Warszawa 2016
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 223
ISBN: 978-83-64523-53-3
Powstanie Warszawskie. Każdy z nas uczył się o nim w szkole. W podstawówce, gimnazjum, liceum, technikum. Dzisiaj, przed dekadą, cztery dekady temu. Słuchaliśmy o tym, że było kiepsko zorganizowane, uderzało w komunistyczną władzę, że było zrywem młodych ludzi. W końcu, że było wspaniałym dowodem polskiej waleczności. Co czas, co ustrój, to inna opinia. Czym było rzeczywiście? Oceni historia. Kiedyś, pewnego dnia. Dziś jeszcze za świeże rany wywołują te wspomnienia. Tak to już bywa z najnowszą historią, że powoduje wiele wzruszeń, wiele animozji, wiele nieprzystających do siebie wzajemnie opinii.
W 2014 na ekrany polskich kin wszedł jedyny w swoim rodzaju film – opowiadające o powstańczych dniach kroniki filmowe. Żywe obrazy z tamtych dni. Pokolorowane, udźwiękowione. Film niesamowity, wbijający w fotel. Film... Zaraz, zaraz, przecież to blog o książkach. Cóż, książka, o której za chwilę Wam opowiem, nie powstałaby bez tego filmu. Jest dla niego wspaniałym uzupełnieniem. Dopełnieniem całości. Film bez książki istnieje i porusza o głębi. Książka fascynuje i wciąga bez znajomości filmu. Jednak, gdy poznać oba te, bez wątpienia, dzieła – dopiero wówczas czujemy się nasyceni.
Słowo pisane i wielki ekran to dwa różne media, które opowiadają tę samą, wstrząsającą historię tamtych tragicznych dni. Film ukazuje nam je bezpośrednio. Choć należy pamiętać, że celem tworzenia kronik było informowanie obywateli o przebiegu zdarzeń oraz propaganda. Książka jest "jedynie" opisem – choć jest bogata w liczne fotografie (kadry z filmu), to jednak wiele czytelnik musi sobie wyobrazić. Jej plusem jest jednak spojrzenie na temat z dzisiejszej perspektywy. Choć rzadko, to jednak Autor robi co jakiś czas wtrącenia, dzięki którym współczesny czytelnik może lepiej zrozumieć tamte czasy, postaci, wydarzenia, a także poznać ułamek skutków, jakie dane działania przyniosły. Stąd też tak różne media tak doskonale się uzupełniają – mówiąc dokładnie o tym samym – mówią zupełnie inaczej.
Skupmy się jednak na książce. Jest to, niewątpliwie poruszająca, opowieść o jednym z najtragiczniejszych polskich zrywów niepodległościowych. O tym sierpniowych i wrześniowych dniach, kiedy to mieszkańcy Warszawy postanowili odbić swe miasto. Z uśmiechami na twarzach, często z symboliczną bronią w ręku, szli wyrzucić Niemca z ukochanego miasta, ze swej stolicy, ze swego domu. Ciszewski pięknie opowiada kolejne sceny. Idzie przez miasto wraz z operatorem kamery, który kręci kronikę. Odwiedza przeróżne części Warszawy – Starówkę, Żoliboż, Powiśle, Śródmieście. Wraz z nim widzimy euforię pierwszych dni, gdy nadzieja w zwycięstwo jest duża, gdy powstańcy osiągają pewne sukcesy. Razem z nim i z tymi młodymi ludźmi, wędrujemy do szpitali polowych, do zbrojowni, do żołnierskich stołówek. Widzimy jak się śmieją, jak zawierają śluby, jak grają w karty. Widzimy jak grzebią zmarłych. W końcu wraz z nimi idziemy śmierdzącymi, dusznymi, mokrymi kanałami, cały czas w ciszy, bo przecież Niemcy czuwają i zrzucają do kanałów granaty.
Narracja Ciszewskiego przerywana jest co jakiś czas bezpośrednimi opowieściami powstańców. Wykorzystano tu zapisy z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego. Jest to wspaniałe uzupełnienie całości. Jednocześnie dodaje książce jeszcze więcej dramaturgii – w końcu "słyszymy" relacje z pierwszej ręki.
Książka jest bogato zilustrowana kilkudziesięcioma kadrami z filmu, a więc z kronik nakręconych w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Oczywiście, jak w kinowym filmie (swoją drogą – nominowanym do Oscara) – kolorowych. Przybliża to współczesnemu czytelnikowi tamte dni, sprawia, że bohaterowie książki są nam zdecydowanie bliżsi. To już nie tylko stare, biało-czarne fotogragie – nagle, przez dodanie im koloru, zaczynają przypominać wczoraj i dzisiaj, a nawet jutro. To przecież mogło się wydarzyć każdym czasie. Każdemu z nas. Tamten żołnierz to mógł być mój brat. Tamta kobieta – moja matka. To leżące w gruzowisku dziecko – moja mała córeczka.
Wstrząsający obraz pięknie ubrany w słowa. To chyba najlepszy opis tej niesamowitej pozycji, która powstała dzięki współpracy Muzeum Powstania Warszawskiego i Marcina Ciszewskiego. Dziękuję za to, że mogłam ją przeczytać. Wam natomiast gorąco polecam zapoznanie się zarówno z książką, jak i z filmem.