"Duże wyraziste oczy przyglądają się
oglądającym. Jest w nich jakiś bezkresny smutek płynący z wiedzy. Wiedzy o
okropieństwach tego świata, które - mimo że niepojęte - stały się
rzeczywistością: wiedzy o Holokauście. Jest w nich także zdziwienie faktem, że
człowiek - obraz na podobieństwo Boga - jest zdolny do najgorszych zbrodni,
jakie przekraczają naszą zdolność wyobrażenia. Oczy są kluczem do obrazów Romy
Ligockiej. Tyle w nich rozpaczy, a jednak ich jasność przezwycięża przymus
odwrócenia wzroku." ( Dr Christop E. Palmer, Stuttgart)
„Róża. Obrazy i słowa”
Romy Ligockiej to jednak coś znacznie więcej. To niesamowita, poetycka wręcz,
podróż w głąb człowieka. To otwarcie ludzkiej duszy – opowieść o życiu, o
bliskich, o samotności, miłości, tęsknocie. To wspomnienia tego, co było, co minęło,
ale nieraz boli. Są wspomnienia piękne i brzydkie, radosne i pełne smutku. Wszystkie
jednak opisane przez autorkę w jakiś magiczny sposób – wzruszają do głębi swą
prostotą, każą się zastanowić nad codziennością i ogromnym znaczeniem zwykłych
wydarzeń. Bo choć przeżyła Holokaust i pojawia się on w jej twórczości często –
nie ma tu w opisie nienawiści. Był, przeminął, spowodował straszliwe
spustoszenie. Był, przeminął… Życie toczy się dalej. Pojawia się przecież
mężczyzna, jest syn. A mimo to Roma Ligocka wciąż jest emigrantką, ciągle nie znalazła
swojego miejsca, swojego domu.
Wzruszające, chwytające
za serce historie… Towarzyszą im równie niezwykłe obrazy autorki. Jej kreska –
tak delikatna, jak pajęczyna, te wielkie oczy, ze zdziwieniem patrzące na
świat, kruche ciałka, pastelowe barwy. Przenoszą nas w inny wymiar. O każdym z
nich możnaby wiele napisać, ale żadne słowa nie są w stanie przekazać tego, co
Roma Ligocka namalowała.
Pięknie wydany,
dopracowany z wielką pieczołowitością album jest wyjątkową pozycją w naszej
bibliotece (nie tylko dlatego, że to prezent ślubny od Szwagierki i Szwagra). Z
pewnością do niektórych fragmentów będę jeszcze nie raz powracać.
Czego bym się uczepiła
w każdej innej książki? Justowania. Nie tym razem jednak – nie tylko nie
przeszkadza w czytaniu, ale dodaje mu… intymności. Miałam wrażenie, że te
nierówne linie są pisane ręcznie, że trzymam w dłoniach pięknie ilustrowany
pamiętnik Romy Ligockiem, że pisała go ona specjalnie dla mnie.
Niesamowity
efekt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz