Poznań 2020
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 358
Tytuł oryginału: Caging Skies
Przekład (z j. angielskiego): Mariusz Warda
ISBN: 978-83-8116-558-7
Przypadająca w tym roku okrągła rocznica zakończenia II wojny światowej zaowocuje z pewnością ukazaniem się wielu książek dotykających tego tematu. Było to widać już na początku roku, gdy na księgarskich półkach wystawiono wiele pozycji dotyczących Auschwitz. Jeden z redaktorów My Weekly porównuje "Niebo na uwięzi" do kilku znanych powieści wojennych, stwierdzając, że powieść Christine Leunens jest z nich najlepsza. Trudno mi to potwierdzić, jako że nie czytałam ani "Tatuażysty z Auschwitz", ani "Złodziejki książek" (oglądałam film), ani też "Chłopca w pasiastej piżamie". Mogę jednak z czystym sercem przyznać, że "Niebo na uwięzi" jest doskonałą lekturą, z którą naprawdę warto się zapoznać. Choć minęły już dwa tygodnie odkąd przeczytałam ostatnią stronę, wciąż ta książka do mnie wraca, wciąż pracuje w mojej głowie. To natomiast najlepszy dowód na to, że czas czytania jej nie był czasem straconym.
Tyle tytułem wstępu. Do rzeczy zatem. Co uderzyło mnie chyba najbardziej to to, że Autorka ukazuje nam grozę wojny, właściwie tej wojny nie pokazując. Czysto wojennych opisów mamy zaledwie kilka stron. Nie ma tu wielkich scen batalistycznych, ani partyzantki. Nie przedzieramy się kanałami, nie przeżywamy grozy obozowej. Akcja toczy się w Wiedniu, byłej stolicy Austrii, która przecież stała się częścią III Rzeszy.
Głównym bohaterem jest młody Johannes, którego poznajemy jeszcze jako dzieciaka. Chłopiec wstępuje najpierw w szeregi Jung Volk, potem do Hitlerjugend. Jest całkowicie zafascynowany Adolfem Hitlerem. I tu znów doskonałe ukazanie tego, jak ideologia wpływa na codzienne życie, na postrzeganie otaczającej przestrzeni, ludzi wokoło, nawet tych najbliższych. Hitler dla Johannesa staje się największym idolem, kimś ważniejszym od Boga, od matki, od ojca. Wszystko, czego uczą w szkole i w młodzieżowej organizacji jest Prawdą przez wielkie P. W końcu Hitler jest nieomylny. Znamienna jest scena, w której Johannes wraca do domu szczęśliwy, że teraz będzie mógł nauczyć swych rodziców tego wszystkiego, czego za ich czasów nie uczono. Dzięki temu staną się lepszymi Niemcami, lepszymi ludźmi.
Niestety wojna nie oszczędzi młodzieńca. Choć nie stanie w szeregach walczących na froncie, przyjdzie mu zapłacić całkiem wysoką cenę za to, że jego idol rozpętał konflikt zbrojny na światową skalę. Ranny w czasie jednego z nalotów, zostanie zmuszony do powrotu do domu i pozostania w nim na dłuższy czas. Wówczas odkryje mroczną rodzinną tajemnicę. Jego rodzice nie tylko nie są zbyt przychylnie nastawieni do nazistowskiego porządku świata, ale... w swym domu ukrywają młodą Żydówkę. Niespodziewane spotkanie Elzy zupełnie odmieni życie dwojga młodych ludzi, szczególnie później, gdy rodzice nagle "znikną".
Właściwie większość akcji rozgrywa się za zamkniętymi drzwiami, w domu i w... głowie Johannesa. I to kolenjy nieczęsto spotykany zabieg, szczególnie w literaturze dotyczącej wojny. Przypomina mi to trochę "Niemców" Leona Kruczkowskiego, choć przyznaję, że dawno już tej pozycji nie czytałam i mogę się mylić, porównując je ze sobą.
Właściwie większość akcji rozgrywa się za zamkniętymi drzwiami, w domu i w... głowie Johannesa. I to kolenjy nieczęsto spotykany zabieg, szczególnie w literaturze dotyczącej wojny. Przypomina mi to trochę "Niemców" Leona Kruczkowskiego, choć przyznaję, że dawno już tej pozycji nie czytałam i mogę się mylić, porównując je ze sobą.
Autorka fantastycznie oddała stan umysłu Johannesa. Na stronach powieści znajdziecie skrajne uczucia – miłość, nienawiść, pożądanie, złość, chęć bycia górą, a jednocześnie całkowite poddanie się. Uczuć Elzy właściwie nie poznajemy. Czy to, co pokazuje Johannesowi jest prawdziwe? Które z jej uczuć to tylko gra? Idealnie pasuje tutaj cytat z myśli Johannesa: "(...) kiedy śmierć puka do drzwi, nie wszyscy zachowują się tak, jak w czasie pokoju lubią myśleć, że by postąpili".
Nijak nie sposób by opisać tej książki wyświechtanym już nieco stwierdzeniem "wojna i miłość". Bo i wojny tu de facto niewiele i o miłości trochę trudno mówić. Dodatkowo, mniej więcej jedna trzecia akcji rozgrywa się w czasach powojennych, co również jest niezmiernie ciekawe i zupełnie niespodziewane. Przynajmniej to, co się wówczas dzieje jest niespodziewane. Nie mogę Wam jednak nic na ten temat napisać, żeby nie psuć przyjemności z lektury. Zakończenie także jest mocno zaskakujące.
Zresztą gdzieś od trzysetnej strony, a może nawet wcześniej zaczęłam się bardzo poważnie zastanawiać, co jest prawdą, a co – być może – wymysłem chorego umysłu człowieka, któremu ideologia wypaczyła umiejętność postrzegania świata i zniszczyła moralny kręgosłup. Do chwili obecnej, nie jestem pewna, jak brzmi odpowiedź na to pytanie.
Warto jeszcze na zakończenie wspomnieć, co zresztą widoczne jest na okładce, że na podstawie powieści nakręcono film. Może nie tyle na podstawie, co raczej z inspiracji. Film oskarowy, co tu dużo mówić... Obejrzałam. Moja opinia? Jest tak druzgocąca, że pominę ją milczeniem. Choć mojemu mężowi film bardzo się podobał (nie czytał powieści).
Jedynym minusem książki jest to, że znalazłam w niej zbyt dużo błędów. Na szczęście nie merytorycznych, ale jednak bardzo irytujących, leżących po stronie wydawnictwa, a nie autorki. Oczywiście nie wpływa to na fakt, że lekturę gorąco polecam.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Zysk i S-ka: