Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

poniedziałek, 13 lipca 2015

Noc nad Samborzewem – Wiesława Bancarzewska

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Warszawa 2015
Tom III trylogii
Oprawa: miękka
Liczba stron: 447
ISBN: 978-83-10-12737-2







Czy tylko mi zdarzają się takie historie, że jak głupia rzucam się na książkę, która jest trzecim tomem trylogii? Czy ja czytać nie potrafię? Potrafię, a jednak się rzuciłam i to już nie pierwszy raz. Tematyka jak najbardziej moja, wydawnictwo, którego się nie obawiam, tytuł tajemniczy, okładka urzekająca. I dałam się złapać. Na szczęście... środek okazał się tylko jeszcze bardziej wyborny.
Z pewnością lepiej bym się czuła, znając wcześniejsze części trylogii, jednak muszę przyznać, że Bancarzewska tak zgrabnie pisze, iż nie miałam problemów, by się wczuć i szybko zaaklimatyzować. Choć trafiłam na kilka niespodzianek, których czytelnicy "Powrotu do Nałęczowa" i "Zapisków z Annopola" już nie uświadczą, bo z pewnością Anka dawno już przyznała się do różnych cudów, jakie jej się przytrafiają.
Anka Duszkowska vel Obrycka to postać tak nietuzinkowa, jak cała ta historia. Z pozoru cicha kobieta, żona zarządcy majątku Annopol, matka kilkuletniej Walentynki. Dla innych natomiast miła sąsiadka z toruńskiego bloku, tłumaczka niemieckiego. Obrycka właśnie przeżywa wyjazd męża spowodowany ogólną mobilizacją w dniu 31 sierpnia 1939 roku. Duszkowska natomiast ma wolny piątek, 4 listopada 2011 roku. Mimo wszystko to jedna i ta sama Anka. Jak to możliwe? Jeśli nie czytaliście wcześniejszych powieści Bancarzewskiej, koniecznie nadróbcie zaległości. Jeśli je znacie, czytajcie dalej, uchylę rąbka tajemnicy w kwestii tego, co znajdziecie w "Nocy nad Samborzewem".
Powieść urzeka z wielu względów. Po pierwsze opowiada o miejscach raczej mało znanych. Nie oglądamy więc wojennej Warszawy, Gdańska, czy Poznania, ale Samborzewo i Inowrocław. Dosłownie na chwilę, dzięki listom bohaterów, możemy spojrzeć na Toruń, Tuluzę czy Poznań właśnie. Jednak Samborzewo i Annopol to miejscowości zupełnie różne od tych dużych i znanych miejsc. Żyje się w nich inaczej tak w czasie pokoju, jak i wojny. A wojenna zawierucha nie oszczędza żadnego skrawka polskiej ziemi. Można by rzec, że Ani jest łatwiej, bo przecież ma zaczarowany obraz i podróżowanie do mieszkania w XXI wieku to żaden problem. Czy jednak na pewo jest łatwiej? Nawet, jeśli ma się więcej węgla, trochę lepiej zaopatrzoną spiżarnię i wie się, że najbliżsi przeżyją wojnę? Z drugiej zaś strony pozostaje kwestia oceny zachowania Anki... W końcu, mając takie możliwości, mogła uczynić więcej dobrego, ale... czy na pewno miała prawo do ingerowania w historię, która została już dawno opisana w tysiącach podręczników? Kłopot z podróżami w czasie jest niemały, Bancarzewska dobrze sobie z nim radzi, jednocześnie w pierwszej połowie powieści skupiając się na zupełnie innych aspektach – malując przed nami bohaterów i ich codzienne życie w czasie wojny. Dopiero w dalszej części więcej uwagi poświęca problemom wynikającym z posiadania przez Ankę obrazu z modrzewiem. Uważam, że taki podział bardzo dobrze się sprawdził. Pierwsza część książki jest bowiem bardziej nostalgiczna i przerażająca, druga bardziej współczesna i czasami wręcz zabawna.
Ciekawym rozwiązaniem jest również narracja. Częściowo narratorką jest sama Anka i wówczas mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, a czasami spotykamy się z narracją trzecioobową narratora wszechwiedzącego. To, co pisze bezpośrednio Ania zdaje się nam bliższe, ale dzięki temu drugiemu narratorowi możemy poznać losy innych, szczególnie Dominika. Dodać jeszcze należy, że co jakiś czas znajdujemy w powieści listy, które przychodzą do Obryckiej albo które ona pisze. Dodają kolorytu i smaku całej tej nieprawdopodobnie zagmatwanej, a przecież również i prostej historii.
Cóż jeszcze sprawia, że książkę mającą 450 stron dosłownie pożarłam w ciągu jednego weekendu? Porywająca akcja, świetnie wykreowani, naturalni bohaterowie, ciekawe zwroty akcji, odrobina humoru (nawet w okrutnych czasach wojennych), piękny język. Czytanie tej powieści to jak oglądanie albumu ze zdjęciami, które ożywają. 
Bardzo mi się podoba to, że Autorka nie starała się za wszelką cenę zrobić z tej książki wojennego romansu. Bo choć romansowy wątek się tu pojawia, to... a nie, nie zdradzę więcej. Sami musicie przeczytać "Noc nad Samborzewem" jeśli chcecie lepiej poznać byłego naczelnika stacji, niesamowicie przystojnego i całkiem miłego Dominika, który smaży cholewki do Anki Obrzyckiej. 
Urzekło mnie i wzruszyło również samo zakończenie powieści. Widać tu kunszt Autorki, która doskonale sobie wszystko zaplanowała. 
Książka jest po prostu fantastycznie wydana i nie mam do niej żadnych zastrzeżeń (dwie literówki chyba). Na dodatek okładka nadal wygląda, jakbym książki nie czytała, czyli możecie ją śmiało wozić w torebce, plecaku, czy walizce (w drodze na wakacje). Gorąco polecam.








Książka przeczytana w ramach Wyzwania:

6 komentarzy:

  1. Ja mam jeden poważny zarzut duży błąd merytoryczny. Już się nie czepiam, że fabuła mi nie siadła, bo pomysł był super, a wykonanie trzech tomów mnie urzekło. Ale błąd rzeczowy jaki popełnia autorka dla mnie jest bardzo dużym zarzutem i ostatecznie zdyskwalifikował książkę.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz się podzielić, o jaki błąd merytoryczny Ci chodzi? Jestem bardzo ciekawa, bo ja żadnego nie zauważyłam, ale ja czytałam jedynie ostatni tom i może to dlatego.

      Usuń
    2. Autorka wkłada w usta bohaterki stwierdzenie, że w Norymberdze powieszono TYLKO Bormanna i Goringa, czyli dwóch czołowych nazistów, których właśnie tm nie powieszono.

      Usuń
    3. Wiesz co, masz rację. Jak czytałam, też mi coś zgrzytnęło, ale... uznałam, że to mi się musiały nazwiska pomylić z racji późnonocnego czytania i potem o tym zapomniałam.

      Usuń
    4. Ja byłam w mega szoku. Norymberka to coś czym się interesuję, biografię Bormana czytałam dawno i też ciekawił mnie jego życiorys a tutaj taki byk

      Usuń
  2. Doskonale Cię rozumiem. Też czasem mnie krew zalewa, jak ktoś napisze coś zupełnie niezgodnego z prawdą, kiedy akurat znam się na temacie i czymś bardzo interesuję.
    Dziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę :)

    OdpowiedzUsuń