Warszawa 2008
Oprawa: miękka
Liczba stron: 329
ISBN: 978-83-88791-88-8
Choć niektórym może się to wydać dziwne i nieprawdopodobne... to moje pierwsze spotkanie z twórczością Chmielewskiej. Jakoś tak wyszło, że w młodzieńczych latach zupełnie się na nią nie natknęłam, a później, przez długi czas, żyłam w przekonaniu (nie wiem, skąd się ono wzięło), że jej utwory skierowane są do młodzieży i jestem na nie za stara. Przekonał mnie Mąż, który od zawsze jest fanem jej twórczości i spróbowałam. Co wynikło z lektury "Rzezi bezkręgowców"?
Przyznaję, że początek nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenia i brnęłam dalej chyba tylko dlatego, że Michał tak bardzo tę powieść zachwalał. Na szczęście potem było lepiej, znacznie lepiej. Ba! dobrze było, a nawet bardzo. Jednak pierwsze dwadzieścia czy trzydzieści stron to była droga przez małą mękę, ponieważ zupełnie nie rozumiałam, o co chodzi. Być może dlatego, że nie znałam bohaterek...
"Rzeź bezkręgowców" (jakże intrgujący tytuł) to kryminalna opowieść o współczesnym świecie massmediów, a konkretnie – polskiej telewizji. Cała akcja toczy się wokół osób z nią związanych – reżyserów, scenarzystów, pisarzy, których dzieła literackie zostały (bądź mają zostać) zekranizowane. Powieść idzie niejako dwutorowo, bo z jednej strony mamy kolejne morderstwa osób, które główna bohaterka zalicza do tzw. pijawek, z drugiej zaś zniknięcie pewnej dość poczytnej pisarki. Wszystko wydaje się w jakiś tajemniczy sposób połączone, ale jak?
Świetna intryga i ciekawi bohaterowie to mocne strony tej książki. Dodatkowymi atutami są specyficzne poczucie humoru i sposób bycia głównej bohaterki, a zarazem narratorki. Trup ściele się gęsto, jak na dobry kryminał przystało. Światek telewizyjnych celebrytów został przedstawiony w interesujący i – zdaje się – dość realistyczny sposób. Do końca też nie udaje się czytelnikowi rozwikłać zagadki, kto jest mordercą i czy na pewno jest to wciąż jedna i ta sama osoba. To, oczywiście, olbrzymi plus. Wszak im trudniej znaleźć samodzielnie sprawcę i przewidzieć, co pisarz sobie wymyślił na grande finale tym lepsza powieść kryminalna. Tu nie można mieć zastrzeżeń.
Natomiast już trochę można się przyczepić tego, że Joanna, czyli nasza główna bohaterka i narratorka, zawsze i wszędzie ma jakieś "wejścia". Szuka adresu pisarki i co robi? Idzie do banku i jakaś pani, która ją obsługuje od lat, ten adres jej daje! Prowadzący śledztwo policjant dzieli się z nią nawet najbardziej tajnymi informacjami dotyczącymi toczącego się postępowania. Ona po prostu wszystkich zna, wszyscy ją lubią (no, poza osobami, które jej szczerze nienawidzą) i chętnie jej pomagają, nawet jeśli jawnie przy tym łamią prawo. Nie ma takich drzwi, którymi Joanna nie wejdzie. Wszak okno na tyłach domostwa to też jakieś tam drzwi.
Jeśli chodzi o samo wydanie to, niestety, znalazło się co nieco błędów, a najbardziej irytowały podwójne odstępy między słowami, które co i rusz się pojawiały. Można to było zrobić lepiej, choć jeszcze nie jest źle.
Ogólnie więc książka bardzo przypadła mi do gustu i myślę, że chętnie sięgnę po inne tytuły, które wyszły spod pióra Chmielewskiej. Może jeszcze nie teraz, ale pewnie jakoś w tym roku. Dobra intryga i ładny język, a do tego nasze polskie podwórko zdecydowanie przekonały mnie do jej twórczości.
Ja podchodziłam do tej książki 3 razy, w końcu udało mi się w bólu przeczytać w zeszłym roku. Wcześniej czytałam kilka książek Chmielewskiej i o wiele bardziej mi się podobały. Polecam Ci bardzo "Klin" i "Całe zdanie nieboszczyka". :)
OdpowiedzUsuńMnie się "Rzeź..." spodobała, ale nie mam porównania z pozostałymi powieściami Chmielewskiej. Wszyscy właśnie polecają "Całe zdanie...", więc chyba to rzeczywiście będzie moja kolejna lektura spod jej pióra. Dzięki :)
UsuńJa również polecam "Całe zdanie nieboszczyka". Przeczytałam sporo książek Chmielewskiej, ale ta zdecydowanie była najlepsza. Pierwszy raz czytałam ją w podstawówce zaśmiewając się do łez, potem książka poszła w świat do przyjaciółek i ich rodzin. Wszystkim się podobała i młodszym i starszym. Wracałam do niej kilkakrotnie.
UsuńChyba naprawdę muszę wkrótce sięgnąć po tę powieść. Póki jeszcze mam czas na czytanie :)
UsuńMichał wie co dobre :) Dla mnie książki Chmielewskiej to idealny czasoumilacz na zimowe wieczory. Uwielbiam też serię przygód Janeczki i Pawełka - "Nawiedzony Dom", "Wszelki Wypadek" oraz Tereski i Okrętki - "Większy kawałek świata", niby adresowane do młodzieży, a jednak wciąż potrafią mnie wciągnąć :)
OdpowiedzUsuńWiesz, jeszcze trochę i będę przerabiać także powieści młodzieżowe :) To pewnie i po Chmielewską sięgniemy, w końcu Michał ją uwielbia.
UsuńFaktycznie :) będzie można sobie bez wyrzutów sumienia poprzypominać swoje ulubione książki z dzieciństwa i poodkrywać nowe skarby :)
UsuńDokładnie :) Już się nie mogę doczekać.
Usuń