Kochani, patrzę w kalendarz i oczom nie wierze. Tak, nastał już naprawdę nowy rok. Trochę ciężko się przyzwyczaić do nowej daty, jednak nie ma wątpliwości, powitaliśmy już na dobre 2016. Czas zatem na małe podsumowanie zeszłorocznych książkowych zmagań i osiągnięć oraz słów kilka o czekających mnie (i Was) zmianach na blogu.
W minionych dwunastu miesiącach udało mi się przeczytać około 130 pozycji. Nie mogę podać dokładnej liczby dlatego, że: po pierwsze – niektórych książek, niestety (z różnych przyczyn) nie doczytałam do końca, po drugie – mam rubrykę zatytułowaną "praca", w której zapisuję liczbę stron materiałów i podręczników, które czytam w ramach pracy. Nieraz jest to zaledwie jeden rozdział, nieraz cała książka. Postanowiłam ich jednak nie wyszczególniać, dlatego nie da się policzyć liczby przeczytanych od deski do deski pozycji. Rubryk w każdym razie mam 129.
Łącznie od pierwszego stycznia do trzydziestego pierwszego grudnia pochłonęłam 35.819 stron. Czy to dużo? Więcej niż przed rokiem, mniej niżbym chciała. Jestem jednak i tak zadowolona, bo tak naprawdę liczy się przede wszystkim nie ilość, a jakość, a ta była naprawdę wysoka.
Na blogu pojawiło się 115 wpisów, czyli trochę mniej niż w 2014 roku. Mogło być lepiej, ale nie obiecuję poprawy.
Od wydawnictw i autorów otrzymałam do zrecenzowania aż 75 książek, co bardzo mnie cieszy, gdyż oznacza, że zaufano mi aż tyle razy. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam, a moje recenzje były rzeczowe i pomogły Wam w podejmowaniu decyzji co do wyboru lektur.
Wzięłam udział w dwóch wyzwaniach książkowych. W pierwszym miałam przeczytać tyle książek, by wysokość ułożonej sterty wyniosła przynajmniej tyle, ile mierzę. Otóż jestem niewielka, mam zaledwie 157 cm, przeczytałam zaś tyle, że wieża książkowa przerosła mnie prawie o metr (253,4 cm). Jestem z tego wyniku bardzo zadowolona.
W drugim wyzwaniu udało mi się również osiągnąć cel, a mianowicie wypełnić wszystkie zadania. Niektóre były banalnie proste, inne bardzo trudne. Jeśli chcecie wiedzieć, które książki zaliczyły mi to wyzwanie, wybierzcie etykietę "Książkowe wyzwanie 2015".
Ponadto nawiązałam nowe współprace, m.in. z następującymi wydawnictwami: Jedność, Pascal, Nowa Baśń, SQN czy Zwierciadło. Obecnie są już chyba tylko trzy wydawnictwa, na których bardzo mi zależy, a z którymi na razie nie współpracuję. Wygląda więc na to, że idzie mi całkiem dobrze.
Na końcówce roku, bo już w grudniu, mogliście się dowiedzieć, że fragment mojej recenzji znalazł się również na okładce drugiego tomu cyklu "Skazaniec" Krzysztofa Spadło. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ książka jest rewelacyjna i naprawdę polecam ją z całego serca.
W 2015 roku na bloga weszło ok. 19 tysięcy osób. Niestety nie zapisałam sobie, jaki był dokładny stan na 31.12.2014 (wiem jedynie, że było to niemalże 30 tysięcy wejść). Na 31.12.2015 licznik wskazuje natomiast 48.526 wejść. Blisko celu, miałam nadzieję na zakończenie roku z 50 tysiącami, nie udało się jednak. Prawdopodobnie z mojej winy, ponieważ w ostatnim czasie niewiele publikowałam.
Zakończyłam, ze względów osobistych, współprace ze Sztukaterem oraz akcją "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają". Szkoda, ale, niestety, nie miałam wyjścia. Za dużo obowiązków na siebie wzięłam.
Plany na 2016? Pojawi się z pewnością więcej pozycji dla dzieci. Być może jakieś nowe wywiady, mam na to wielką nadzieję. Ogólnie, będzie chyba mniej wpisów, ponieważ mam coraz mniej czasu na czytanie i pisanie, a od wiosny jeszcze go ubędzie. Nie biorę też udziału w żadnym nowym wyzwaniu. Myśląc i planując realnie wiem, że i tak bym pewnie nie podołała, a na końcówce roku miała to sobie za złe.
To chyba tyle, Kochani. Czytajcie, czytajcie, czytajcie i niech to będą naprawdę przyjemne lektury. Najlepszego z okazji zmiany kalendarza!