Wydawnictwo: Znak Literanova
Kraków 2011
Oprawa: miękka
Liczba stron: 309
Tytuł oryginału: Bianca come il latte, rossa come il sangue
Przekład (z włoskiego): Alina Pawłowska
ISBN: 978-83-240-1653-2
Okładka książki skutecznie mnie zniechęcała, toteż ta niezwykła powieść przez półtora roku stała na półce i czekała na swoją kolej. W końcu jednak po nią sięgnęłam i nie żałuję, ponieważ lektura okazała się nie tylko niezwykłą, wzruszającą przygodą, ale również bardzo ważną podróżą do wnętrza mnie samej. Po kolei jednak.
Powieść-pamiętnik. Świat widziany oczami szesnastolatka, który poszukuje swego marzenia, życiowego celu, dla którego warto się poświęcić. Zwyczajnego włoskiego chłopca, który lubi muzykę, jazdę na skuterze i piłkę nożną. Chłopca jednak o tyle niezwykłego, że widzącego i czującego świat w kolorach. Ukochana dziewczyna jest czerwona jak miłość. Najlepsza przyjaciółka niebieska. A pustka i nicość codzienności jest znienawidzoną przez Leo bielą.
Zwyczajna młodość, pełna beztroski, średniego zainteresowania nauką i narzekaniem na rodziców zmieni się, gdy Leo dowie się, że jego ukochana Beatrice jest śmiertelnie chora. Znienawidzona biel wdziera się w czerwień miłości. Wyrok jest straszny – białaczka. Jak sobie z tym poradzić? Jak pomóc Beatrice, która nawet nie zdaje sobie sprawy z istnienia Leo? Jak jej wyznać miłość? Czy ofiarowanie własnej krwi wystarczy?
W tym samym czasie na zastępstwo przychodzi nowy nauczyciel historii i filozofii, ochrzczony przez chłopca Naiwniakiem. Będzie miał niemały udział w procesie dojrzewania Leo. To on zada mu najważniejsze pytania, nie udzieli jednak odpowiedzi. Tych chłopak musi szukać sam. I to właśnie to poszukiwanie, które nie jest usłane różami jest tą niesamowitą podróżą do wnętrza człowieka.
Choć Leo ma dopiero szesnaście lat i wcale nie jest nad wiek dojrzały to... przyznać muszę, że niektóre problemy egzystencjalne, z którymi się boryka są aktualne nawet dla mnie, choć jestem ponad dwukrotnie od niego starsza. W tym tkwi chyba największy atut powieści – w bezpośredniości i bardzo subiektywnym, ludzkim, spojrzeniu na otaczający świat.
Powieść napisana jest w formie pamiętnika, narratorem jest więc sam Leo. To jego oczami widzimy wydarzenia, słyszymy jego myśli, odczuwamy jego rozterki, wzloty i upadki. Język, którym się posługuje jest bardzo sugestywny, a jednocześnie poetycki. Co ciekawe, zupełnie ta poetyckość nie razi w połączeniu z trochę zbuntowanym nastolatkiem. To kolejny atut tej książki. D'Avenia jest prawdziwym mistrzem pióra, który potrafi porwać czytelnika na długie godziny i zostawić go z barwną ciszą. Może i Wy macie ochotę na taką podróż?
"Biała jak mleko, czerwona jak krew" to powieść bardzo dojrzała, jednocześnie realistyczna i czasami trochę magiczna, poruszająca do głębi. Jak życie – słodko-gorzka. A raczej... czerwono-biało-niebieska.
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do wydania, jeśli wyjąć okładkę, która nie tylko mi się nie podoba, ale nijak ma się do treści powieści. A i uwaga, że jest to "współczesne Love Story" (umieszczona na okładce) dość daleka jest, moim zdaniem, od prawdy.
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz