Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

poniedziałek, 11 października 2021

Mopsik, który chciał zostać dynią – Bella Swift

 

Wydawnictwo: Wilga
Warszawa 2021
Tytuł oryginału: The Pug who wanted to be a Pumpkin
Przekład (z j. angielskiego): Ewa Kleszcz
Oprawa: miękka
Liczba stron: 244
Ilustracje: Nina Jones i Artful Doodlers
ISBN: 978-83-280-8754-5
 
 
 

 

Odkąd poznaliśmy mopsika Peggy, z niecierpliwością czekamy na każdy kolejny tom. Ten piąty jest jednak nieco inny od poprzednich. Na czym polega różnica i czy nam się spodobała? Jesteście ciekawi? Zapraszam do dalszej lektury.

Peggy mieszka z przeciętną brytyjską rodziną. Mama prowadzi kawiarnię Psiaki i przysmaki. Właściwie nie wiemy, czym zajmuje się tata, ale pracuje w domu. Dzieci chodzą do szkół, na grafikach widać je czasami w szkolnych mundurkach. Najstarszy, Finn, gra również w zespole rockowym. Najmłodsza, Ruby, nie chodzi już do przedszkola, ale do szkoły. Chloe, która jest właściwie właścicielką Peggy, uczy się w starszych klasach podstawówki i po prostu uwielbia swoją pupilkę. Rodzina posiada także słodkiego króliczka, Coco, o którego (czy raczej którą) Peggy była swego czasu bardzo zazdrosna. Możecie o tym poczytać w tomie zatytułowanym "Mopsik, który chciał zostać króliczkiem".

Dotąd Peggy najbardziej na świecie pragnęła uszczęśliwić swoją przyjaciółkę, Chloe. Wiemy o tym, ponieważ zwierzęta w tych książkach do nas przemawiają. Ludzcy bohaterowie ich nie rozumieją, ale czytelnicy owszem. Spoglądamy więc na ich życie zarówno z perspektywy ludzkiej, jak i zwierzęcej, poznajemy nie tylko zdarzenia, ale i uczucia czy powody dla konkretnych działań podejmowanych przez bohaterów. To wielki plus tych opowieści.

Wracając jednak do sedna. Tym razem sytuacja wygląda nieco inaczej. Owszem, Peggy chciałaby nadal uszczęśliwiać Chloe, ale... pomysł przebrania się za dynię i brania udziału w imprezie halloweenowej nie tyle jej nie przekonuje, co przeraża. Bo ta opowieść jest nieco przerażająca. Nie taka słodka, jak wcześniejsze, choć i tam przecież nie brakowało elementów "grozy" (jak choćby zagubienie się mopsika podczas śnieżnej nocy, czy zjedzenie przez niego takiej ilości czekolady, że trafił na noc do weterynarza). W tomie o dyni ze strachami przyjdzie się zmierzyć nie tylko mopsikowi, ale także Chloe. Jej opowiadanie halloweenowe zwycięża w szkolnym konkursie. Dziewczynka jednak nie jest z tego powodu zadowolona, ponieważ wygrana wiąże się z koniecznością przeczytania opowiadania na apelu. Przed całą szkołą! A takie wystąpienia są dla niej bardzo stresujące. Pomaga jej tata, proponując sposób, w jaki może się ze swoją nieśmiałością zmierzyć. Czy to jednak pomoże? Finn również napotka na swej drodze pewien lęk, któremu będzie się musiał postawić, jeśli chce naprawdę zrealizować swoje marzenie. No i Peggy... czy w końcu przestanie bać się przerażających opowieści złośliwego kota z sąsiedztwa, weźmie przykład z pozostałych członków swej rodziny i pójdzie z dziećmi na imprezę? A jeśli tak, to co jej w tym pomoże?

"Mopsik, który chciał zostać dynią" to opowieść o pokonywaniu strachu. Na różnych poziomach. Strachów małych i dużych. O radzeniu sobie z nimi, o braniu przykładu z tych, którym się udało. O tym, że nigdy nie jesteśmy ze swoim strachem sami i nieraz warto go z kimś przegadać. Że w strachu nie ma nic wstydliwego, bo każdy z nas, dorośli również, się czegoś boi. To w końcu historia o smutku, który potrafi sprawić, że stajemy się dla innych nieco przerażający. Ważne tematy ubrane w piękne słowa i równie wspaniałe ilustracje. 

Historia jest porywająca i naprawdę ciężko się od niej oderwać. Miałam przykładowo przeczytać jednego wieczoru pół rozdziału (było już naprawdę późno), a ostatecznie czytałam... dwa i pół. Trudno nam było przerwać i czekać do następnego wieczoru. Choć przyznaję, że reakcje Bliźniaczek były różne. Mają teraz 5,5 roku. Rebeka była powieścią zachwycona na każdej płaszczyźnie. Literacko, kulturowo, graficznie. Słuchała z zaciekawieniem, niewiele przerywała, samej jej się marzy taka impreza jak na końcu książki. Aria z kolei słuchała, ale często przerywała. Siedziała cały czas wtulona we mnie, nieco się bała "nawiedzonego domu" i "upiornego psa". Dlatego chyba warto, by rodzic sam najpierw zapoznał się z tą pozycją i stwierdził, czy jego dziecko jest na nią gotowe. 

Powieść niezmiernie na się podobała. Jest świetnie napisana, porusza bardzo ważne problemy, pokazuje zagraniczne zwyczaje, jest ślicznie ilustrowana. Najlepszym dowodem na to, że kochamy Peggy i jej przygody jest fakt, że Córeczki już pytają, kiedy następny tom. Tego, niestety, nie wiem. Nie widzę, by autorka napisała coś więcej. Zdaje się, że seria o mopsiku jest, przynajmniej na razie, zakończona i w całości przełożona na polski. Czas zapoznać się z pozostałymi utworami spod pióra Belli Swift. 

 






Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Wilga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz