Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

wtorek, 3 kwietnia 2018

Samotnia (tom 2) – Charles Dickens

Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Poznań 2018
Oprawa: twarda z obwolutą
Tytuł oryginału: Bleak house
Przełożył (z angielskiego): Tadeusz Jan Dehnel
Ilustracje: H. K. Browne
Liczba stron: 688
ISBN: 978-83-8116-185-5





O ile pierwszy tom "Samotni" bardzo mi się podobał, o tyle... drugim jestem zachwycona jeszcze mocniej. Choć ma i swoje słabsze strony.
Wydaje mi się, że akcja znacznie przyspieszyła, właściwie brakuje już zdecydowanie za długich opisów. Oczywiście, opisy są. Oczywiście, jak na Dickensa przystało, bywają długie. Jednak zauważyłam, że jakoś ta długość mniej nuży, nawet przy ogólnym zmęczeniu i niecierpliwości, która ogarnie w pewnym momencie każdego czytelnika. Wszak bardzo chcemy dowiedzieć się, co też wydarzy się dalej...
Estera poznaje prawdę o swoim pochodzeniu. A przynajmniej najważniejszą jej część. Początkowo trudno jej się z tym wszystkim pogodzić, choć nie czuje urazy do matki, a pała do niej wielką miłością. Cóż, w końcu to Estera. Ona zawsze w każdym dostrzeże plusy, każdemu wybaczy, nad każdym się pochyli, każdemu zechce nieść pomoc. Ta ostatnia cecha zaprowadzi ją aż do granicy śmierci i nie pozostanie bez wpływu na dalsze losy tak jej samej, jak i kilku przynajmniej innych bohaterów "Samotni".
Również opowieść o Adzie i Richardzie nabierze kolorytu, a w ich otoczeniu pojawi się przynajmniej jeden osobnik, który będzie miał na to kolosalny wpływ. Stosunki w rodzinie stworzonej przez Johna Jarndyce'a ulegną zmianie i to nie zawsze na korzyść. Przed niektórymi pojawią się piękne perspektywy na szczęśliwe życie, przed innymi zachmurzy się niebo.
Mocną stroną drugiego tomu powieści Dickensa jest nie tylko szybsza akcja i jeszcze więcej jej zwrotów. Bo tych ostatnich doprawdy nie zabraknie. Nadal znajdziemy tu głębokie spojrzenie na angielskie społeczeństwo, wciąż opowieści o niektórych bohaterach będą tryskały poczuciem humoru, o innych Autor opowie z ironią, jeszcze innych przedstawi w sposób chłodny. Pojawią się na scenie nowe postaci, a także rozwinięte zostaną wątki tych, których obecność została wcześniej jedynie zasygnalizowana, bądź nie mieliśmy pojęcie, w jaki sposób de facto wpiszą się w całość historii. 
Oprócz wątku Estery najbardziej przypadło mi do gustu opowiadanie o panu George'u. Choć i Caddy wciąż wnosi niemało ciepła i radości, mimo że jej losy nie zawsze pozostają przecież różowe. Wspaniałe są również, dla mnie często zupełnie niespodziewane, zwroty akcji. Zaskoczona byłam przynajmniej kilka razy, a to dla mnie bardzo ważne w czasie lektury. Fabuła zbyt łatwa do przewidzenia jest po prostu... nudna. 
Zakończenie okazało się całkowicie nieprzewidywalne. W całej rozciągłości. Piękna wisienka na przepysznym literackim torcie.
Nadal mamy tu do czynienia z pięknym językiem, przemyślaną, doskonale skonstruowaną fabułą, bohaterami z krwi i kości, wspaniałymi ilustracjami, naprzemienną narracją Estery i wszechwiedzącego Autora oraz z portretem współczesnego mu społeczeństwa. Niestety w tym tomie, co już nie jest winą Dickensa, znalazłam bardzo dużo błędów i to już niemal od pierwszych stron. To właściwie jedyny, choć znaczący, minus drugiego tomu "Samotni".
Na zakończenie Wydawnictwo "częstuje" nas kilkoma słowami od tłumacza. Zdziwiłam się bardzo, że tłumaczenie to ma już niemalże 45 lat. Warto tym bardzie zapoznać się również z tymi kilkoma stronami zapisanymi w 1973 roku – rzucają one światło na pewne ciekawe kwestie związane nie tylko z samą powieścią.
Jeśli pominąć błędy, to drugi tom "Samotni" prezentuje się jeszcze lepiej od pierwszego i polecam lekturę każdemu, kto dotarł do końca pierwszego tomu. Choć wydaje mi się, że to polecenie jest zbędne – wszak każdy, kto przeczytał już wcześniejsze ponad sześćset stron z pewnością będzie chciał czytać dalej. Choćby po to, by dowiedzieć się czy proces Jarndyce przeciwko Jarndyce dobiegnie końca i jaki będzie miał wpływ na dalsze losy poznanych już bohaterów.
 






Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz