Dawno temu w trawie...
Może nie tak dawno, bo dopiero otworzyliśmy nowe kalendarze.
Choroby (od pierwszego dnia Bożego Narodzenia wciąż choruję) spowodowały, że ze wszystkim jestem w tym nowym roku w niedoczasie. Nie za dobrze? Właściwie przestałam się tym przejmować. Na wszystko jest odpowiedni czas. Nie zawsze wtedy, kiedy my sobie to zaplanowaliśmy.
Zatem, choć od Nowego Roku mija tydzień, nadchodzę do Was z podsumowaniem poprzednie dwunastu miesięcy i kilkoma wiadomościami o tym, co zaplanowała na najbliższe 350 dni z okładem.
Z danych liczbowych:
– w roku 2021 przeczytałam 156 książek – przynajmniej tyle. Możliwe, że jakichś dziecięcych pozycji nie uwzględniłam na bieżąco na liście. Oznacza to, że przeczytałam o około 50 tytułów więcej niż przed rokiem;
– w tych 156 pozycjach zawarło się 25.285 stron (tutaj niemal identycznie jak rok temu);
– 9 książek nie dokończyłam.
Dlaczego niektóre książki pozostały niedokończone? Jedną (dziecięcą) musiałam oddać do biblioteki, a kiedy chciałam ją wypożyczyć po raz drugi, była niedostępna. Zapewne skończymy jednak tę historię, bo Dziewczynki były zainteresowane. Nie udało mi się dokończyć "Diuny" (sic!), lecz tym się specjalnie nie przejmuję, wszak przeczytałam ją już sześć razy (a może i więcej), więc i siódmy raz skończę, tyle że w roku 2022. Nie miałam w sobie sił, by przeczytać "27 śmierci Toby'ego Obedy". Właściwie przeczytałam jakieś 20 stron i odłożyłam książkę, choć była jedną z lektur naszego DKK. Po prostu nie potrafiłam tego czytać. Choć wiem, że wszystkim naszym klubowiczom ta lektura się "podobała", tzn. że bardzo pozytywnie się wypowiadali o książce i ją polecali. Ja nie dałam rady. Nie ze względów światopoglądowych. Właściwie do tych drażliwych, wstydliwych,, bolących treści nie dotarłam. Po prostu literacko było to dla mnie nie do przejścia.
Natomiast polecam "Pokorę" Szczepana Twardocha, mimo że również zaliczam ją do kategorii niedokończonych. Dokończę w pierwszej wolnej chwili, ponieważ jestem bardzo ciekawa tego, co było dalej. To świetnie napisana powieść i warto się z nią zapoznać.
Dosłownie trzy dni przed końcem roku zaczęłam lekturę powieści "Stulecie Winnych. Początek" i po prostu nie zdążyłam skończyć przed wybiciem godziny zero. Lektura już jednak za mną i – poza jedną kwestią – bardzo polecam tę książkę.
Przejdźmy zatem do lektur zakończonych, które wywarły na mnie największe wrażenie. Niektóre literacko, niektóre ze względu na treści. Recenzje niektórych z nich możecie znaleźć na blogu, o innych nie pisałam. Natomiast sygnalizuję tu tytuły, które rzeczywiście zapadły mi w pamięć i "pracowały" we mnie przez pewien czas (niektóre nadal "pracują", choć od lektury minęło sporo czasu).
Wymieniam zatem (kolejność przypadkowa):
– "Kwestia ceny" Zygmunta Miłoszewskiego – choć literacko zupełnie nie w moim typie i miałam wiele zastrzeżeń, poruszył niewiarygodnie ważne kwestie dylematów moralnych, m.in. tego, czy ważniejsze jest chronienie planety, czy zamieszkujących ją ludzi;
– "Maryla i Debora" oraz "Cień Debory" Magdaleny Mosiężnej – za ukazanie postaw wobec wojny bez ich oceniania, a także przekazanie obrazu Polski odbudowującej się z ruin w latach '40, bez pominięca tego ważnego okresu, jak to robi większość naszych rodzimych pisarzy (a także za piękny język);
– "'Nie' z miłości" Jaspera Juula – za pokazanie rodzicielstwa z innej perspektywy i otwarcie mi oczu na wiele spraw;
– "Fińskie dzieci uczą się najlepiej" Timoty'ego D. Walkera – za uświadomienie mi, że pruski model nauczania bardzo różni się od fińskiego i można uczyć zupełnie inaczej (niby to wiedziałam, ale chyba nie do końca);
– "Kecharitomene" ks. Dominika Chmielewskiego – za ukazanie mi Maryi z nowej strony i pomoc w zaprzyjaźnieniu się z nią;
– "Dom Holendrów" Ann Patchett – za ważną historię, piękny język, subtelne wskazanie błędów, które często powielamy z pokolenia na pokolenie, ukazanie tego, jak ważna jest w budowaniu relacji rozmowa;
– "Tajemnica Bożego Narodzenia" Josteina Gaardera (recenzja już wkrótce) – za "magiczną" podróż do Początków, piękny język, tajemnicę, zainteresowanie dzieci historią, prawdziwą podróż w czasie i przestrzeni (razem z Aniołami Pańskimi), czyli w skrócie za: Prawdę, Dobro i Piękno;
– "Emigranci" Sabiny Waszut (oba tomy) – za historię, której zupełnie nie znałam, a która wciągnęła mnie tak, ze zarwałam przez nią kilka nocy;
– "Położna" Marii Stachurskiej – za przejmującą i poruszającą serce biograficzno-rodzinną opowieść o Położnej z Auschwitz;
– "Gorzko, gorzko" Joanny Bator – za przepiękną historię obrzydliwego miasta i ludzi, w których tkwi piękno i brzydota, za cudowną ucztę językową, za delikatność połączoną z brutalnością i za to, że w jej prozie nic się ze sobą nie kłóci, a wszystko się uzupełnia tworząc misterny obraz prawdziwego świata;
– "Dziecko pokuty" Francine Rivers – za historię, która (choć fabuła jest niesamowicie przewidywalna) ukazała mi prawdziwe oblicze przerażającej aborcyjnej machiny działającej w USA.
W tym roku przeczytałam aż 13 powieści Joanny Jax. Choć odkryłam ją jesienią 2020 to w 2021 totalnie zwyciężyła w plebiscycie na mojego ulubionego autora roku. Choć podobnie trudno było mi oderwać się od książek Jakuba Małeckiego oraz powieści Joanny Bator, Magdaleny Mosiężnej i Ann Patchett. To zdecydowani zwycięzcy tego roku. Na dniach natomiast zabieram się do ostatniego cyklu 16-tomowej sagi Joanny Jax. Kiedy zakończę tę niewiarygodną, fascynującą, emocjonującą i uczącą bardzo wiele historię, napiszę dla Was parę (setek) słów na temat całej sagi.
Co w trawie piszczy?
W tym roku planuję trochę zmian na blogu. Będzie widać kosmetyczne różnice w kolejnych postach. Mam nadzieję, że zmiana nie będzie Wam przeszkadzała, a raczej ułatwi lekturę moich recenzji. Chciałabym, aby stały się bardziej przejrzyste i… jeszcze bardziej osobiste. Wszystkie zmiany powodowane są moim uczestnictwem w kursie copywritingowym, na którym sporo się już nauczyłam i teraz czas, by tę wiedze praktycznie wykorzystać tutaj, na Dune Fairytales.
Ponadto szykuję dla Was więcej wywiadów (minimum 6 w roku, a więc średnio co dwa miesiące będziecie mogli posłuchać, co mają Wam do przekazania autorzy książek, które czytam). Chciałabym zorganizować również kilka konkursów (nie mniej niż cztery, a więc jeden na każdą porę roku). Zastanawiam się teraz nad tytułami książek-nagród, gdyż różnie to z konkursami na Dune Fairytales bywało i nie zawsze okazywały się one strzałem w dziesiątkę (by nie określić tego bardziej dosadnie).
Zapraszam Was również nieustannie do polubienia mojego fanpage'a. Często umieszczam tam linki do ciekawych lektur, czy wypowiedzi autorów i ludzi związanych z literaturą. Polecam książki, o których, z tych, czy innych powodów nie przeczytacie u mnie (głównie z braku czasu na pisanie większej liczby recenzji). Także polubiajcie, czytajcie, komentujcie.
Szykuję jeszcze kilka niespodzianek, więc bądźcie czujni zarówno tutaj, jak i na fp.
Życzenia noworoczne
Czego sobie życzę? Wielu ciekawych, poruszających lektur. Dobrze napisanych książek, przy czytaniu których nie muszę się irytować liczbą przeróżnych błędów. Warszawskich Targów Książki jak sprzed pandemii. I... wielu Waszych komentarzy pod moimi recenzjami. Głównie chyba życzę sobie właśnie tych komentarzy. Z pozostałymi życzeniami jakoś mogę się uporać, ale bez Was pisanie recenzji traci większy sens. Jestem jednak dobrej myśli. Wytrwaliście ze mną dziesięć lat, więc sądzę, że nagle nie znikniecie w odmętach internetów.
A co u Was w trawie piszczy? Napiszcie w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz