Wydawnictwo: Olesiejuk
Ożarów 2010
Oprawa: twarda
Liczba stron:156
Tytuł oryginału: Santa's Diaries
Przekład (z angielskiego?): Anna Zdziemborska
ISBN: 978-83-7708-406-9
Rewelacyjna,
oszałamiająca, wstrząsająca i przezabawna zarazem opowieść, która snuje sam
Święty Mikołaj. Pamiętnik z całego jednego roku – od Bożego Narodzenia
(nazywanego Dniem BN) do następnej Wigilii. Wzloty (nie tylko zaprzęgiem
reniferów) i upadki, stresy, radości, problemy z wagą, z żoną, z pracownikami,
reniferami, nowym PRem (sic!), och ileż ciekawostek z życia Nicholasa F.
Christmasa w tej niewielkiej książeczce!
Nie przeszkadza nawet
to, że tekst nie jest wyjustowany. Rany, co się ze mną dzieje? Ta pozycja nie całkowicie
oczarowała. Wszystko w niej wygląda, jak prawdziwy pamiętnik. Są tu nie tylko
wpisy samego Mikołaja, ale także przypięte przeróżne notatki, przyklejone
kolorowe karteczki, wydarte karty z kalendarza, listy, które otrzymuje. Jejku,
ile wiedzy.
Czy mieliście pojęcie,
że MIkolaj utrzymuje stały kontakt z Zajączkiem Wielkanocnym, Zębową Wróżką i
Bałwankiem Śnieżnym oraz czuje się zagrożony przez Grupę Halloween? Albo, że
martwi go fakt, iż w czerwcu dzieci prawie o nim nie pamiętają? Że ma problemy
z wagą podjadaniem słodyczy, za co wciąż go goni żona, Mamuśka C.? Albo, że… A
nie, nie powiem, co jeszcze. Książeczka ma zaledwie 160 storn i całe mnóstwo
rysunków i zdjęć (Mikołaj uważa, że ma talent fotograficzny i myśli o karierze
w tym kierunku, kiedy przejdzie na emeryturę). Graficznie jest po prostu ósmym
ludem świata. Twarda oprawa imitująca skórkę, piękne zdjęcie, „złocone” brzegi
stron. Fantastyczny prezent dla każdego i to nie tylko na Boże Narodzenie. Do
czytania świetna też o każdej porze roku.
Na zachętę opis z
tylnej okładki:
Może się wam wydawać, że praca Świętego Mikołaja to bułka z
masłem, ale uwierzcie, że trwa ona całą dobę przez okrągły rok. Ma swoje wady:
zajadam stres słodyczami, co roku mam problem ze zdobyciem wszystkich prezentów,
których pragną dzieci, renifery wymagają permanentnego szkolenia motywacyjnego,
a sanie bez przerwy trafiają do serwisu. Moja żona, chociaż to kochana kobieta,
bezustannie zamęcza mnie najnowszymi dietami i programami ćwiczeń . A na
dodatek ostatnio mam konsultantki od PR, które wszędzie depczą mi po piętach i
nakłaniają do popularyzowania mojego wizerunku.
Dlaczego więc robię to, co robię? Dlatego, że nic nie cieszy mnie bardziej niż świadomość, że dzieci, budzące się na całym świecie w bożonarodzeniowy poranek, poczują odrobinę magii.
Dlaczego więc robię to, co robię? Dlatego, że nic nie cieszy mnie bardziej niż świadomość, że dzieci, budzące się na całym świecie w bożonarodzeniowy poranek, poczują odrobinę magii.
Przyjemnej lektury, moi
Drodzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz