Po rozmowie z Alexandrem, Fiodor trochę się uspokoił. Sara postanowiła współpracować. Gdyby się tak wcześniej nie opierała, może już byłoby po wszystkim. Fiodor był poirytowany jej zachowaniem. Nikołaj powinien był jej dokładniej wytłumaczyć, jak ważny jest Michael. Jeśli Knut to odkryje, to koniec. „Może powinienem jednak powiedzieć Alexandrowi prawdę, całą prawdę. Mimo, że obiecałem Nataszy, iż zostawię to dla siebie. Knut zna początek historii, ale istnieje szansa, że nie dostrzeże jej konsekwencji. Jeśli Alexander dowie się, że jego brat wiedział cały czas, że powierzono tę tajemnicę właśnie Nikołajowi – temu, który odszedł od rodziny…” – martwił się Fiodor.
*
- Czy ten człowiek, którego poznałam jako ojca Julka, był waszym ojcem? – Magdalena drążyła bolesny temat.
- Tak, Magdaleno, był naszym ojcem. Po śmierci Juliana… Kiedy Nikołaj odszedł, ojciec nie dał rady. Stracił już tyle dzieci, że to go przerosło i popełnił samobójstwo.
- Przykro mi – rzeczywiście, tak czuła. Chociaż przez tyle lat uważała tamtego człowieka za bezdusznego. Nie mogła mu zapomnieć i wybaczyć, że nie był nawet na pogrzebie synka. Teraz okazuje się, że był jej teściem. Ta rodzina przeżyła tyle nieszczęść w ostatnich tylko kilkudziesięciu latach. Ileż musieli się wycierpieć przez te tysiąclecia. – A wasza matka?
- Ona odeszła znacznie wcześniej. Niedługo po tym, jak Fiodor został nowym Strażnikiem. Do dzisiaj nie może sobie tego wybaczyć. Dlatego jest czasami taki… nieczuły. Po jej śmierci zupełnie się w sobie zamknął i już się baliśmy, że będzie trzeba powoływać nowego Strażnika, że nie podoła. Przyjaźnili się. W każdym razie matka zmarła wiele, wiele lat temu. Julian był synem drugiej żony mojego ojca, Amandy. Zmarła w połogu. Był naszym przyrodnim bratem, ale ulubieńcem całej rodziny. Jego śmierć bolała najbardziej ze wszystkich.
*
Gdy była z nim, czuła się bezpieczna. Josif się zmienił – przestał być tym kochanym człowiekiem, za którego wyszła. Był zimny i nieczuły. Interesowało go tylko zabezpieczenie rodu – zdobycie majątku i spłodzenie kolejnych potomków. To już nie była miłość. Fiodor – Fiodor był dokładnie takim mężczyzną, jakiego potrzebowała. Kiedy była młoda – naprawdę młoda – zakochała się w swoim kuzynie, Josifie. Wtedy wszystko było inne. Josif był inny. Ona była inna. Wychowała wiele dzieci. Pochowała już większość z nich. W ostatnich latach było najciężej. Knut mordował ich jednego po drugim. Jej dzieci, jej dzieci… Na wieść o śmierci kolejnego z nich, Wani, płakała nocami i coraz bardziej zamykała się w sobie. A Josif? Josif dochodził jedynie do wniosku, że w tej sytuacji będzie musiała rodzić kolejne. Nie chciała więcej rodzić. Nie bała się bólu, nie bała się wychować kolejnych pociech. Wyłącznie Knut napawał ją obawą. Knut – zabijający kolejne jej dziecko. Tylko przy Fiodorze czuła się bezpiecznie.
- Jeśli Josif nas nakryje – wyszeptała, tuląc się do kochanka, – każe cię zabić. Nieważne, że jesteś Strażnikiem.
- Nataszo, Kochanie. Nie martw się mężem. On jest za bardzo zaślepiony dbaniem o utrzymanie rodu. Wiem, że nie powinienem tego mówić, bo to właśnie winno być moim priorytetem. I zapewniam cię, że jest. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby kolejny Nowicki nie wpadł w ręce Knuta. Nawet jeśli miałbym zapłacić własnym życiem.
Załkała. Stracić go? Stracić? Dlaczego zgodziła się na to? Powinna była wybrać innego Strażnika. Wtedy Fiodor byłby bezpieczniejszy.
*
Mike już od dwóch dni nie widział się z matką. To był pierwszy raz tak długo bez niej. Powoli zaczynał się jednak przyzwyczajać. Przestawał o niej myśleć. Tyle się dowiedział o ojcu i o tym, co przed nim ukrywali. Okazało się, że Chiara jest jego kuzynką. Nawet się nie zastanawiał, czy matka wiedziała. Przyjął to jako oczywisty fakt, że na pewno Chiarę przed nim ukrywała. Ta druga żona ojca, Magdalena – pewnie wszystko wiedziała i chciała mu powiedzieć – dlatego matka tak na nią nakrzyczała. Dobrze, że Knutowi się udało.
*
Gdy po roku Natasza powiedziała mu, że zostanie ojcem, nie mógł uwierzyć. Może się pomyliła, może to dziecko Josifa. Jednak ona nie miała wątpliwości. To miało być jego dziecko. Musi ją chronić przed mężem. Trzeba ją gdzieś ukryć na czas ciąży, wymyśleć jakiś dobry powód, żeby Josif się nie domyślił. Wróci po porodzie. Co z dzieckiem? Nie będzie się nim mogła zajmować. On również nie ma takich możliwości. Został zaprzysiężony na Strażnika i pierwszym jego zadaniem jest ochrona tej rodziny. Nie może sobie pozwolić na zajmowanie się dzieckiem, nawet swoim.
Po dwóch dniach rozmyślania, podjął decyzję. Namówi Nataszę, by wyjechała na Zachód, do Francji, do swojej dalekiej kuzynki, która jest ciężko chora. Powie mężowi, że musi pomóc Irene w wychowaniu dzieci, kiedy ona sama nie może sobie poradzić. Josif nie powinien mieć nic przeciwko. Irene straciła męża na wojnie, miała czwórkę małych dzieci, a teraz zmogła ją straszliwa choroba. Pozwoli Nataszy jechać na jakiś czas. Póki kuzynce się nie polepszy. Później… oddadzą Irene dziecko na wychowanie. Jego syna lub córkę. Ich dziecko, owoc ich miłości. Nikt się nie dowie, a Irene z pewnością dotrzyma tajemnicy. Nikt nie będzie się chciał narażać na złość Josifa. Teraz musi jedynie przekonać ukochaną, że to jedyne wyjście.
*
Knut obserwował z ukrycia bawiące się dzieci. Chiara była kilka lat starsza od Michaela, właściwie już nie dziecko, a panienka. Konstancja i Alessio byli dosyć wysocy, dlatego nikt nie rozumiał, dlaczego ich córeczka nie rosła, jak jej koleżanki z klasy. Jednak dziewczyna się tym specjalnie nie przejmowała. Zawsze mówiła, że ma jeszcze czas, a lepiej być niską niż za wysoką. Jej najlepsza przyjaciółka, Angela, była bardzo wysoka i zawsze się z niej śmiano, nie mówiąc już o tym, że zawsze nosiła za krótkie spodnie.
Mike wydawał się bardzo szczęśliwy w towarzystwie kuzynki. Wreszcie poznał kogoś, kto go polubił, nie wyśmiewał się z niego, nie miał mu za złe tego, jaki jest. Chiara była tak inna od jego brata. Paul kompletnie się nim nie przejmował. Zauważał go jedynie wtedy, kiedy miał ochotę kogoś zbić. Chiara była jak starsza siostra, a w niektórych momentach nawet jak matka. Wydawała mu się taka dorosła i stateczna z tymi swoimi piętnastoma latami, a mimo tego bawiła się z nim w najlepsze, jakby zupełnie nie martwiąc się, że już dawno z tego wyrosła.
Była u Knuta już od trzech miesięcy i dawno zdążył wymazać z jej pamięci matkę, którą pamiętała wcześniej jedynie jak przez mglę. Większość życia mieszkała tylko z ojcem, ostatnie dwa lata wprowadziła się do nich jego nowa partnerka, ale Chiara jej nie polubiła. Przede wszystkim dlatego, że Alessio poświęcał jej więcej czasu niż córce, uznając zapewne, że ta jest już wystarczająco dorosła, by zrozumieć jego potrzeby. Miała mu za złe, że nie był na jej ostatnich urodzinach. I od tego właśnie zaczął Knut. Pojawił się jeszcze tego samego wieczoru i kupił jej mały torcik. Początkowo nieufna – jak ją uczono – wobec obcego, szybko poddała mu się całkowicie. Jeszcze jeden dzień, góra dwa i to samo osiągnie z Michaelem. Później już tylko zwabić Alexandra.
*
Natasza wróciła z Francji przygnębiona. Josif zupełnie nie potrafił pojąć, co jej się stało. Czy tak bardzo przygnębił ją pobyt u kuzynki? Dlaczego więc nie wróciła szybciej? Nie musiała przecież spędzać tam prawie roku. Zgodził się na ten wyjazd, bo myślał, że pomoże jej zapomnieć o śmierci Wani. Tymczasem wróciła w jeszcze gorszym stanie, niż wyjechała. Nic nie chciała mu powiedzieć. Twierdziła jedynie, że zmęczyła ją podróż, jednak to zmęczenie trwało już do dwóch tygodni i nie potrafił nic zmienić. Nie widział żony niemalże od roku, a ona go do siebie nie dopuszczała. Nie przyjęła go w sypialni ani razu. Nie chciała jeść z nim śniadania, pozostając w swoich pokojach. Zupełnie inna kobieta, niż ta, którą znał. Rozmawiała jedynie z Fiodorem. W pierwszej chwili pomyślał, że to dobrze, bo chociaż kogoś do siebie dopuszczała, jednak z czasem zaczynało go to coraz bardziej irytować.
Fiodor wiedział, co czuła. Czuł to samo. Gdzieś daleko, w państwie po przeciwnej stronie kontynentu, w łóżeczku leżała mała dziewczynka. Płakała za mamą, która odjechała. Opiekowała się nią ciotka i tak już miało pozostać. Z dala od najbliższych, nigdy nie dowiadując się, kim są jej prawdziwi rodzice. Jego córka, Jana. Miał jej nigdy nie spotkać, nigdy nie poznać. Nigdy nie przytulić i nie powiedzieć, że ją kocha. Dla jej dobra, dla jej bezpieczeństwa. Była Nowicką. Musiał ją chronić. Nie dlatego, że była jego dzieckiem, lecz dlatego, że do tego został powołany. Jednak Josif nie może się dowiedzieć, że po świecie chodzi jeszcze jedna Nowicka. Nowicka nie będąca jego potomkiem, ale córką jego żony. Nieślubnym dzieckiem, zrodzonym z miłości. W połowie Nowicka, w połowie Smirnowna…