Oszałamiająca,
wbijająca w fotel powieść, jedna z nowości Domu Wydawniczego Rebis, czyli „Biblia
umarłych” Toma Knoxa. Nic więcej, nic ująć. Genialna, trzymająca w napięciu do
ostatniej linijki, a nawet dłużej, mądra, zjawiskowa, zmuszająca do myślenia.
Na tym mogłabym zakończyć,
ponieważ nadal jestem jeszcze bardzo na gorąco (skończyłam czytać niecałe
piętnaście minut temu) i staram się jeszcze ogarnąć ogrom tej powieść i
pozbierać myśli.
To opowieść tocząca się
dwutorowo – podobnie trochę, jak w ”Sekrecie Genezis”, z tymże bohaterowie,
których losy śledzimy w zupełnie różnych zakątkach świata, a którzy próbują
niezależnie rozwiązać tę samą zagadkę spotykają się dopiero w okolicach
trzysetnej strony, czyli raczej bliżej końca. Tym bardziej ta podróż jest
pasjonująca, bo pozwala nam na dochodzenie do prawdy po kawałku i oglądania
całego ogromu problemu (w końcu to całe czterdzieści tysięcy lat!) z zupełnie
różnych perspektyw. Wyśmienity pomysł.
Chemda, prawniczka
działająca w komisji ONZ do spraw rozliczenia reżimu Czerwonych Kmerów,
straciła w Kambodży większość rodziny i stara się zrozumieć przeszłość swego
kraju. Julia, amerykańska archeolog pracująca obecnie na wykopaliskach w jednym
z dystryktów francuskich, została w młodości zgwałcona. Jake, brytyjski
fotograf stracił w dzieciństwie kilkuletnią siostrę i matkę. Te doświadczenia
dręczą ich w każdej chwili życia. Chemdzie pomogą zrozumieć przeszłość i odkryć
rodzinną tajemnicę, Julii opracować ciekawą teorię dotyczącą ludzi
prehistorycznych, a Jake… cóż, musicie sami przeczytać.
„Biblia umarłych” to
niesamowita podróż przez mniej nam chyba znaną Azję – Kambodżę, Laos, zahacza
też o Tajlandię i Bangkok. Porywająca, wartka akcja i tropiki oraz niesamowite
krajobrazy czasami nawet mrożące krew w żyłach oraz upały, których chyba sobie
nie wyobrażamy. Z drugiej strony chłodna i deszczowa Francja w barwach jesieni
i… równie tajemnicze czaszki z dziurami w głowie.
Czy człowiek naprawdę różni
się od zwierzęcia? A jeśli tak, to czy… to dobrze? Przedstawione przez autora
teorie na temat wiary i sumienia są przenikliwe i naprawdę zmuszają do
przemyślenia przynajmniej kilku kwestii, które zdajemy się uważać za dogmaty.
Kim jesteśmy i dlaczego tak ciężko jest nam zabijać? Jak to możliwe, że
człowiek jest zdolny do takiego okrucieństwa jak Czerwowni Kmerzy? Czy rzeczywiście
za wszystko to odpowiada niewielki skrawek kory mózgowej znajdujący się w
czołowym płacie mózgu? Znajdziecie odpowiedzi na te wiele innych pytań, jedynie
czytając.
„Biblia umarłych” to
rewelacyjny kryminał, szczególnie dla tych, którzy uznają spiskową teorię
dziejów. Poza tym to mądra powieść, zmuszająca do myślenia i motywująca do
prowadzenia własnych badań. To straszliwa opowieść o bólu, cierpieniu,
niepotrzebnym okrucieństwie. Jak wiemy z „Sekretu Genezis” Tom Knox nie boi się
pokazywać tortur, prucia flaków, a krew w jego powieści leje się dość często. I
tym razem niczego nam nie oszczędził. Jest więc z pewnością sporo mroku w „Biblii
umarłych”, wiele scen obrzydliwych i… poruszających najgłębsze zakamarki serca i
żołądka.
Bez wątpienia, kawał
wyśmienitej literatury, na dodatek bardzo ładnie wydanej. Okładka zastanawia,
przyzywa, zachęca do czytania, poza tym tworzy ładną serię z dwiema pozostałymi
powieściami autora, które Rebis już wydał. Błędów na tyle niewiele, że nie
rażą, nic dodać, nic ująć. Zdecydowanie piątka z dużym plusem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz