Wydawnictwo: Zwierciadło
Warszawa 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 293
ISBN: 978-83-64776-46-5
Kolejna
powieść Ałbeny Grabowskiej, którą dane mi było przeczytać, jest zamkniętą,
jednotomową historią kilku doświadczonych przez los kobiet i ich najbliższych.
"Coraz mniej olśnień" zachwyca, wciąga, zmusza do zastanowienia się
nad własnym życiem, w końcu... szokuje. Ostatnie zdania natomiast pozostawiają
czytelnika z uczuciem totalnego zaskoczenia i myślą, że Autorka przez całą
powieść grała z nim w ciuciubabkę i... wygrała. Uczucie to pozostaje
przynajmniej na kilka dni i sprawia, że czytelnik wciąż na nowo analizuje
przeczytaną właśnie książkę.
Lena
myślała, że znalazła w końcu swoje miejsce na ziemi i ma pewną sytuację
zawodową. Wszystko zmienia się, gdy pracę traci. Co teraz? Ano, poszuka nowej.
Jest młoda, atrakcyjna, ma doświadczenie. Jakże więc zdziwi ją fakt, że w
dzisiejszych czasach znalezienie pracy nie jest proste, a ambicje trzeba nieraz
schować za pazuchę. Tym sposobem Lena zostaje opiekunką, pomocą domową i
towarzyszką niewidomej Eli, którą zaczyna nazywać Ślepelą.
Alina
pewnego dnia uciekła. Nie tak normalnie, z domu, z listem pożegnalnym.
Skorzystała z okazji i w bardziej wyrafinowany sposób zamknęła
kilkudziesięcioletni rozdział swego nieszczęśliwego życia. Los jakby sam dał
jej podpowiedź, gdzie szukać samej siebie. Jednak czy rzeczywiście znana i
wyśmienita lekarka odnajdzie się w roli zupełnie innej, prostej kobiety? I czy
na pewno przeszłość jest już zamkniętą księgą?
Maria
jest samotną i zgorzkniałą kobietą, która poniekąd sama zniszczyła sobie życie.
Wciąż jednak liczy na to, że uda jej się rozwiązać zagadkę śmierci najbliższej
(i jedynej) przyjaciółki. Bo choć przez lata uważała, że ta zmarła w tragicznym
wypadku, to przypadkowe spotkanie na ulicy pewnej kobiety zainicjuje ciąg
wydarzeń, które poczatkowo zdadzą się Marii być pod jej kontrolą, a doprowadzą
ją do odkrycia, którego zupełnie nie spodziewała.
I
w końcu Ela – młoda poetka, która straciła wzrok w wyniku traumy powypadkowej.
Próbująca wyrazić siebie poprzez wiersze i odnaleźć szczęście w ramionach
wymarzonego mężczyzny. Krucha, a zarazem silna. Czy pojawienie się w jej życiu
Leny może cokolwiek zmienić?
Kobiety
z różnych środowisk, z różnymi historiami, doświadczeniami, marzeniami. Mniej
lub bardziej pogubione i poranione. Takie jak każda z nas. Szukają szczęścia,
spełnienia, pragną same kreować swoją tożsamość, rządzić własnym życiem i
wizerunkiem. Ich losy przeplatają się w niespodziewany sposób, tkając piękny
portret współczesnej Polki. W to wszystko zaś, jak to zwykle bywa, wplątani są
mężczyźni – ojcowie, mężowie i kochankowie. Oraz on, poeta Piotr Nowak, bez
którego znajomość Leny i Eli straciłaby wiele pikantności.
W
tle współczesna Polska, świat mediów i poezji. Fakt, ta ostatnia (moim
zdaniem), niezbyt wysokich lotów. Wciągająca opowieść, która sprawia, że
kolejne strony po prostu się pożera.
Plusem
jest również przejrzystość rozdziałów, z których tytułów od razu widać, z
czyjej perspektywy poznamy świat i czyją historię opowiada Autorka w danej
chwili. Tajemniczości dodaje książce równiez wysmienita okładka.
Minusy?
Niestety są. Redakcja, zdaje się, trochę przysnęła. Irytują błędy stylistyczne
i pewne niekonsekwencje pomiędzy paragrafami. Można było tego uniknąć. Jednak
to jedyne, do czego mogę się przyczeić.
Jako
że "Coraz mniej olśnień" przeczytałam już ponad dwa miesiące temu,
moge z czystym sercem przyznać, że powieść na długo pozostaje w pamięci. Wryła
się we mnie i wciąż wracam do niej myślami. To chyba najlepsza rekomendacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz