Wydawnictwo: Wiatr od Morza
Gdańsk 2015
Oprawa: miękka
Liczba stron: 287
Tytuł oryginału: Small Crimes in an Age of Abundance
Przekład (z angielskiego): Michał Alenowicz
ISBN: 978-83-936653-9-6
Moje drugie spotkanie z Matthew Knealem wypadło nadspodziewanie dobrze. Choć czytuję nieraz zbiory opowiadań, to niełatwo mnie do nich przekonać. Jednak po "Anglikach na pokładzie" miałam wielką ochotę sprawdzić, czy w krótkich formach ten Autor radzi sobie równie wyśmienicie. Otóż odpowiedź jest twierdząca. Oczywiście, znalazły się w zbiorze teksty słabsze, choć nie słabe, ale w większości poziom jest utrzymany bardzo wysoko.
Już pierwsze opowiadanie jest bardzo silnym uderzeniem. Zwyczajna podróż do Chin, która ma być połączeniem rodzinnego urlopu i biżuteryjnego biznesu przeradza się w ciąg zdarzeń, których nie dało się przewidzieć, a które kończą się doprawdy... wstrząsająco. Tak dla bohaterów "Kamienia", jak i czytelników. Trudno ten tekst wymazać z pamięci.
Dalej Kneale przedstawia nam prawnika w średnim wieku, którego dobrze zapowiadająca się kariera okazała się jedynie marzeniem ściętej głowy. Przeciętne zarobki, dawno nieremontowany dom na przedmieściach, stary samochód i ciągle niezadowolenie z życia to codzienność Petera. Kiedy więc nadarzy się okazja, by coś zmienić, chwyci ją jak tonący koła ratunkowego. Nawet mimo tego, że nowy sposób zarobkowania jest obciążony olbrzymim ryzykiem. A może... może właśnie dlatego? Bo przecież pieniądze to jedno, ale ten dreszczyk emocji i poczucie, że jest się w czymś naprawdę dobrym to równie istotne kwestie. Dokąd zaprowadzi państwa Pelhamów tajemnicza czarna torba znaleziona pod parkową ławką?
Opowiadanie "Liście" jest chyba najsłabszym tekstem zawartym w tym zbiorze. Choć, trzeba przyznać, pointa jest wyśmienita. Genialny jest tekst zatytułowany "Ciężar" – przewrotny, bardzo realistyczny, głęboko trafiający, ukazujący, czym jest zazdrość i brak wiary w siebie i innych. Poruszająca i dająca do myślenia opowieść o etiopskiej rodzinie i aspirynie to kolejne mocne uderzenie – dla czytelnika, ale również wymierzone przeciwko Europejczykom. Czy rzeczywiście w taki sposób gasimy nasze poczucie winy wobec tych najbardziej potrzebujących? Ten sam temat zresztą, choć w innym wymiarze, porusza Kneale w "Metalu", którego główny bohater staje przed wyborem: czy powiedzieć światu o tym, co naprawdę dzieje się w jednym z afrykańskich państw, ryzykując spokój i dobrobyt własnej rodziny, czy może jednak pozwolić, by Europa dalej milczała, a jego dzieci mogły się uczyć w prywatnych szkołach i jeździć na drogie wakacje. Którą alternatywę wybierze?
Świetny i przewrotny jest tekst zatytułowany "Smak", który ukazuje zakłamanie wyższej klasy średniej. Zupełna zmiana następuje na kolejnych stronach. Choć opowiadanie "Dźwięk" jest świetne, a pointę ma powalającą i całkowicie zaskakującą... wydaje się nie pasować zupełnie do tego zbioru. Nie do końca potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego zostało tu umieszczone, choć właściwie ciesze się, że miałam okazję się z nim zapoznać. Trochę strachu, odrobinka psychozy, i ten nieznany, niewyjaśniony, denerwujący dźwięk słyszany za oknem... Mimo wszystko genialny tekst.
Pięknie i romantycznie zaczyna się "Słońce". Przypomina trochę powieści Marleny de Blasi i jej włoskie przygody. Ładny domek w niewielkim włoskim miasteczku i, chyba nie do końca przemyślana, decyzja o jego zakupie doprowadzą bohaterów do odkrycia samych siebie. Czy jednak tego właśnie chcieli? Opowiadanie "Czas" zupełnie do mnie nie trafiło, natomiast rewelacyjne, wzruszające i trafiające prosto do serca okazało się opowiadanie zatytułowane "Liczby". Kneale zmusza czytelników, by zastanowili się nad tym, czym jest rodzina, jakie niesie ze sobą wartości i jak łatwo jest wszystko zaprzepaścić, gdy nie potrafi się dostrzec i zrozumieć cierpienia innych.
Na koniec kolejne mocne uderzenie, można powiedzieć, że to niejako klamra zamykająca zbiór. "Biel" to widziany oczami Palestyńczyka Tel Awiw tamtych. Młodzieniec wyrusza do miasta z misją. Pod t-shirtem uprząż z bombą, w rękawie linka, za którą wystarczy pociągnąć, by przyoblec tamtych w biel. W imię Allaha. Czy jednak odważy się to uczynić i... co tak naprawdę kieruje jego wyborami? Kolejne opowiadanie, które pozostaje w głowie na znacznie dłużej, niż byśmy chcieli.
Matthew Kneale znów próbuje dokonać swoistej wiwisekcji człowieka i jego duszy. Określić, na czym właściwie człowieczeństwo polega, gdzie przebiegają granice między miłością a zaborczością, między dobrem innych a własnym, między uczciwością a oszustwem. Ukazuje przeróżne ludzkie wady i grzeszki, ubierając je jednocześnie w szatę wymyślnych i wciągających historii. Zadaje pytania, na które nie ma prostych odpowiedzi. Czy rzeczywiście człowiek XXI wieku, wywodzący się z kultury Zachodu (Europa i USA) zatracił już poczucie sprawiedliwości, miłosierdzia, dobra ogółu? Czy naprawdę staliśmy się kompletnymi konsumpcjonistami, dla których liczą się jedynie własne wygody? Czy potrafimy zrozumieć innych, docenić ich inność, czy chociaż próbujemy? Czy tytułowe drobne występki są na pewno tylko drobne? Warto nad tymi pytaniami pochylić głowy i spędzić z nimi trochę czasu.
Jak zwykle, kiedy mam w rękach książkę wydaną przez gdański Wiatr od Morza, mimo że jest to egzemplarz przed ostateczną korektą, jestem pełna podziwu dla pracy włożonej w przekład i redakcję tekstu. Znalazłam bodaj dwa błędy i nie mam właściwie wątpliwości, że zanim książka trafiła do sprzedaży, zostały już one usunięte. Zero zastrzeżeń.
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz