Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2019
Oprawa: miękka
Liczba stron: 326
Tytuł oryginału: Lady Almina and the Real Downton Abbey: The Lost Legacy of Highclere Castle
Przekład (z j. angielskiego): Jerzy Łoziński
ISBN: 978-83-8116-663-8
Jako wielka fanka serialu "Downton Abbey" nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki. Na dodatek dzisiaj właśnie mamy polską premierę pełnometrażowego filmu będącego kontynuacją serialu. Czy osiągnie równie spektakularny sukces to się okaże. Wierzę, że tak właśnie będzie. Tymczasem nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka w najbliższą środę wyjdzie polska edycja książki opowiadającej o losach prawdziwego Downton Abbey, czyli Highclere i jego mieszkańców. Tak więc recenzja przedpremierowa, a premiera już za parę dni, za dni parę...
Serial, wielokrotnie nagradzany, jest jednym z moich ulubionych, a bożonarodzeniowa płyta Downton Abbey jest jedną z tych, które w okolicach Świąt słucham najczęściej. Opowieść o rodzinie Crawleyów wzbudzała emocje w każdym odcinku serialu, a ostatni odcinek każdego sezonu sprawiał, że przez kolejne miesiące z wielką niecierpliwością czekałam na następny. Wiele więc oczekiwałam po tej książce, choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że na jej stronach nie znajdę żadnego ze znanych mi bohaterów. Ale... jest miejsce. Miejsce, które pokochałam i które widziałam oczami wyobraźni, kiedy o nim czytałam. Bo dla każdego, to serial zna, Downton Abbey ożywa na stronach "Lady Alminy...".
Autorka książki, Fiona, jest ósmą hrabiną Carnarvon. Almina była piątą hrabiną, żoną piątego i matką szóstego earla Carnarvon. Dlatego Autorka mogła skorzystać z bogatego archiwum rodzinnego, co uczyniła. Kwerendę przeprowadziła na podstawie listów, fotografii, zapisków i artykułów prasowych, a także wykorzystała całkiem imponującą, jak na książkę, która nie jest pracą historyczną, bibliografię. Z tyłu książki znajduje się spis przeszło trzydziestu pozycji, do których zainteresowani mogą sięgnąć, by więcej dowiedzieć się o czasach, w których przyszło żyć lady Alminie.
Jest to postać naprawdę nietuzinkowa. Nieślubna córka Alfreda de Rothschilda i "jego francuskiej utrzymanki" zostaje w wieku dziewiętnastu lat żoną szlachcica. Człowieka z tytułem, włościami, szanowanego, bywającego na królewskim dworze. Zadłużonego. Ratuje go swoim majątkiem (czy też raczej majątkiem ojca), jednocześnie sama zyskując tytuł i poważanie wśród angielskiej szlachty. Jednak nie jest to typowe małżeństwo, na którym korzystają dwie rodziny, a młoda para jest poniekąd zmuszona do wzięcia udziału w wielkiej szaradzie. Lord i lady Carnarvon naprawdę się kochają, tworzą zgrane małżeństwo, doczekują się dwojga dzieci i razem przechodzą przez wiele lat wzlotów i upadków. Ich ukochanego Highclere, Wielkiej Brytanii i całego świata, bo przecież nadchodzi Wielka Wojna.
Ta książka to nie powieść. Nie znajdziecie tu dialogów, ani typowej powieściom akcji. Nie jest to również typowa książka biograficzna. Opowiada większą historię. Nie tylko życia samej lady Aminy, ale i całego ówczesnego społeczeństwa. Choć, ku memu zdziwieniu i – co tu dużo mówić – pewnemu niezadowoleniu, niewiele jednak poświęcono miejsca służbie pracującej w majątku i na zamku. Odniosłam wrażenie, że o pracownikach Highclere wspomina się jedynie wówczas, gdy idą na wojnę (i często z niej nie wracają), albo dla porównania wydatków hrabiny do zarobków jej służących.
W fascynujący, barwny sposób Autorka opisuje wielkopańskie życie, podróże po Europie i do Egiptu, odkrycie grobowca Tutanchamona, "małe bale" dla tysiąca gości, przyjęcia wydawane na cześć następcy tronu. Konfrontuje to wszystko z ogromem zniszczeń i zmian, jakie przyniosła pierwsza wojna światowa. Nie skupia się li tylko na posiadłościach Carnarvonów. Razem z bohaterami jesteśmy też m.in. w okopach na zachodnim froncie wojny. Pośród czyhającej w każdej chwili śmierci, błota, deszczu, gazów bojowych, krwawiących ciał i dołów pełnych trupów. Bo na czas wojny nawet Carnarvonowie szli do walki. Mężczyźni z bronią w ręku, kobiety w pielęgniarskich fartuchach. Brat i syn lorda walczyli na różnych frontach. Lady Almina zakładała szpitale dla żołnierzy. Szpitale, na które nie szczędziła pieniędzy i własnego czasu, ciężkiej pracy i nieprzespanych nocy. Bo nie tylko na nie łożyła. Dzień po dniu opiekowała się rannymi, wyznając zasadę, że tak samo ważne jak uleczenie ciała, jest wyleczenie ducha. A wszyscy dzisiaj wiemy, co z umysłami żołnierzy robiły długie miesiące w okopach pierwszej wojny światowej.
Książkę czyta się bardzo dobrze, jest napisana w taki sposób, że trudno się od niej oderwać, mimo że nie jest powieścią. Jednak dla osób, które liczą na wielkie afery, romanse, czy inne tak dzisiaj popularne atrakcje, które mogą być pokazane w serialu czy filmie, może się okazać ciężką przeprawą. Bo i owszem, są tu wypowiedzi bohaterów, lady Fiona przytacza ich całkiem sporo, ale to jedynie monologi i to krótkie. Myślę jednak, że każdego fana Downton Abbey ta książka zadowoli.
Szkoda tylko, że błędów znalazłam w niej znacznie więcej niżbym chciała. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że w wersji finalnej już ich nie będzie. Może ktoś z Was zechce się podzielić informacjami na ten temat po przeczytaniu książki zakupionej w księgarni?
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka: