Pewnego dnia, w połowie zeszłego roku wypatrzyłam „Króla z żelaza” i kolejne dwie części. Od razu pomyślałam, że chciałabym przeczytać. Później napotkałam kolejne dwie i okazało się, że jest ich łącznie siedem, a seria nie jest żadną nowością. Pierwsza część ma już blisko 60 lat!
W listopadzie zakupiłam sześć tomów, wciąż brakowało mi pierwszego i ostatecznie dorobiłam się go w zeszłym tygodniu. Cóż mogę powiedzieć? Kompletnie nie rozumiem, jak to się stało, że wcześniej nie trafiłam na powieści Druona.
Tytułowym królem z żelaza jest Filip Piękny, człowiek, który przez niemal trzydzieści lat dzierżył w dłoniach berło Francji. Ten sam, który osadził papieża w Awinionie (tzw. „niewola awiniońska”) i zniszczył zakon templariuszy, które to wydarzenie w ostatnich latach było dość często przypominane.
Ostatni rok procesu zakonników z Zakonu Ubogich Rycerzy Świątyni.Po odwołaniu zeznać, do złożenia których przyczyniły się lata tortur, Wielki mistrz Jakub de Molay, skazany na stos, rzuca przekleństwo na króla Filipa, papieża i strażnika pieczęci, Nogareta. Wróży im śmierć zanim rok minie. Być może nikt by się nie przejął słowami umierającego w płomieniach staruszka, gdyby nie nagła i niespodziewana śmierć papieża Klemensa, a niedługo po nim i Nogareta. Czy królowie z rodu Filipa Pięknego rzeczywiście są przeklęci?
Jak się okazuje również bycie książęcą bądź królewską małżonką nie jest łatwe. W czasie, gdy kobiety królewskiej krwi wchodziły w związki małżeńskie dla sojuszy i zyskiwały tym samym nowe ziemie dla swego kraju, nie było mowy o miłości. Mężowie nie zawsze natomiast spełniali się w roli głowy rodziny, czy wzorowych kochanków. Synowe króla nie były zadowolone ze swoich związków i przyszło im drogo zapłacić za rogi, które przyprawiły swym mężom. Królewska córka, choć wierna małżonkowi, królowi Anglii, także nie należy do szczęśliwych. Wszystko to powoduje, że kobiety tak samo, jak mężczyźni knują i intrygują, kto wie – może po prostu z nudów, gdyż, nie ma co ukrywać, kobiety w średniowieczu nie miały za dużo ciekawych zajęć.
Bazując na wzmiankach w średniowiecznych kronikach, które jedynie podawały fakty, Druon stworzył przepiękną opowieść, godną najwyższych półek w naszych bibliotekach. Jego bohaterowie są przekonywujący i prawdziwi, każdy inny, każdy pasuje do swego miejsca w, feudalnym przecież jeszcze, społeczeństwie. Nie można autorowi niczego właściwie zarzucić. Król przemawia i zachowuje się po królewsku. Zdradzeni książęta nie chcą widzieć swych żon, a kochankowie księżniczek zostają straszliwie potraktowani przez katów i tłum, który… raduje się każdym kolejnym pokazem sztuk katowskich, każdym stosem, każdym toporem i każdą szubienicą. Panienki z wiosek są niewinne, bankierzy skąpi i przeliczający wszystko na zysk, choć niekoniecznie tylko finansowy. Mamy tu zróżnicowanie klasowe, społeczne i językowe. Historia opowiedziana jest pięknie i nie razi – jak u niektórych autorów – znajomość przyszłości, która ma nastąpić po przedstawionych w powieści zdarzeniach.
Powieść mnie pochłonęła, wessała niemalże na swe stronice, nie pozwalając o sobie zapomnieć na długie godziny pracy, kiedy myślałam niemalże jedynie o tym, że chciałabym kontynuować lekturę. To historia pełna intryg – nie tylko dworskich – i namiętności odczuwanej do drugiego człowieka, pieniędzy, władzy. To walka o tron, o poklask i szacunek, ale i o wolność myśli i czynów, o ojcowiznę, o utrzymanie się we Francji, która jest prawdziwym pierwszoplanowym bohaterem „Króla z żelaza”.
Gorąco polecam. Osobiście – czytam już kolejny tom i cały czas czuję się, jakby autor rzeczywiście potrafił przenosić czytelnika w czasie.
W listopadzie zakupiłam sześć tomów, wciąż brakowało mi pierwszego i ostatecznie dorobiłam się go w zeszłym tygodniu. Cóż mogę powiedzieć? Kompletnie nie rozumiem, jak to się stało, że wcześniej nie trafiłam na powieści Druona.
Tytułowym królem z żelaza jest Filip Piękny, człowiek, który przez niemal trzydzieści lat dzierżył w dłoniach berło Francji. Ten sam, który osadził papieża w Awinionie (tzw. „niewola awiniońska”) i zniszczył zakon templariuszy, które to wydarzenie w ostatnich latach było dość często przypominane.
Ostatni rok procesu zakonników z Zakonu Ubogich Rycerzy Świątyni.Po odwołaniu zeznać, do złożenia których przyczyniły się lata tortur, Wielki mistrz Jakub de Molay, skazany na stos, rzuca przekleństwo na króla Filipa, papieża i strażnika pieczęci, Nogareta. Wróży im śmierć zanim rok minie. Być może nikt by się nie przejął słowami umierającego w płomieniach staruszka, gdyby nie nagła i niespodziewana śmierć papieża Klemensa, a niedługo po nim i Nogareta. Czy królowie z rodu Filipa Pięknego rzeczywiście są przeklęci?
Jak się okazuje również bycie książęcą bądź królewską małżonką nie jest łatwe. W czasie, gdy kobiety królewskiej krwi wchodziły w związki małżeńskie dla sojuszy i zyskiwały tym samym nowe ziemie dla swego kraju, nie było mowy o miłości. Mężowie nie zawsze natomiast spełniali się w roli głowy rodziny, czy wzorowych kochanków. Synowe króla nie były zadowolone ze swoich związków i przyszło im drogo zapłacić za rogi, które przyprawiły swym mężom. Królewska córka, choć wierna małżonkowi, królowi Anglii, także nie należy do szczęśliwych. Wszystko to powoduje, że kobiety tak samo, jak mężczyźni knują i intrygują, kto wie – może po prostu z nudów, gdyż, nie ma co ukrywać, kobiety w średniowieczu nie miały za dużo ciekawych zajęć.
Bazując na wzmiankach w średniowiecznych kronikach, które jedynie podawały fakty, Druon stworzył przepiękną opowieść, godną najwyższych półek w naszych bibliotekach. Jego bohaterowie są przekonywujący i prawdziwi, każdy inny, każdy pasuje do swego miejsca w, feudalnym przecież jeszcze, społeczeństwie. Nie można autorowi niczego właściwie zarzucić. Król przemawia i zachowuje się po królewsku. Zdradzeni książęta nie chcą widzieć swych żon, a kochankowie księżniczek zostają straszliwie potraktowani przez katów i tłum, który… raduje się każdym kolejnym pokazem sztuk katowskich, każdym stosem, każdym toporem i każdą szubienicą. Panienki z wiosek są niewinne, bankierzy skąpi i przeliczający wszystko na zysk, choć niekoniecznie tylko finansowy. Mamy tu zróżnicowanie klasowe, społeczne i językowe. Historia opowiedziana jest pięknie i nie razi – jak u niektórych autorów – znajomość przyszłości, która ma nastąpić po przedstawionych w powieści zdarzeniach.
Powieść mnie pochłonęła, wessała niemalże na swe stronice, nie pozwalając o sobie zapomnieć na długie godziny pracy, kiedy myślałam niemalże jedynie o tym, że chciałabym kontynuować lekturę. To historia pełna intryg – nie tylko dworskich – i namiętności odczuwanej do drugiego człowieka, pieniędzy, władzy. To walka o tron, o poklask i szacunek, ale i o wolność myśli i czynów, o ojcowiznę, o utrzymanie się we Francji, która jest prawdziwym pierwszoplanowym bohaterem „Króla z żelaza”.
Gorąco polecam. Osobiście – czytam już kolejny tom i cały czas czuję się, jakby autor rzeczywiście potrafił przenosić czytelnika w czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz