Każdy z nas na pewnym etapie życia poznaje historię Frankensteina. Oczywiście, nie każdy czyta powieść Mary Shelley, większość zna postać z filmów. Nie zmienia to jednak faktu: Frankenstein jest postacią kultową, rozpoznawalną, a proces powołania go do „życia” wciąż budzi emocje. Być może nie są to już groza i biegnące wzdłuż kręgosłupa dreszcze – zbyt przywykliśmy do różnych nadnaturalnych zjawisk i stworzeń w szeroko pojętej kulturze. Możliwe, że dzisiaj budzi lęk jednie u najmłodszych. Niewątpliwie jednak pobudza do myślenia i wciąż intryguje. Nie dziwi więc, że Witold Jabłoński i Sławomir Folkman postanowili trochę nam tę opowieść przybliżyć, przekładając ją na bardziej współczesny język odbioru. Ich „Prawdziwa historia Frankensteina” zawiera w sobie zarówno dawkę emocji generowaną przez oryginał, jak i bardzie przystępną dla współczesnego czytelnika formę.
Głównym bohaterem powieści jest Oscar Hauke, którego poznajemy lepiej jako Vossa. Na pierwszych kartach widzimy go uciekającego z pożar, który sam wywołał. Co podpalił, kogo zabił, dlaczego to uczynił? Nie wiemy. I od razu zaznaczę – w pierwszym tomie się tego nie dowiemy. W czasie ucieczki jego wzrok pada na jedną z witryn sklepowych i oto ukazuje mu się powieść Mary Shelley. Razem z Vossem cofamy się o kilka lat, by poznać szczegóły dotyczące jego spotkań z autorką i skandalistką, którą wówczas jeszcze nie była.
I tak powoli poznajemy naszego bohatera. Najpierw przez prymat jego dorosłego życia, w którym ma już wiele tajemnic, a to, co ujawnia Mary jest tylko niewielkim skrawkiem, przerażającej, prawdy. Kolejne interludium jest dalszą ucieczką z pożaru. Tak: interludia w tej powieści są czymś wyjątkowym i niespotykanym we współczesnych powieściach, dodającym tej dziewiętnastowiecznego klimatu, a jednocześnie nie są li tylko przerostem formy nad treścią, ponieważ w piękny sposób przenoszą nas do różnych okresów życia Vossa i ukazują jego charakter.
Śmierć towarzyszy Vossowi od dzieciństwa. Najpierw w Inowrazlawiu, gdzie jest świadkiem straszliwej epidemii. Śmierć dzieci z sąsiedztwa (jak i setek innych osób), a w końcu i rodzonego brata to jedna z tragedii. Większą zdaje się jednak być, pozostawiająca rysę na całym jego życiorysie, świadomość tego, że jego ojciec, medyk, nie potrafi nad tą straszliwą chorobą zapanować. Że nie jest w stanie ulżyć w cierpieniu, a tym bardziej śmierci zatrzymać. To wówczas Oscar przysięga sobie, że on wynajdzie panaceum na śmierć. Z tym marzeniem, z tym celem idzie dalej w przyszłość i ono będzie go napędzało do podejmowania kolejnych działań.
Wyjazd na wieś, który miał się okazać oddechem i nowym początkiem, kończy się kolejną śmiercią. Nie tylko Voss nie może jej zaradzić, ale wręcz ją powoduje. Jak wpłynie to na młodego człowieka, któremu przyświeca cel ratowania życia? I jaki skutek będzie miało dla jego rozkwitającej miłości?
„Nowy Prometeusz”, bo tai tytuł nosi pierwszy tom powieści, to przebogata galeria różnych postaci. Niektóre zakreślone są tylko ogólnie, lecz te najważniejsze poznajemy całkiem dobrze. Charakterystyka Vossa, złożona, skomplikowana, ukazana zostaje poprzez wydarzenia dla niego ważne. To one tłumaczą jego decyzje, jego podejście do różnych zagadnień, w końcu swoiste zafiksowanie się na przywracaniu umarłych do życia.
Autorzy wspaniale zarysowują ówczesny świat, oddając jego realia na najrozmaitszych płaszczyznach. Ponadto powieść charakteryzuje się pięknym, delikatnie stylizowanym językiem i wartką akcją. Choć przyznaję, że na początku czytało mi się ją trochę trudno, to już w okolicy trzydziestej strony się to zmieniło i książka do końca była bardzo wciągająca i ciężko było mi się od lektury oderwać. A burza nigdy już dla mnie nie będzie taka sama jak wcześniej – Voss ją odmienił.
Autorzy wyśmienicie ukazali nie tylko złożoność ludzkiego umysłu, ale i to, jak w XIX wieku na wyobraźnię działały najnowsze odkrycia w dziedzinie medycyny i jak medycyna (czy ogólniej: nauka) przenikała się z zabobonami i – modnym w owym czasie – przywoływaniem duchów. A maska lisa, którą Oscar nieraz zakłada jest również bardzo symboliczna. Wszystko w tej książce ma głęboki sens i tworzy wyjątkowy klimat, do którego z wielką chęcią powrócę, gdy ukaże się tom drugi.
Prawdziwa historia Frankensteina. Nowy Prometeusz – Witold Jabłoński i Sławomir Folkman
Wydawnictwo: Studio Komputerowe KALADAN
Łódź 2022
E-book
Liczba stron: 444
Grafiki i ilustracje: Mariusz Migałka
ISBN: 978-83-9646-691-4