Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

piątek, 11 września 2020

Moje emocje. Pokazuję, co czuję – Stephanie Couturier

 

Wydawnictwo: Jedność
Kielce 2020
Oprawa: miękka
Liczba stron: 52
Ilustracje: Maureen Poigninec
ISBN: 978-83-8144-267-1
 
 


 



Jeśli czytacie Dune Fairytales od jakiegoś czasu, z pewnością zauważyliście, że sporo czytamy o emocjach (a jeszcze wiele z książek na ten temat nie doczekało się, z braku czasu, recenzji). Szczególnie pozycji przeznaczonych dla dzieci, które jeszcze trudniej od dorosłych sobie z nimi radzą. Tym razem chcę napisać kilka słów o książce nieco innej od poprzednich.
Dlaczego innej? Bo to swoiste połączenie książki i zeszytu ćwiczeń. Główną bohaterką jest Zosia, choć w różnych miejscach pojawiają się także inne dzieci. Zosia, jako narrator, zwraca się bezpośrednio do dziecka, mówiąc do niego, prosząc go o zrobienie czegoś, zadając mu pytania wprost. Uważam, że to bardzo zbliża ją do czytelnika. Ja, oczywiście, mam przez to nieco utrudnioną lekturę, ponieważ muszę wszystkie "ty" zmieniać na "wy" itd, ale i tak widzę, że Dziewczynkom taka narracja bardzo się podoba. 
Jednak nie na sposobie narracji buduję moja opinię o inności tej pozycji. Poza krótkimi historyjkami, typowymi dla życia dzieciaków, na oko przedszkolnych, mamy tu mnóstwo zabawy. Są ćwiczenia ruchowe do wykonania. Są kolorowanki. Są naklejki. Rysunki do dokończenia. Puzzle do ułożenia. Szlaczki do narysowania. Różnice do znalezienia. Można by tak dalej wymieniać, bo zadania są różnorodne, a ich katalog naprawdę bogaty. 
Dzieciom towarzyszy siedem stworków uosabiających siedem emocji, które młody czytelnik poznaje. Każda emocja jest również w innym kolorze, więc nawet z boku można rozpoznać, co będzie na danej stronie. To dobry sposób na pokazanie dzieciaczkom możliwości uporządkowania różnych spraw. Ponadto ułatwia szybkie szukanie. 
Z tyłu książki znajdziemy jeszcze memory do wycięcia (proponuję skserować i dopiero wycinać i nie niszczyć książki, szczególnie, że wówczas można to memory wykorzystać ponownie, jeśli pierwsze uległoby zniszczeniu). Ciekawą sprawą jest koło emocji (również do powielenia i wycięcia), które być może pomoże dzieciom wskazać, co czują oraz (na tej samej zasadzie) kostka do gry w piekło-niebo, oczywiście z emocjami. Tego jeszcze nie wypróbowałyśmy, ale jak już się pobawimy to dopiszę coś w komentarzu do recenzji.
Jest też trochę naklejek, co dzieci bardzo lubią. Niedużo, ale wystarczy, by urozmaicić zabawę, a jednocześnie poćwiczyć motorykę małą.
Praca z tą pozycją to nie tylko poznawanie swoich emocji, ale i świetna zabawa. Ariunia i Rebeczka z wielką przyjemnością proszą o kolejne strony, wracają do materiału już "przerobionego", w różnych momentach wspominają o historyjkach.
Gdyby bardzo chcieć można by pewnie zaklasyfikować tę pozycję do książek szeroko pojętego rozwoju osobistego. Nie zrobię tego jednak. Głównie dlatego, że takich książek w znaczącej większości nie trawię i trzymam się od nich z dala. Jeśli już porównywać ją z czymś dla dorosłych, to powiedziałabym, że "Moje emocje..." przypominają nieco "Dziennik Coachingowy" Kamili Rowińskiej. Tam również trzeba było sporo popracować nad sobą, ale była to praca przyjemna, wspomagana piękną szatą graficzną. Tu również szata graficzna jest na duży plus.
Naprawdę gorąco polecam. Nie tylko tym, którzy mają z emocjami jakieś większe problemy. To doskonała nauka o emocjach w formie wyśmienitej, przyjemnej zabawy.


Tak sobie pomyślałam, że mamy na półkach naprawdę wiele książek o emocjach, w tym dużo również z Wydawnictwa Jedność. Nie mogę pisać o nich wszystkich, bo musiałabym tu siedzieć całymi dniami, ale... postaram się w najbliższym czasie zrobić zdjęcia ich okładek i umieszczę je w jednym poście, byście wiedzieli, co jeszcze polecam. Zdjęcia te pojawią się, oczywiście, również na fanpage'u, do odwiedzania którego gorąco Was zachęcam.






Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Jedność

1 komentarz: