Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

piątek, 29 czerwca 2012

Chorwacja - Anna i Krzysztof Kobusowie

„Chorwacja” Anny i Krzysztofa Kobusów, wydana nakładem G+J RBA, Licecjobiorcy Natonial Geografic Society to niesamowita podróż do tego – tak przez Polaków uwielbianego – kraju. Podróż zaczarowana, widziana okiem podróżników, dziennikarzy i fotografów, ale tym razem chyba przede wszystkim rodziców.
Ciekawie opowiedziana, ładnie napisana, radosna i ciepła historia pewnych rodzinnych wakacji spędzonych u wybrzeży Morza Adriatyckiego. Czyta się właściwie jednym tchem – mi zajęło właściwie niewiele ponad godzinę (czytam powoli, na dodatek delektuję się pięknymi fotografiami, a książeczka ma jednak prawie 100stron).
Chyba jeszcze nie trafiłam na podróżniczą literaturę napisaną z taką lekkością i polotem, a jednocześnie dystansem do samego siebie i swoich słabości. Muszę przyznać, że urzekły mnie opowieści o rodzinnych kampingach, żelkowych wężach i walkach na statkach pirackich. Najbardziej jednak w pamięci pozostanie mi pierwszy rozdział mówiący o tym, jak łatwo jest dać się porwać codzienności i zapomnieć o tym, co najważniejsze. Jak łatwo dzisiaj żyć czasem, zamiast mieć czas na życie. Myślę, że to bardzo ważna lekcja do zapamiętania. I jeszcze niesamowity opis (historię znałam, ale sposób jej opowiedzenia zdaje się niezwykły) życia Dioklecjana i historii Splitu. Boże, zdjęcia są tak rewelacyjne, że po prostu od razu sięgnęłam po atlas świata, by zobaczyć, gdzie dokładnie leży to zaczarowane miasto.
Właśnie, zdjęcia. Wspaniały dodatek do całości. Niewielkie, a szkoda, ale przynajmniej dzięki temu jest ich całkiem sporo, a dokładnie 36. Można się prawdziwie rozmarzyć, patrząc na ten magiczny kolor wody w Jeziorach Plitwickich, czy tradycyjną konobę (restauracyjkę) zbudowaną, jak za dawnych lat, z kamienia i pokrytą łupkami. Żyć, nie umierać.
Cud! Korekta spisała się na medal – znalazłam dosłownie dwa błędy. To się zdarza bardzo rzadko.
Warto chyba nadmienić, że autorzy nie opisali jedynie Chorwacji. Ten niewielki w rozmiarach, ale olbrzymi w pomysłach (i za to im chwała, bo przyda się zapewne, gdy będziemy mieć własne pociechy) tom wpisuje się w serię „Mali podróżnicy w Wielkim Świecie”. W obecnej chwili możemy już dostać opowieści o Szwecji, Polsce i Tunezji. Wkrótce ukażą się także tomiki o Bali i Holandii.
Gorąco polecam, ja z pewnością zapoznam się z pozostałymi pozycjami państwa Kobusów, a na razie wybieram się w podróż palcem po mapie. Zaczynam od Splitu – miasta w pałacu Dioklecjana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz