Kolejne
Warszawskie Targi Książki za nami. Choć minęło już trochę
czasu, zasiadam do tego krótkiego reportażu dopiero dziś (z
powodów zdrowotnych). To moje pierwsze WTK od czterech lat.
Wyczekane i wytęsknione – i muszę przyznać, spełniły wszystkie
moje oczekiwania. Chociaż byłam jedynie w sobotę, a nie tak jak
dotychczas – we wszystkie dni targowe.
Na
początek słów kilka o ciekawych spotkaniach. Najpierw długo – a
czegoś innego by się spodziewać – kolejka do Andrzeja Pilipiuka,
który podpisywał kolejny tom ze zbiorem opowiadań zatytułowany
„Zły las”. Oczywiście podpisywał też wszystkie inne książki,
z którymi przyszli do niego fani. Kolejka, jak to zwykle bywa,
zakręcała wielokrotnie, a ludzi chętnych, by otrzymać podpis i
porozmawiać z panem Andrzejem nie brakowało. Atmosfera kolejkowa
przemiła, a i sam autor, jak zwykle, zagadywał każdego kolejnego
fana. Otrzymałam kolejne 5 autografów, a właściwie dedykacji dla
mnie oraz 5 obrazków z konikami, które Andrzej Pilipiuk namiętnie
wrysowuje w moje książki. Można powiedzieć, że mam już całą
konnicę dla armii – teraz pozostaje jedynie szukać chętnych
rycerzy. Z ciekawostek, które udało mi się uzyskać dwie
najważniejsze: kolejny zbiór opowiadań powinien pojawić się już
na jesieni tego roku (cytuję: „wziąłem kredyt i muszę teraz
więcej pisać”). Druga, być może ciekawsza dla Was, a może i
nie – Andrzej Pilipiuk planuje napisać kolejny cykl nawiązujący
do „Oka Jelenia”. Tak, tak, dobrze się domyślacie – o tej
drugiej grupie badawczej, która szukała tajemniczego Oka Jelenia.
Osobiście nie mogę się już doczekać.
Kolejne
przemiłe spotkanie, tym razem z Ałbeną Grabowską, autorką między
innymi „Stulecia Winnych”. Serial na podstawie trylogii emitowany
przez TVP1 stał się w ostatnim czasie bardzo popularny wśród
widzów, a jego ostatni odcinek widzieliśmy w Dzień matki. Teraz
wiemy, że trwają już prace nad kolejnym sezonem, który będziemy
mogli oglądać na wiosnę przyszłego roku. Nie mogę się już
doczekać, ponieważ „Stulecie Winnych” to jedna z moich
ulubionych sag rodzinnych. Pani Ałbena zaprasza również na
spotkanie autorskie w Brwinowie, już 2 czerwca. Może ktoś z Was
pojawi się na nim. Ja niestety tym razem nie dam rady. Była to
bardzo miła, spokojna i radosna rozmowa ze wspaniałą autorką,
która pisze nie tylko dla dorosłych, ale również dla dzieci i
młodzież. Tym razem podpisywała swoją najnowszą książkę
właśnie dla tych ostatnich. Ja natomiast powolutku przymierzam się
do zakupu książki kucharskiej rodu Winnych. Nie ma się co dziwić–
w końcu kocham gotować, a Bronia Winna z pewnością jest sporym
autorytetem jeśli chodzi o sprawy kuchenne. Spotkani dla mnie to
również dwa kolejne autografy oraz zdjęcie z autorką.
Pan
Jacek Ostrowski podpisywał swoją najnowszą powieść „Czarny
wdowiec”. To jeden z dwóch tytułów tego autora, których na
razie nie czytałam. Sami zresztą możecie spojrzeć – na blogu
znajduje się mnóstwo recenzji jego książek. Śledzę jego karierę
od kilku dobrych lat i mogę gorąco polecić – teraz również
jako człowieka, z którym miałam okazję chwilkę porozmawiać.
Poza wspólnym zdjęciem wymieniliśmy kilka uwag, między innymi
dotyczących zagrożeń wychowaniu współczesnych dzieci. Pan Jacek
namawiał mnie również do tego, bym jak najszybciej wróciła do
pisania. Kto wie, może już całkiem niedługo. Na razie
przygotowuję dla Was trochę inną niespodziankę, ale o tym na
razie cicho sza. Pan Jacek Ostrowski również zaprasza na kolejne
spotkanie autorskie również w Warszawie, już 5 czerwca.
Poza
spotkaniami autorskimi odbyłam również kilka przemiłych rozmów z
osobami pracującymi w różnym wydawnictwach. Bardzo serdecznie
dziękuję za poświęcony mi czas pani Lucynie Rurarz z Wydawnictwa
Jedność. Spotkania z Panią to zawsze czysta przyjemność. Z
Targów przywiozłam jedną z najnowszych pozycji Wydawnictwa –
„Maszyny Leonarda”, której recenzja już wkrótce pojawi się na
Dune Fairytales. Poza mnóstwem fantastycznych, ciekawych, kolorowych
książek na stoisku znajdowały się również właśnie maszyny
Leonarda – drewniane modele zostały stworzone na podstawie
projektu geniusza da Vinci i można było obejrzeć nie tylko sposób
ich działania, ale również to jak je składać. Można je zakupić
na stronie Wydawnictwa. Wspaniała zabawka nie tylko dla dzieci.
Bardzo ładnie wykonane, wyglądające na trwałe. Myślę, że
byłyby ozdobą w każdym domu, a i wielką atrakcją zarówno dla
dzieci, jak i dla dorosłych. Trochę więcej na ten temat
znajdziecie w mojej recenzji, która prawdopodobnie ukaże się w
okolicach 10 czerwca.
Niespodzianka
dla Was, a dla mnie wielka radość – nawiązałam kontakt z
kilkoma kolejnymi wydawnictwami. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to w
najbliższych miesiącach na Dune Fairytales pojawią się recenzje
książek właśnie z nich. Na razie nie będę zdradzać o jakie
wydawnictwa chodzi. Jest ich jednak przynajmniej trzy, w tym jedno z
książkami dziecięcymi.
Oczywiście nie potrafiłam odmówić sobie wymiany książkowej. Totalnie byłam zaskoczona długością kolejki (wytrzymałam godzinę stojąc i czekając pod drzwiami). Ale było warto – wróciłam do domu z pięcioma fantastycznymi książkami, a i mojemu mężowi później udało się wymienić kolejnych pięć. Jedną z nich właśnie kończę czytać (trochę czasu spowodowane koniecznością leżenia w łóżku po operacji). W kolejce poznałam kilka bardzo miłych książkoholików, Wymiana po czterech latach troszkę się zmieniła i muszę przyznać, że na dobre. Stan książek wyjątkowo pozytywnie mnie zaskoczył, a i wybór był naprawdę duży. Poza książkami z wymiany oraz łącznie ośmioma książkami, w których uzyskałam dedykacje z autografami autorów (i oczywiście „Maszynami Leonarda”), przyniosłam do domu mnóstwo fantów – przynajmniej kilkanaście prześlicznych zakładek z różnych wydawnictw, plakaty (tym razem głównie z myślą o dzieciach), zawieszki na drzwi, całą siatkę wspaniałych katalogów z ofertami, w tym z również zapowiedziami wydawniczymi na najbliższe miesiące.
Z
roku na rok oferta Targów jest coraz ciekawsza. Nie ogranicza się
tylko i wyłącznie do książek, ale również do świata
okołoksiążkowego. Dlatego były również stoiska z przeróżnymi
zakładkami oraz takie mniej typowe: wydawnictwa gier, puzzli,
układanek, gry naukowe dla dzieci (Czuczu, Kapitan Nauka). Na
stoisku wydawnictwo Nowa Baśń można było kupić fanowskie
koszulki „Wojowników”. Jak już wcześniej wspomniałam, na
stoisku Wydawnictwa Jedność można było zakupić maszyny stworzone
na podstawie projektów Leonarda da Vinci, z kolei na stoisku Vocatio
można było zobaczyć fantastyczne wydanie „Biblii pierwszego
Kościoła”. Na poziomie zero jak zwykle strefa komiksów, choć
nie tylko: mnóstwo stoisk z różnymi gadżetami, poduszkami,
bluzami, zabawkami. Ogólnie takie troszkę festyn, troszkę konwent,
troszkę targi – na pewno mnóstwo frajdy dla młodszych
uczestników i oczywiście dla fanów komiksów.
W
strefie autografów komiksowych panował, o dziwo, w tym roku
porządek. Nie było przepychanek kolejkowych, pełna kulturka.
Praktycznie wszyscy goście dopisali (i dorysowali) oprócz Bogusława
Polcha, który nie dotarł z powodów zdrowotnych. Ciekawym akcentem
było rozdawanie sygnowanych nalepek z rysunkami własnego autorstwa
przez Tadeusza Baranowskiego.
Ogólnie
uważam że targi były bardzo udane. Wróciłam z nich niesamowicie
zadowolona. Przemiła atmosfera, fantastyczni ludzie, książkoholicy
jak się patrzy. Naprawdę wielu wspaniałych autorów, do których
kolejki ciągnęły się niczym długie węże. A z kolei, co bardzo,
bardzo, bardzo na plus – nie było długiej kolejki na wejściu dla
tych, którzy mieli już wejściówki wykupione przez Internet. Na
szczęście nie musiałam czekać w tej długiej kolejce do
wykupienia wejściówek, ona była trochę przerażająca. Dobrze, że
pogoda dopisała tym razem i nikt nie musiał stać w ulewnym deszczu
jak to nieraz bywało.