Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

piątek, 6 maja 2016

Tron z Czaszek – Peter V. Brett

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Lublin 2015
Cykl demoniczny, tom IV
Tron z Czaszek, Księga I
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 601
Tytuł oryginału: The Skull Throne
Przekład (z angielskiego): Małgorzata Koczańska
Ilustracje: Dominik Broniek
ISBN: 978-83-7574-068-3







Długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Po pierwsze dlatego, że w ciąży nie miałam specjalnie natchnienia na pisanie. Teraz, po urodzeniu dzieci, nie mam natomiast na to czasu. A i niezbyt przyjemnie pisze się recenzje części bardzo lubianego cyklu, gdy wiadomo, że recenzja ta będzie nieszczególnie pochlebna. Nie owijając zatem w bawełnę i nie tracąc – tym cenniejszego obecnie – czasu, muszę przyznać, że pierwsza Księga "Tronu z czaszek" jest jak na razie zdecydowanie najsłabszym ogniwem w opowieści Bretta.
Kiedy książka pojawiła się na rynku, wiele osób miało do niej zastrzeżenia. Przede wszystkim czytelnikom nie spodobała się zmiana tłumacza i to, że nie zachowano wszystkich nazw własnych. Owszem, jest to irytujące, bywa mylące, i po prostu nie ma żadnego sensu i logicznego uzasadnienia (dodatkowo burzy jedność cyklu), ale – o dziwo – nie to jest największym problemem w lekturze tego tomu. Tłumaczenie tłumaczeniem, ale po prostu – moim zdaniem – coś tu poszło nie tak samemu autorowi. Fabuła mało porywająca, historia Ashii napisana trochę na siłę. Nie ma tej magii, co w poprzednich częściach, choć przecież na końcu "Wojny w Blasku Dnia" Brett zostawił nas w wielkim napięciu. Być może miałam więc zbyt wygórowane oczekiwania co do dalszych losów bohaterów, gdy tymczasem...
Co zatem się tu dzieje? Arlen i Jardir stają naprzeciw siebie i muszą podjąć bardzo ważne decyzje. Czy Jardir zaakceptuje szalony plan Naznaczonego? Czy Arlen będzie potrafił zaufać byłemu przyjacielowi? Tymczasem świat musi sobie poradzić z ponownym brakiem Wybawiciela, choć ludzie przywykli już do jego obecności – niezależnie od tego, w którym z mężczyzn go widzieli. W Zakątku znów wiele się dzieje, a Leesha zaczyna odkrywać w sobie cechy, których nie podejrzewała w sobie odnaleźć. Może, wbrew pozorom, jest po części podobna do matki... 
Pomysł bardzo ciekawy, gorzej z wykonaniem. Niestety, wygląda na to, że Brett zaliczył spadek. Mam tylko nadzieję, że chwilowy i dalsze losy bohaterów zachwycą mnie równie mocno jak te opisywane w "Pustynnej Włóczni" i "Wojnie w Blasku Dnia".  
Jak zwykle wielkim atutem książki są wspaniałe ilustracje i chwała Fabryce słów za wybór tak fantastycznego artysty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz