Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

czwartek, 9 czerwca 2016

Alicja w krainie czasów. Czas zaklęty – Ałbena Grabowska


Wydawnictwo: Zwierciadło
Warszawa 2016
Cykl: Alicja w krainie czasów
Tom I
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 333
ISBN: 978-83-64776-95-3








W końcu doczekałam się kolejnej sagi spod pióra Ałbeny Grabowskiej. Niezmiernie jestem szczęśliwa i już nie mogę się doczekać drugiego tomu tej fascynująco zapowiadającej się trylogii.
Koniec XIX stulecia. Polska pod zaborami. Prawdopodobnie jakieś okolice Warszawy, choć nie wiadomo, gdzie dokładnie znajduje się majątek Kodorów, w którym mieszka hrabia Księgopolski z małżonką. Ale zaraz, zaraz, to nie jego rodowe ziemie, lecz jej. On tam "jedynie nastał", kiedy został jej poślubiony. Czy to ważne? Niekoniecznie, choć może i tak.
Powieść napisana jest w bardzo ciekawy sposób, początkowo trochę niechronologicznie, co sprawia, że czyta się ją z jeszcze większym zainteresowaniem. Bo już prolog wywołuje u czytelnika napięcie i wielką ciekawość. Jak do tego doszło, co się właściwie wydarzyło? Dowiemy się za chwilę. A później... później przeczytamy, co miało miejsce jeszcze wcześniej, co doprowadziło do tych wszystkich nieszczęsnych wydarzeń. Dalej już po kolei śledzimy losy hrabiego Jana i Elżbietki. I oczywiście Natalki, bohaterki prologu, która w życiu tytułowej Alicji odegra niebagatelną rolę.
Romans szlachcica i podkuchennej może i nie wyszedłby na jaw, gdyby nie jego owoc. Dzieciątko ma jednak tego pecha, że – nie dość, że jest bękartem – ma się urodzić w tym samym czasie, co prawowity dziedzic majątku. Wszystko jednak układa się zupełnie niespodziewanie dla każdego z bohaterów, a to za sprawą... magii, w którą głęboko wierzyła Natka i która sprowadzi jeszcze na wszystkich całe mnóstwo nieszczęść, łez, żałoby i... dość, bym nie napisała zbyt wiele. 
Mijają lata, Alicja dorasta, próbuje zrozumieć, dlaczego rodzice nie kochają jej tak, jakby tego chciała. Niezwykłe dziecko, które po prostu pochłania wiedzę, ma wiele zdolności i jednocześnie jest po prostu dzieckiem. A niełatwo być dzieckiem w XIX wieku, szczególnie dziewczynką. Nie mówiąc już o dziewczynce, która marzy o nauce, a nie o balach, o mądrych książkach, a nie adoratorach i w końcu o zrozumieniu świata, a nie o modnych i drogich sukniach. 
Poza fascynującą fabułą i wyrazistymi postaciami, Ałbena Grabowska wskazała wiele przywar ówczesnej szlachty. Choć warto zauważyć, że spora ich część jest aktualna nawet dzisiaj i to nie tylko wśród wyżej urodzonych. Swoista dulskość jest tu na porządku dziennym. Bogaci ludzie z towarzystwa boją się skandalu (którym może być nawet wyjście z teatru po antrakcie) chyba bardziej niż własnej śmierci, a wiejska ludność, choć paniczne obawia się działania diabelskich mocy, nie ma większych oporów, by brać udział w dziadach i chadzać po zioła do szeptuchy. Taka wiejska religijność... Panu Bogu świeczkę, a diabłowi ogarek. Nie dziwi zatem, że Natalia wierzyła w magię i to do diabła wznosiła gorące prośby o to, by Jan ją kochał, a ich dziecko było niezwykłe.
Początkowo łatwo wyrobić sobie zdanie, kto jest kim, kto jest dobry, a kto zły, kogo polubimy, a do kogo nie będziemy pałali sympatią. Z każdą kolejną stroną jednak dochodzimy do wniosku, że bohaterowie tej powieści są ludźmi – każdy ma swe wady i zalety, ukształtowało ich życie i różne doświadczenia, że świat nie jest jedynie biało-czarny, ale ma wiele odcieni szarości. 
Znakomite zakończenie sprawia, że z ciarkami na plecach odkładamy książkę i żałujemy, że nie możemy natychmiast chwycić za kolejny tom. Na niego, niestety, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
"Alicja w krainie czasów. Czas zaklęty" to opowieść o miłości i trudnym dorastaniu. O szukaniu siebie i akceptacji. O trudnym losie kobiet w dziewiętnastowiecznej Polsce pod zaborami. O pięknie bajek i baśni, o magii przemieszanej z codziennością. To w końcu rewelacyjnie opisani bohaterowie, ciekawy sposób wyjaśniania kolejnych wydarzeń (zarówno poprzez retrospekcje autorskie, jak i wspomnienia bohaterów). To tajemnice, które prowadzą do grobu. I Alicja, której nie można nie pokochać.
W tle dziewiętnastowieczna Warszawa z "wynalazkiem pana Bella", "wynalazkiem ana Edisona", brukowanymi ulicami, gazowymi latarniami i seansami spirytystycznymi. Tło zaiste wyśmienite.
Dużymi plusami powieści, gdyby komuś było jeszcze mało, są nieprzewidywalność (a niełatwo mnie zaskoczyć) i wspaniała okładka, na której zdjęcie samej Autorki jako Alicji. Chyba dwa błędy w całej książce to wystarczająco mało, by powiedzieć, że korekta i redakcja spisały się na medal. Nic dodać, nic ująć. Czytać, czytać, czytać.





Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Zwierciadło




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz