ na to ma system edukacyjny, którego Autor zdaje się zdecydowanym krytykiem. Czy jednak daje receptę na "złoty środek"? Nie wiem, ja takiego w jego esejach nie znalazłam.
W trakcie lektury, niczym gromy z jasnego nieba, spadały na mnie cytaty warte zapamiętania. Może mieliście już okazję się z nimi zapoznać w moich kanałach social media. Jeśli nie, to serdecznie zapraszam. Słowa Chestertona warto poznawać i nad nimi rozmyślać. Zgłębienie tej lektury pozwoliło mi dostrzec pewne zjawiska, z których niby zdawałam sobie sprawę, ale które uważałam za marginalne i niewiele znaczące we współczesnym świecie. Dzisiaj wydają mi się zdecydowanie bardziej istotne i sądzę, że każdemu przydałoby się poświęcić trochę czasu na ich przemyślenie.
Zarzuty stawiane przez jemu współczesnych, które dotyczyły wiary, Kościoła, katolicyzmu – odpiera Chesterton logicznie i brawurowo. Trudno dalej polemizować z jego argumentami. Szkoda, że jest tak słabo znanym pisarzem (przynajmniej w Polsce).
Książka wydana została w twardej oprawie, jest bardzo ładna. Drobiazgowo zadbano o szczegóły, dzięki czemu druk jest miły dla oka. Niestety trochę gorzej tym razem z korektą. Znalazłam więcej błędów niż zwykle w pozycjach wydawanych przez Frondę. Niby niedużo, ale jednak w przypadku niektórych wydawnictw ma się bardzo wysokie wymagania – wszak sami tak wysoko postawili sobie poprzeczkę. Poza tym jednak nie mam żadnych zastrzeżeń. O dziwo też, choć jest to książka raczej naukowa, czyta się ją szybko i przyjemnie.






Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Fronda