Wydawnictwo:
ALBATROS A. KURYŁOWICZ
Warszawa
2012
Oprawa:
twarda
Trylogia „Stulecie”,
tom 2.
Liczba
stron: 1038
Przekład: Grzegorz Kołodziejczyk, Zbigniew A. Królicki
Przekład: Grzegorz Kołodziejczyk, Zbigniew A. Królicki
ISBN: 978-83-7659-846-8
Folleta
uwielbiam i na pewno już o tym wspominałam. Kiedy więc wreszcie doczekałam się
mojej własnej "Zimy świata", nie mogłam się doczekać, by zacząć.
Obawiałam
się jednak trochę, czy drugi tom trylogii "Stulecie" będzie równie
dobry, jak "Upadek gigantów". Czy przypadkiem autor nie powieli
fabuły, nie ulepi zbyt podobnych bohaterów, nie zrobi jednym słowem
"powtórki" z uczty, tyle, że o kilkanaście, kilkadziesiąt lat
później?
Nie,
Follett jest mistrzem w swoim fachu i niczego takiego nie można mu zarzucić.
Zdaje mi się, że "Zima świata" jest nawet lepsza od "Upadku
gigantów". Bardziej złożona, tak jeśli chodzi o ilość, jak i jakość
wątków. Bohaterowie różni, każdy odpowiada za swoje czyny, wybory, myśli. Mało
kto patrzy na pokolenie rodziców, czy, tym bardziej, dziadków.
Lubię
autorów, którzy nie boją się zabijać swych bohaterów. Wiem, że jest to ciężkie –
sama mam z tym często problem – uśmiercić kogoś, z kim się spędziło tyle czasu.
Jednak Follett w "Zimie świata" zaskakuje nas co chwilę. Jeśli ktoś
po przeczytaniu "Upadku gigantów" miał do niego pretensje, że mimo
wojennej zawieruchy, rewolucji w Rosji i wypadków nie uśmiercał swych bohaterów
– tym razem dostanie to, czego chciał. Umrze ich wielu na tym ponad tysiącu
stron.
„Zima
świata” opowiada historię rodzin, które poznaliśmy w „Upadku gigantów” oraz ich
dzieci na przestrzeni siedemnastu lat,
od roku 1933 do 1949. Dojście Hitlera do władzy, wojna w Hiszpanii, działania
wojenne w Europie, atak na Pearl Harbor, tyrania Stalina i NKWD… Zwycięstwo,
które wcale nie jest takie piękne, cierpienie tak złych, jak i dobrych ludzi. Bo
przecież nie każdy Niemiec był potworem i nie każdego z aliantów można nazwać
aniołem… Brakuje tu jedynie procesów norymberskich i nie potrafię właściwie
znaleźć uzasadnienia takiego pominięcia tego ważnego dla historii wydarzenia.
Za mocne? Nie sądzę, kiedy przypomnę sobie niektóre sceny z powieści. Część z
nich z pewnością zapadło mi w pamięć tak głęboko, ze jeszcze przez lata będą mnie
dręczyć…
Jak się zachowa Maud, pochodząca z angielskiej szlacheckiej rodziny, w obliczu przejęcia rządów przez Hitlera w jej nowej ojczyźnie? Jak ustosunkują się do nazistowskiego terroru jej dzieci? Czy Ethel zdradzi w końcu synowi swój największy sekret i powie mu, kim naprawdę jest jego ojciec? Co się stanie, kiedy nagle i niespodziewanie spotkają się Greg i Wołodia Peshkovowie - przyrodni bracia, synowie Lva? Wiele tajemnic zostanie odkrytych, sprawiając ból i powodując zupełnie nowe postrzeganie otaczającej bohaterów rzeczywistości.
Jak się zachowa Maud, pochodząca z angielskiej szlacheckiej rodziny, w obliczu przejęcia rządów przez Hitlera w jej nowej ojczyźnie? Jak ustosunkują się do nazistowskiego terroru jej dzieci? Czy Ethel zdradzi w końcu synowi swój największy sekret i powie mu, kim naprawdę jest jego ojciec? Co się stanie, kiedy nagle i niespodziewanie spotkają się Greg i Wołodia Peshkovowie - przyrodni bracia, synowie Lva? Wiele tajemnic zostanie odkrytych, sprawiając ból i powodując zupełnie nowe postrzeganie otaczającej bohaterów rzeczywistości.
Książka
ciekawa, mocna, trzymająca w napięciu. Nie mogłam się od niej oderwać. Siedziałam
po nocach, czasami kończąc po czwartej nad ranem, kiedy po prostu grube
tomiszcze wypadało mi już z drętwiejących łapek, a chciałam jeszcze, jeszcze
troszeczkę… Genialna lektura, która daje do myślenia i pokazuje historię w taki
sposób, że nie można się jej przy okazji nie nauczyć. Wybory, przed którymi
stają bohaterowie, pokusy, którym są poddawani i ciężkie przeżycia tworzą
fabułę nie tylko interesującą, ale pouczającą i zmuszającą do zastanowienia się
nad tym, co w życiu jest rzeczywiście najważniejsze.
Nie
mogę się już doczekać ostatniego tomu trylogii „Stulecie” i poznania dalszych
losów tych, którzy przeżyli.
Okładka
podoba mi się jeszcze bardziej, niż ta z poprzedniego tomu. Zastanawiam się
cały czas, kim jest para na niej. Mam swoje podejrzenia, jednak chyba nigdy nie
zostaną rozwiane.
Błędów
jest niewiele, co cieszy niezmiernie, gdyż nie psuje odbioru rzeczywiście znakomitej
lektury. Jeden tylko raził w oczy i nie wiem, czy to błąd samego Folletta, czy może
tłumaczy. Jednak mówienie o „pierwszej wojnie światowej” w roku 1933, kiedy
jeszcze nikt nie mógł tak naprawdę przewidzieć, że wybuchnie druga jest… przynajmniej
faux pas.
To
tyle ode mnie. Ja czekam na zakończenie, które ma się ukazać dopiero w 2014
(ciekawe, kiedy będzie dostępne w Polsce), Wam natomiast z całego serca polecam
przeczytanie „Zimy świata”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz