Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

czwartek, 30 stycznia 2020

Klub Odkrywców "Niedźwiedź Polarny" – Alex Bell

Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2020
Oprawa: miękka
Liczba stron: 383
Tytuł oryginału: The Polar Bear Explorers Club
Przekład (z j. angielskiego): Maria Borzobohata-Sawicka
Ilustracje: Tomislav Tomić
ISBN: 978-83-280-7030-1
 
 
 
 
 
Ta zima  wciąż nas zaskakuje. Jutro kończy się styczeń, a dopiero raz spadł u nas śnieg. Wczoraj. I to taki, że dzisiaj o świcie nie było już po nim śladu. Czy to dlatego mam w tym roku jakąś taką słabość do mroźnych klimatów? Czy może z ciepłolubnej istotki zmieniam się w istną Królową Śniegu? Cóż, można znaleźć niejedno wytłumaczenie tej sytuacji, ale to nie czas ani miejsce na takie rozważania. Grunt, że w moje ręce wpadła kolejna "zimowa" powieść. Tym razem bardziej dla młodzieży.
Już sama okładka pozwala nam poczuć klimat opowieści – zimna, przygody, czegoś nadzwyczajnego. A to przecież dopiero początek. Jednak od razu wspomnę, że poza okładką, w książce znajduje się około dziesięciu przepięknych grafik Tomislava Tomića, do których wraca się z wielką przyjemnością. Pięknie oddał to, co słowami przedstawiła Alex Bell.
Główną bohaterką jest Stella Gwiazdenka Pearl, śnieżna sierota, która nie pamięta niczego z czasów zanim została odnaleziona przez odkrywcę należącego do Klubu Odkrywców "Niedźwiedź Polarny", Feliksa Pearla. Adoptował ją i od lat traktuje jak rodzoną córkę. Szkoda tylko, że on często bywa na różnych wyprawach, w których ona nie może wziąć udziału. Dlaczego nie może? Ponieważ dziewczynkom nie wolno... Stella wielce się tym stanem rzeczy denerwuje i robi, co w jej mocy, by namówić Feliksa na złamanie zasad. 
Trochę przez przypadek, trochę na przekór marudnej siostrze, Feliks pewnego dnia, w urodziny Stelli, podejmuje decyzję, że na kolejną wyprawę wyruszą razem. Zatem, witaj przygodo! Śnieżne zaspy, nieskończone lodowce, zaprzęgi ciągnięte przez wilki, yeti, mróżki... Tak, w świecie Alex Bell istnieją prawdziwe jednorożce (nawet pasiaste), maleńkie dinozaury, miniaturowe pingwiny, a Feliks jest wróżkologiem. To świat przepełniony magią – z jednej strony niesamowicie podobny do naszego u schyłku XIX wieku, z drugiej zupełnie odmienny. Tym właśnie ciekawszy. Za każdym razem, kiedy już wydawało mi się, że jakoś coś sobie poukładałam, że coś wygląda znajomo, pojawiał się znów dzwoneczek, dający znać, że teraz czas na magię!
Już od samego początku podróż nie jest łatwa, a towarzysze Stelli i Feliksa są bardzo różnorodni. Na szczęście są tam również rówieśnicy dziewczynki. Choć, co oczywiste, jedynie chłopcy. Nie ze wszystkimi będzie jej się łatwo dogadać. Każdy bowiem z młodych ludzi skrywa pewne bolesne wspomnienia i ma jakieś swoje dziwactwa. Poza łamiącą zasady, marzycielką Stellą poznajemy również szlachetnego zaklinacza wilków Shaya, wszystkowiedzącego Żelka (który, moim zdaniem, ma Zespół Aspergera) i Ethana, którego tajemnicze rany są "pamiątką" po stracie kogoś bliskiego. Wszystkim im przyjdzie zmierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami, a największym z nich okażą się oni sami. Ale...
No tak, więcej nie mogę zdradzić. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co wydarzyło się w czasie wyprawy w poszukiwaniu najzimniejszego punktu Lodowych Wysp oraz na czym polega prawdziwa przyjaźń – przeczytajcie tę powieść, bo warto.
W moim ogólnym odczuciu to swoiste połączenie "Mrocznych materii" P. Pullmanna (przygodowo, bo nie filozoficznie) z "Krainą lodu", jednak z dodatkiem wielkiej dozy wyśmienitego humoru. To pięknie opowiedziana, skreślona ładnym, przyjemnym językiem historia o tym, co w życiu najważniejsze. W bardzo magicznej, baśniowej otoczce. Chyba właśnie najbardziej pasuje do tej książki określenie "baśń". Dodatkowo to, co dla mnie było oczywiste i przewidywalne, dla młodszego czytelnika może się okazać zaskakujące i odwrotnie, to, co dla niego może być normalne, dla mnie okazało się wyjątkowe i zupełnie nieprzewidywalne.  
Myślę, że książka jest idealną lekturą zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci i młodzieży, jednak sądzę, że od około 8-10 lat, nie młodszych. W każdym razie moim Dziewczynkom na razie nie przypadła do gustu, już po pierwszych dwóch stronach kazały przestać czytać. Historia po prostu za długa i za trudna dla takich maluchów (czterolatki). Dzieciaki szkolne z pewnością jednak przeczytają ją z chęcią i wielką przyjemnością. Zarówno dziewczyny, jak i chłopaki. Polecam!

 
 
 
 
 
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz