Plac Konstytucji – Dominika Buczak
Wydawnictwo: Wielka Litera
Cykl: Pabisiakowie, tom 1
Warszawa 2019
Oprawa: miękka
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-8032-347-6
Dziewczyny z Placu – Dominika Buczak
Wydawnictwo: Wielka Litera
Cykl: Pabisiakowie, tom 2
Warszawa 2020
Oprawa: miękka
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-8032-3484-8
Nie sposób nie porównywać tego dwutomowego cyklu do serialu „Dom”, który kocham i o którym pisałam niemal dekadę temu. Zresztą wydawnictwo również nie omieszkało o nim wspomnieć w swych zachętach. Cykl „Pabisiakowie” dorównuje kunsztem tej naszej serialowej epopei i zdecydowanie warto się z nim zapoznać. Dla mnie osobiście była to nie tylko dobra, przyjemna, pouczająca lektura, ale również bardzo osobista wędrówka, która zaowocowała pewną zwykłą-niezwykłą wycieczką. Żywię też nadzieję, że członkinie naszego Dyskusyjnego Klubu Książki postanowią w najbliższym czasie także się z nią zapoznać i porozmawiać o niej na naszym spotkaniu.
Tymczasem, do rzeczy. Uwikłanie bohaterów w Historię przez duże H jest oczywiste już od pierwszych stron, na których poznajemy młodziutką Manię, która przyjechała do Warszawy, a studia łączy z pracą przy budowie Placu Konstytucji właśnie. Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa miała być z założenia wizytówką całego odbudowywanego z gruzów miasta. Wspólnym darem. I z pewnością wielkim prezentem dla tych, który mieli tam zamieszkać. Wszyscy głęboko w to wierzyli. A Mania nie wyróżniała się z tłumu. Pragnęła widzieć piękno socrealistycznej architektury (do której i ja mam wielką słabość), dostrzegać jedynie dobro i wspólny wysiłek ku chwale Ojczyzny i ludu pracującego. Jej życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała, jednak na Placu, przy którego budowie wylewała pot i łzy, przyszło jej mieszkać przez wiele dekad. I przeżyć tam wielkie i małe radości, wielkie i małe smutki. Jak każdemu, bo na tym polega życie.
Opowieść o rodzinie Mani ciągnie się począwszy od początku lat ‘50 aż do współczesności. Pewną, również symboliczną, granicą jest rok 1968, na którym kończy się akcja tomu pierwszego. Choć to nie do końca prawda, ponieważ powieści napisane są dwutorowo. Rozdziały z przeszłości, chronologicznie od ostatnich przygotowań do oddania MDM mieszkańcom, przeplatają się ze współczesnymi wydarzeniami, które rozpoczynają się od Euro 2012. I choć w tych drugich Mania jest już sędziwą kobietą, opowieść skupia się na jej sąsiadach i wnuku. Ich losy splatają się na różne sposoby, a pewnych kwestii czytelnik długo nie będzie się mógł domyślić.
Mania przeżywa swe pierwsze zauroczenie w dniu otwarcia Placu Konstytucji. Ten dzień będzie wyjątkowy pod każdym względem, ponieważ jego owocem będzie... dziecko, a co za tym idzie rodzina, której losy przyjdzie nam poznawać. Nie liczcie jednak na romantyczną historię z happy endem. Warszawa czasów PRLu bywała barwna, ale i była zwyczajna. Westchnienia, kolacje przy świecach, kwiaty i piękna biżuteria, czy wspólne małżeńskie weekendy nikomu nie przychodziły do głowy. Szczególnie, gdy ślub brało się raczej z konieczności czy dla uzyskania pewnych korzyści. Tak, jak to miało miejsce w przypadku Mani i Pabisiaka. Każde z nich na tym ślubie skorzystało, żadne jednak nie potrafiło poczuć pełni szczęścia, bo gdy rodzinę buduje się na kłamstwach, niedomówieniach i braku pokrewieństwa dusz, trudno mówić o miłości.
Plac Konstytucji jest, jak zdaje się zauważać Buczak, taką rodziną. Tętni życiem, jest miejscem, w którym ludzie się spotykają, spędzają czas, rodzą się i umierają, ale… kiedy mija pierwsze zauroczenie, a brak dobrych podwalin: brzydnie, kruszy się, szarzeje. Piękny na pierwszy rzut oka, ukazuje rysy. Kamień robi się brudny i nieciekawy, farba na klatkach schodowych zaczyna odpadać, traci barwę, ba, nawet kwiaty wystawiane u wspólnej uciesze, więdną i nadają się jedyne do wyrzucenia. Sąsiedzi, którzy początkowo spędzali ze sobą czas, lubili się, rozmawiali ze sobą, tworzyli społeczność, odsuwają się od siebie, kłócą, zdradzają na różnych płaszczyznach, by pewnego dnia jedynie nieznacznie kiwać do siebie głową, gdy gdzieś się nieopatrznie spotkają. Każdy zamyka się w swoim mieszkaniu, każdy myśli już tylko o sobie.
Smutny obraz? Owszem, ale jakże prawdziwy. Przyznać trzeba, że Autorka wyciągnęła z tych ciężkich, szarych czasów wiele piękna, wiele dobrych cech, które dzisiaj – wśród barw, bogactwa i radości – zanikają, o ile nie zaniknęły już całkowicie. Wielu z nas zbudowało sobie złote klatki, niczym Mania. Tyle że często nie dostrzegamy, albo dostrzegamy za późno, że złota klatka wciąż pozostaje klatką. Po zakończeniu lektury nie można nie zauważyć, że to bardzo wnikliwa analiza naszego społeczeństwa przez ostatnie siedemdziesiąt lat.
Wpływ wielkiej Historii na bohaterów jest spory, jednak to ich osobiste, jednostkowe wybory prowadzą do zmian w ich życiu. Buczak pokazuje, że nie ma przypadków. Zazwyczaj sami wybieramy sobie ścieżkę, po której kroczymy. Bo cóż by się stało, gdyby Mania dla wygody nie wyszła za Pabisiaka? A gdyby Jurek nie postanowił, z tego samego powodu, wychowywać nieswojego dziecka? A gdyby Adam nie powiedział żonie prawdy o sobie? Albo gdyby Irena była lepszą matką dla Siwego? A gdyby Pabisiak pewnego dnia nie poczuł czegoś więcej do jednej z sąsiadek? Albo Mania, spotkawszy na ulicy swą dawną przyjaciółkę, nie postanowiła odbudować relacji z Zosią?
Cykl „Pabisiakowie” to wciągająca opowieść o zwyczajnych ludziach. Napisana pięknym językiem oddająca prawdę historyczną w najmniejszych nawet detalach. Choć nietrudno zauważyć, że ci o poglądach lewicowych są zdecydowanymi faworytami Autorki. Nie sprawiało mi to jednak żadnego problemu w czasie czytania, bo historia jest bardzo wciągająca i każdy może sobie sam wybrać, kogo polubi, a kogo nie. Choć z pewnością Magda miała należeć do tych lubianych, ja jej po prostu nie trawię. Jednocześnie Siwy budzi we mnie pewne pozytywne uczucia i, wbrew wszystkiemu, widzę go jako postać przyzwoitą, a bardzo pokrzywdzoną przez los.
Dominika Buczak nie boi się, szczególnie w drugim tomie, poruszać bardzo trudnych tematów. Pojawia się więc duży wątek dotyczący homoseksualistów i transwestytów, szukania swej tożsamości w świecie, w którym wszyscy powinni dopasować się do jednego, właściwego wzoru. Pojawiają się kibole (nie kibice) i ich jednoznacznie prawicowe, niemal faszyzujące zachowania. Są marsze równości i marze niepodległości. Jest zawieranie małżeństw dla korzyści, są zdrady. Oczywiście kwestia przyjaźni z Żydami w 1968 roku, z członkami Solidarności w latach '80, czy feministkami w roku 2012. Jest też bardzo trafne ukazanie pokolenia współczesnych młodych, dla których liczą się zupełnie inne rzeczy niż dla ich dziadków, którzy mają zupełnie odmienne marzenia i często również moralność. Dużo przemyśleń pozostaje po zakończeniu lektury. Dużo ważnych kwestii do rozważenia, dużo pytań do zadania sobie samym.
Jednym słowem, gorąco wszystkim polecam!
Bardzo kreatywne. Ciekawe.
OdpowiedzUsuń