Kiedyś, kiedy mieliśmy jeszcze telewizję, oglądałam taki program telewizyjny: „Urzekła mnie Twoja historia”. Mnie natomiast całkowicie i od pierwszego wejrzenia urzekła okładka najnowszej powieści Alexa T. Smitha, zatytułowana „Jak Zrzędus chciał zepsuć Święta”. Bo czyż nie jest piękna? Czego nie widać na zdjęciu, ma jeszcze cudne złocenia, dzięki czemu jest jeszcze bardziej świąteczna.
Słyszeliście wcześniej o Zrzędusie? Nie? Właściwie to nic dziwnego. Na świecie jest tylko jeden taki. Mieszka w odosobnieniu, nie lubi ludzi, nie lubi miasta, nie lubi lasu, nie lubi ciemności ani światła, nie lubi zimna ani ciepła. Ba, lubi jedynie trzy rzeczy: brukselkę, zniszczony sweter z brukselką i Kij. A najbardziej ze wszystkiego nie lubi Świąt. Wiecie, te wszystkie światełka, ozdoby, kolędy, przyjemne zapachy i uśmiechy na ludzkich twarzach – doprowadzają go do szału.
No i szalę goryczy przelewa brak brukselek w sklepie. Tego już Zrzędus znieść nie może. W napadzie wielkiej złości wpada na iście szatański – o, przepraszam – Podstępny i Przerażający plan. Wyrusza na Biegu Północny, by powstrzymać Święta…
To prawdziwa powieść drogi w wydaniu dziecięcym. Zanim Zrzędus dotrze do swojego celu, spotka całe mnóstwo wyjątkowych postaci, które wywrócą jego życie do góry nogami. W przenośni i dosłownie. To niezwykła, pełna ciepła opowieść o przyjaźni, którą trzeba dopiero odkryć. O samoakceptacji i uświadomieniu sobie, że można być kochanym. O więziach, które są ważniejsze od prezentów i choinkowych lampek. Pełna niezwykłych postaci, tryskająca humorem (nawet w tytułach rozdziałów). Czasami lekko przerażająca, cały czas trzymająca jednak mocno w napięciu. Bo choć (w końcu to literatura dziecięca) wiemy, że skończy się dobrze, to nie mamy pojęcia, co może wydarzyć się po drodze. A ze Zrzędusem i towarzyszącą mu od pewnego momentu Futrzanką nigdy nic nie wiadomo. Właściwie tylko tyle, że będzie ciekawie i zabawnie.
Co musi się stać, by taki zrzędliwy, marudny, złośliwy kalafior (brokuł, głąb – sami sobie wybierzcie jedno z określeń, którymi raczyła go Futrzanka) jak Zrzędus mógł poczuć magię Świąt? I co, jeśli sam Mikołaj… A nie, tego nie napiszę. Musicie sami się przekonać, co naprawdę dzieje się na Biegunie Północnym.
W książce brakuje odniesień do narodzin Jezusa, co pewnie niektórych ucieszy. To typowa świecka opowieść świąteczna. Nie nazywałabym jej nawet bożonarodzeniową. I choć brakuje w niej tego, co w Bożym Narodzeniu najważniejsze – gwarantuje czytelnikom przednią zabawę, moc emocji, mnóstwo dobrego humoru i całkiem sporo świątecznej magii.
Co jakiś czas pojawiają się też „czarne strony” (nasze określenie) – bardzo tajemnicze, prowadzące do kulminacyjnej sceny, których znaczenia nie sposób jednak wcześniej zrozumieć. Można się domyślać, ale raczej i tak z tego domyślania niewiele wychodzi. Tym lepiej – niespodzianki w książkach są mile widziane.
Książka jest pięknie napisana, cudownie przełożona (czegóż innego można by się spodziewać po takim tłumaczu?) – wręcz poetycko. No i te ilustracje… mogłabym tak na nie patrzyć i patrzyć. Są po prostu fenomenalne! Dodatkowym plusem jest duża czcionka, co ułatwia czytanie dzieciom.
Naprawdę dużo czytamy, ale to zdecydowanie najlepsza książka dziecięca, na jaką trafiłyśmy w tym roku. Gorąco polecam wszystkim!
Jak Zrzędus chciał zepsuć Święta – Alex T. Smith
Wydawnictwo: Świetlik
Białystok 2022
Oprawa: twarda
Tytuł oryginału: The Grumpus and his Dastardly, Dreadful Christmas Plan
Przekład (z j. angielskiego): Piotr W. Cholewa
Ilustracje: Alex T. Smith
Liczba stron: 174
ISBN: 978-83-8321-069-8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz