Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

wtorek, 5 listopada 2013

Dziurawy kajak i Boże Miłosierdzie – Jan Grzegorczyk

Wydawnictwo: W Drodze
Poznań 2006
Oprawa: miękka
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-7033-591-8


Moja piąta książka Grzegorczyka w ciągu ostatniego półrocza... chyba już to coś mówi o tym, czy Autor przypadł mi do gustu. A raczej o tym, że jego książki bardzo mi do gustu przypadły. Choć jak dotąd miałam okazję czytać jedynie te groserowe i właściwie nie wiedziałam, za co się zabieram, kiedy zaczynałam "Dziurawy kajak i Boże Miłosierdzie".
Świetną rekomendacją tej książki są słowa Ojca Jana Góry OP:
Ta książka mną zawładnęła. Opowieść Jana Grzegorczyka jest pełna cudów. Ale przecież nie wyssał ich z palca. (…). Zastanawiam się, jak to zrobił, że historie, które zwykle padają łupem teologów lub kościelnych historyków albo przygniecione zostają tonami definicji i przypisów, opisał w taki sposób, że czyta się je z zapartym tchem. Z jednej strony teologia i mistyka, z drugiej biografia świętych, która nie jest lukrowaną hagiografią; a wreszcie zakrawająca na kryminał historia konfliktów po ludzku nierozwiązywalnych.
Myślę, że aby te “faustynowe” historie przybliżyć dzisiejszemu czytelnikowi, trzeba było właśnie jego wrażliwości, ale i sceptycyzmu. Napisał je z miłością, a jednocześnie tam, gdzie trzeba było, z humorem i dystansem. I znakami zapytania.
Doprawdy jest to książka pełna cudów. Na dodatek czyta się ją z zapartym tchem i ciężko się od niej oderwać. Należy do tej grupy, która chodzi za człowiekiem w kółko i kiedy tylko się ją odkłada, chce się natychmiast wrócić. Bo choć w "Dziurawym kajaku..." akcji jest znacznie mniej, niż w powieściach groserowych, Grzegorczyk trzyma napięcie, a czytelnik pragnie natychmiast wiedzieć więcej. co było dalej? Bo przecież historia mistycznych spotkań Faustyny z Jezusem, a dalej powstawania obrazu "Jezu, ufam Tobie" oraz zakonu faustynek to prawdziwa bomba dla każdego pisarza. Takie opowieści pisze jedynie życie.
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszym tomie, zatytułowanym "Każda dusza to iny świat" poznajemy właśnie Faustynę. Poprzez jej "Dzienniczek" i poprzez opowieści osób, które ją znały. Wzruszająca historia zwykłej wiejskiej dziewczyny, która ukończyła zaledwie kilka klas podstawówki i której nie było stać na wstąpienie do zakonu, a która odmieniła oblicze naszej wiary. Jezus przyszedł do niej, do tej maluczkiej i ja ustanowił ambasadorem swego Miłosierdzia, stawiając na jej drodze tak wspaniałych ludzi, jak choćby ksiądz Michał Sopoćko, bez którego z pewnością miałaby jeszcze bardziej pod górkę. Tu również Grzegorczyk przedstawia historie nawróceń i powołań pozostałych sióstr należących do Zgromadzenia.
Drugi tom – "Dziurawy kajak" – to już trochę inna opowieść. Owszem, w dużym stopniu nawiązuje do postaci Faustyny, a przede wszystkim do Bożego Miłosierdzia, jest jednak opowieścią o dzieciach marnotrawnych. O tych, którzy odeszli i powrócili na łono Kościoła. O tych, którzy odkryli Go na nowo i tych, którzy Go po prostu odkryli. O ludziach złamanych życiem, na rozstaju dróg, bez cienia nadziei na lepsze jutro. Chorych, biednych, samotnych, uzależnionych. I o cudzie, jaki potrafi zdziałać wiara w Boże Miłosierdzie. Przejmujące historie, opowiedziane w niesamowity sposób, z wielkim ciepłem, miłością i szacunkiem do każdego bohatera. Wzruszające swą prostotą, a jednocześnie tak pełne wrażliwe. Z jednej strony poważne, z drugiej lekko humorystyczne. Takie, jakim jest życie.
Książka – choć na początku spodziewałam się trochę czegoś innego i nie byłam pewna, czy dobrze trafiłam – całkowicie mnie urzekła. Przeczytałam ja dosłownie jednym tchem, co nie było łatwe w podróży. To doskonałe połączenie wiary i sensacji, udowadniające, że nie trzeba szukać daleko i kombinować, jak niektórzy autorzy. Najpiękniejsze historie bowiem pisze samo życie.
Naprawdę polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz