Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

środa, 16 kwietnia 2014

Zobaczyć iskry – Grażyna Kamyszek

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
Warszawa 2014
Oprawa: miękka
Liczba stron: 225
ISBN: 978-83-64426-03-2






"Zobaczyć iskry" to powieść obyczajowa. Ostatnio niezbyt często miałam okazję trafiać na takie pozycje. Częściowo z mojej winy, ponieważ... trochę się ich boję. Nie lubię płytkich opowieści z gatunku "kobiety to czytają". Nie mam nic przeciwko debiutantom, sama marzę o tym, by dołączyć do ich grona. Kiedy jednak na półkach w księgarni widzę nowe powieści obyczajowe pisane przez debiutantki (debiutantów również, ale mniej), to jakoś nie mam specjalnej ochoty, by zabrać je do domu. Szczególnie, że obok zazwyczaj tyle fascynujących tytułów... Tym bardziej więc cieszy mnie, gdy mogę Wam napisać, że "Zobaczyć iskry" Grażyny Kamyszek to powieść, która mnie urzekła. 
Piękna polszczyzna, której używa Autorka jest olbrzymim plusem tej książki. Szczególnie, że Grażyna Kamyszek potrafi wyważyć słowa. Wie, kiedy być Mickiewiczem w spódnicy (czy może bardziej Szymborską), a kiedy bohaterka (narracja jest tu pierwszoosobowa) może trochę... "porzucać mięsem". Język w każdej sytuacji odpowiada nakreślonemu portretowi psychologicznemu bohatera, który się odzywa, nie bez znaczenia jest też konkretna sytuacja, panująca atmosfera. Niewielu współczesnych autorów zwraca na to tyle uwagi, co Autorka "Zobaczyć iskry".
O czym jest ta powieść? O pewnej kobiecie, młodej jeszcze, bo tuż przed trzydziestką. Nauczycielce niemieckiego. Kiedy jej szkoła ma zostać zburzona i przebudowana na jakiś hotel, centrum konferencyjne, czy inne ustrojstwo, na które pewien inwestor wyłożył z pewnością niemały majątek, Renata zostaje "na bruku". Wykształcenie i ładna buzia niewiele pomagają. Szansy na zatrudnienie nie ma, za to coraz łatwiej i częściej udaje jej się zajrzeć do kieliszka. Kiedy więc pewnego dnia jej mama przynosi wiadomość, że jest praca... Renata postanawia rzucić się na głęboką wodę. Może nie taką głęboką, bo tylko na pewien czas, tylko na próbę i to w zawodzie, o którym ani wcześniej nie myślała, ani – tym bardziej – nie marzyła. Zostaje opiekunką starszych ludzi. Jedzie do Niemiec...
Tu dopiero zacznie się prawdziwa historia. Jak odnajdzie się tam inteligentna kobieta z wyższym wykształceniem, która straciła ukochana pracę, zmuszona została do opuszczenia równie ukochanego miasta i na dodatek niedługo przed tym została zdradzona i zostawiona przez swego nie mniej ukochanego Adama? Czy przyzwyczai się do tego, że starszy pan imieniem Martin będzie do niej mówił Ryfka, jakby była jakąś żydowską dziewczyną? Jaka tajemnica kryje się pod tym imieniem i jak zakończy się ta opowieść sięgająca jeszcze przedwojennych lat? Czy Renata w końcu odnajdzie swoje prawdziwe ja? Czy w Niemczech znajdzie szczęście i... w końcu zobaczy iskry?
"Zobaczyć iskry" to jednak nie tylko opowieść o Renacie. To polskie społeczeństwo szukające lepszego jutra. Emigracja zarobkowa, która w XXI wieku na nowo staje się popularna. Choć nie z wyboru, a – jak to zwykle z emigracją bywa – z konieczności. To ciekawy obraz kobiet (bo akurat tu były w tej roli jedynie panie), które dla zarobku (czasem głównego, czasem, by dorobić do niewysokiej przecież emerytury), poświęcają czas, siły oraz kontakty z rodziną i jadą za zachodnią granicę, by pomagać starszym, zamożnym Niemcom.
Osobiście bardzo zainteresowała mnie opowieść o Maćku, koledze Renaty, młodym poloniście, który walczył z jeszcze większymi przeciwnościami losu, niż główna bohaterka. Trochę żałuję, że nie było o nim więcej. 
Zakończenie trochę mnie... właściwie to nie wiem. Nie chcę też za wiele Wam zdradzić. W każdym razie chyba jest dobre. Jak dłużej o tym myślę, tak mi się wydaje.
Książkę czytałam jednym tchem. Na dodatek wydawnictwo rzeczywiście postarało się z redakcją. Okładka również bardzo mi się podoba. Nie mam właściwie żadnych negatywnych odczuć w związku z tą książką, co nieczęsto się zdarza. Gorąco polecam ten niesamowity debiut, a Autorce życzę powodzenia, jeśli postanowi dalej pisać.




Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro


Książka przeczytana w ramach Wyzwania:

1 komentarz:

  1. Jakoś nie ciagnie mnie do tej książki. Na dzień dzisiejszy pozostanę wierna fantastyce :)

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń