Wydawnictwo: Zwierciadło
Warszawa 2015
Cykl: Stulecie Winnych
Tom III
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 356
ISBN: 978-83-64776-40-3
W końcu doczekałam się zakończenia
sagi o brwinowskiej rodzinie Winnych i nie zawiodłam się. Książkę po prostu
pochłonęłam za jednym zamachem. Nie dało się oderwać, a sen nie tylko zdawał
się zupełnie zbędny (i to mówię ja, Pierwszy Śpioch III RP), ale nawet nie
chciał przyjść. Ałbena Grabowska po raz kolejny udowodniła, że dobra historia
jest warta znacznie więcej niż odpoczynek, a zaczerwienione od niewyspania i
wzruszeń oczy wcale nie są takie brzydkie, jeśli igra w nich iskierka radości z
przeżytej literackiej uczty.
Ostatni tom "Stulecia
Winnych" opowiada o czterdziestu latach Polski i Polaków. Bo Winni to
często typowi przedstawiciele naszego narodu. Choć zasady, jakimi się kierują i
prawdy, w które wierzą zdają się powoli tracić na wartości. Czy zatem stulecie
Winnych przeminęło bezpowrotnie?
Zacznę trochę od końca, ponieważ tam
właśnie zostało umieszczone drzewo genealogiczne rodu, które to Autorka już
wcześniej czytelnikom obiecała. Ucieszyłam się niezmiernie, że mogłam je w
końcu zobaczyć, tym bardziej, że były momenty, kiedy rzeczywiście bardzo się
przydawało. W czasie rodzinnych zjazdów pojawiało się nagle tylu
przedstawicieli młodego pokolenia Winnych, o których wcześniej nie było mowy,
albo wspomnieni zostali jedynie raz, że gdyby nie ta pomoc dydaktyczna, można
by się pogubić. Na szczęście Ałbena Grabowska pomyślała o wszystkim.
Po straszliwym i trzymającym w
napięciu zakończeniu drugiego tomu, przychodzi pewna (tylko pewna) ulga. Basia
rodzi kolejne bliźniaczki – Urszulę i Julię, czyli Ulkę i Julkę. W domu
oczekuje ich już starszy brat, Karol. Czy czeka ich już teraz spokój i pełnia
szczęścia? Zaraz, zaraz, przecież to powieść o życiu prawdziwych Polaków, na
dodatek mamy początek lat 70. Choć wszyscy cieszą się z przyjścia na świat
dziewczynek, to rodziną wciąż wstrząsają mniejsze i większe tragedie. Ewa
ciężko przeżyła wydarzenia marca 1968 roku. Teraz mieszka w Izraelu i próbuje
odnaleźć swoje prawdziwe miejsce na ziemi. Takich jak ona jest mnóstwo, wszak z
Polski do Izraela wyjechali nie tylko Ewa i Benek.
Akcja powieści jest wartka i
wciągająca, a nieraz tak przyspiesza, jakby Autoska zapomniała, że u nas TGV
nie ma, raczej długo jeszcze nie będzie, a już z pewnością nigdy dotąd nie
było. W kilku momentach byłam na nią trochę zła, bo chciałam jeszcze
podelektować się pewnymi chwilami, a bohaterowie mi na to nie pozwalali.
Ulka i Julka są do siebie bardzo
podobne, ale, jak to bywa wśród bliźniaczek Winnych, tak naprawdę zupełnie
inne. I nie chodzi jedynie o to, że Julka ma każde oko w innym kolorze. Różne
charaktery, oczekiwania i pasje zaprowadzą je w życiu w różne miejsca, ale
zawsze będą mogły na siebie liczyć. Czy to samo mogą o sobie powiedzieć Kasia i
Basia, albo Ania i Mania? Nie zapominajmy, że one nadal żyją, nadal są ważnymi
członkami rodziny, ich słowo, ich zdanie wciąż się liczą. Szczególnie zanim
dziewczynki urosną i będą mogły decydować o sobie.
Autorka zakończyła wszystkie
rozpoczęte dotąd wątki. Dowie się więc czytelnik choćby tego, co się przez lata
działo z Pawłem i jak ułożyło mu się życie na swoistym wygnaniu. Pozna też
dalsze dzieje Łucji i jej dość smutny koniec (niestety, do ostatniej chwili nie
potrafiłam jej polubić). A co z Jankiem i jego miłością do Łucji? Czy w końcu
znajdzie szczęście? I czy Ignacy wyjawi im prawdę o tym, jak blisko są ze sobą
spokrewnieni, czy jednak zabierze tę tajemnicę do grobu? Sami widzicie, że
wątków jest mnóstwo, z pewnością na palcach (nawet rąk i nóg łącznie) nie
dałoby się ich zliczyć. Winni walczą więc z szarością komunistycznej Polski, z
alkoholizmem i tajemnicami sprzed lat. Nie ominie ich ból spowodowany rakiem u
kogoś bliskiego i porzuceniem, w końcu i powstająca po transformacji ustrojowej
mafia pruszkowska nie oszczędzi pewnych dwóch kochających się serc.
Autorka przeniosła znaczną część
akcji do Pruszkowa, co pozwoliło jej na pokazanie tego, jak mafia powstawała i
jak łatwo było w niej utonąć nawet dobremu człowiekowi. Jak łatwo można było
kogoś zmanipulować i nim pokierować, jeśli tylko wiedziało się, że ma słaby
punkt.
Jedną z najtragiczniejszych postaci
tego tomu jest bez wątpienia Jeremi, któremu Autorka poświęciła mnóstwo scen i
opisów. Dzięki temu poznajemy go dogłębnie, obserwujemy, jak kształtuje się
jego charakter, widzimy jak na dłoni, co nim kieruje. Choć serce krzyczy, by
się jednak zastanowił dwa razy, to jednak w pewnym stopniu rozumiemy jego wybory.
I to właśnie jest niesamowite.
Z Winnymi wędrujemy ku
współczesności, ku naszym czasom, by dopełnić stulecie, które minęło od
narodzin Ani i Mani. Pomyślcie tylko – sto lat od chwili, gdy wybuchła Wielka
wojna. Jak wiele się od tego czasu w Polsce i Polakach zmieniło... Dwie wojny
światowe, odzyskanie niepodległości, komunizm, w końcu przystąpienie do NATO i
Unii Europejskiej. Wszystkiemu temu mogła się przyglądać Anna z Winnych. Jak
bardzo się zmieniła, ile pozostało w niej z tej dziewczynki łażącej po
drzewach, a ile w niej dostojnej matrony? Przekonajcie się sami. Spotkajcie
kolejnych niesamowitych Winnych, którzy być może są jedynie wytworem wyobraźni
Ałbeny Grabowskiej, a może mają swe prawdziwe pierwowzory. Poczytajcie o
pruszkowskiej mafii, o trzecim pochówku tego samego człowieka, o ucieczce
sprzed ołtarza, rozmowach z Lechem Wałęsą, czy śmierci w samolocie, który
pewnego dnia uderzył w WTC w Nowym Jorku. Bo przez te ostatnie czterdzieści lat
również wiele się wydarzyło.
Uwagi? Kilka błędów, których mogłoby
nie być, a jednak nie potrafię się czepiać, tak bardzo wciągnęła mnie ta
historia. I chciałabym jedynie... by to nie był koniec, by jednak Autorka
postanowiła napisać coś więcej. Choćby krótką nowelkę w stworzonej przez siebie
rzeczywistości, z bohaterami, którym z takich czy innych względów nie mogła
poświęcić tyle literackiej przestrzeni, ile by chciała. Pani Ałbeno, możemy
mieć choćby nikłą nadzieję na powrót do Brwinowa czy Pruszkowa i na spotkanie z
rodziną Winnych?
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz